-17-

122 12 155
                                    

- Gee... - do moich uszu dotarł cichy, niewyraźny i jakby zamglony szept. Wydawał się tak bardzo odległy i nierealny, że postanowiłem go zignorować. Moje powieki pozostały zamknięte, a mięśnie całego ciała pogrążone były w sennym amoku. Umysł wciąż podsuwał mi abstrakcyjne projekcje, zaburzając tym samym odbieranie realnych bodźców z otoczenia - Gerard - chrapliwy głos przybrał na sile, a wraz z nim poczułem na sobie ciepły dotyk dobrze znanych mi dłoni - Wstawaj, śniadanie już jest - przyłożył swoje miękkie wargi do mojego prawego ucha podgryzając je z lekka, na co uśmiechnąłem się pod nosem.

- W taki sposób wcale nie zachęcasz mnie do wstania, wiesz? - mruknąłem z twarzą przyciśniętą do poduszki i oscentacyjnie przykryłem się kocem, aż po samą brodę - Postaraj się lepiej, Iero - dodałem zaczepnie, czekając na rozwój wydarzeń.

Chłopakowi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Nie myśląc zbyt wiele, chwycił za rąbek koca i brutalnie pozbawił mnie okrycia, odrzucając je na drugi bok namiotu. Wydałem z siebie niezadowolony jęk, który wraz z soczystym klapsem w prawy pośladek przerodził się w głośny pisk.

- Cicho, nie drzyj się tak, bo pomyślą, że morduję - odparł Frank z niemałym rozbawieniem, wskazując głową na wyjście z namiotu.

- To bolało! - zmarszczyłem złowrogo brwi i wlepiłem swoje zabójcze spojrzenie prosto w jego roześmianą twarz.

- Miało boleć - puścił mi oczko, ukazując przy tym górny rządek swoich równych ząbków.

- Jesteś okropny - jęknąłem przeciągle, masując obolałe miejsce, na co ten uważnie przyglądał się moim poczynaniom.

- Zawsze mogę ci poprawić tak, aby bolały cię równo oba pośladki, więc ten... - chytry uśmiech wpłynął na jego wąskie wargi, a ja niczym torpeda wyskoczyłem z namiotu, słysząc za sobą jego perlisty śmiech.

Co za gnojek...

Wzrok wszystkich zgromadzonych na zewnątrz w mgnieniu oka spoczął na mnie, a ja poczułem się nieco nieswojo. Cała grupa siedziała na dużym kocu na trawie i zajadając się kanapkami rozkoszowała się swoim towarzystwem, gawędząc miło. Nawet Tyler i Josh odnaleźli się w tym gronie i popijając gorącą herbatkę z termosów, nie wyróżniali się niczym od reszty.

- No, no, a któż to raczył zaszczycić nas swoją obecnością? - zacmokał zadziornie Ronnie, nie kryjąc cisnącego się mu na usta uśmiechu - Pan Gerard Way we własnej osobie - dodał zgryźliwie, kręcąc głową na boki.

- A tak, zgadza się, to ja. Możecie podziwiać - rzuciłem żartobliwie, przybierając pozę rasowej modelki. Sprawnym ruchem ręki w demonstracyjny sposób zarzuciłem włosami, trzepocząc przy tym swoimi długimi rzęsami, na co wszyscy wybuchnęli głośnym śmiechem.

Nie potrafiąc dłużej zachować udawanej powagi, dołączyłem do ich chichotu i zająłem miejsce na kocu obok Vica. Sięgnąłem po kanapkę z dżemem wiśniowym i zająłem się jej spożyciem. Nie minęła chwila, a do naszego grona dołączył Frank, rozsiadając się wygodnie tuż za mną.

Przywitał się ze wszystkimi i złapał za termos z kawą, biorąc łyk czarnej, gorzkiej cieczy. Skrzywił się z lekka na ten smak, a jego dłoń od razu powędrowała w stronę paczki z cukrem. Posłodził do smaku, po czym zajął się wyjadaniem pieczonych kiełbasek, które obficie zamaczał w ketchupie.

Oczywiście nie obyło się bez "przypadkowego" ocierania się o moje ciało, podczas gdy chłopak sięgał po kolejne przekąski. Frank ewidentnie cierpiał w tym dniu na jakiś deficyt miłości, który sygnalizował w bardzo uroczy i niewinny sposób. Jak dziecko...

Postanowiłem więc choć w niewielkim stopniu uspokoić jego szalejące hormony.

Zaśmiałem się cicho i ukradkiem położyłem swoją dłoń na jego udzie, wślizgując się pod materiał jego czarnych szortów. Kciukiem głaskałem miękką i ciepłą skórę chłopaka, czując delikatne drżenie jego mięśni. Chyba mu się podobało.
Mruknął z zadowoleniem i oparł swój podróbek o moje ramię, przysuwając się nieco bliżej. Jego tors z subtelnym muśnięciem zderzył się z moimi plecami a ja momentalnie poczułem dłonie chłopaka na swoich biodrach, które czule objęły moje ciało.

The world is ugly | Frerard Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz