Obudził mnie czyiś głośny oddech, dobiegający tuż zza moich pleców, na których czułem przyjemne ciepło wydychanego powietrza. Niewielka ręka przerzucona była przez moje ciało, delikatnie przytulając do osoby leżącej za mną. Pierwszym co zarejestrowałem tuż po otwarciu oczu, był pokój Franka, skąpany w promieniach letniego słońca. Zmrużyłem powieki, chcąc przyzwyczaić się do panującej jasności i powoli odwróciłem obolałą głowę do tyłu.
Ujrzałem wtulonego we mnie chłopaka, który jeszcze smacznie spał. Jego rozgrzany policzek przyciśnięty był do nagiej skóry moich pleców, a malinowe wargi nieco rozchylone. Ciemne włosy przysłaniały jego pogrążoną we śnie twarz, która w tamtym momencie wyglądała tak pięknie i spokojnie, że nie mogłem oderwać wzroku. Delikatny uśmiech mimowolnie wpłynął na moje usta. Ten widok był rozczulający.
Ostrożnie wyplątałem się z uścisku chłopaka i już chciałem się podnieść, gdy nagle zauważyłem jedną istotną rzecz. Kosmyki włosów, które opadły mi na czoło, były koloru czerwonego. Kurwa, CZERWONEGO! Co tu się właśnie odjebało?!
Z szybko bijącym sercem złapałem się za czuprynę, a okropny ból głowy uderzył we mnie z podwójną siłą. Zrobiło mi się nagle słabo, a przed oczami nastała chwilowa ciemność. Zacząłem szybciej oddychać, by dotlenić swój mózg i pobudzić go do działania. W głowie miałem totalną pustkę i nie wiedziałem, co o tym myśleć. Nie pamiętałem żebym ostatnio zmieniał kolor włosów, a już napewno nie na tak szalony.
Okazało się jednak, że ta wściekła czerwień nie była w tamtej chwili największym problemem. Gdy ściągnąłem z siebie puchową kołdrę z zamiarem pójścia do łazienki w trybie natychmiastowym, zauważyłem, że byłem kompletnie nagi. Mojego ciała nie zakrywał nawet najmniejszy skrawek materiału!
W tym momencie moje serce zamarło, a oddech ugrzązł w gardle. Wydałem z siebie zduszony okrzyk, który szybko stłumiłem dłonią, przykładając ją do ust. Byłem cały roztrzęsiony, nie wiedziałem co robić i jak się zachować. Wzburzona krew szumiała mi w uszach, dostarczając co chwila uderzeń gorąca. Mój organizm działał na najwyższych obrotach, a kolejne wspomnienia z upojnej nocy zalewały umysł z zawrotną prędkością. Już po chwili miałem praktycznie cały zarys sytuacji i och...
Ponownie okryłem się jasną pościelą i przeniosłem przerażone spojrzenie na chłopaka obok. Nadal bezbronnie spał, będąc przy tym zupełnie niczego nieświadomym. Nie wiedziałem, czy będzie pamiętał to, co się wczoraj między nami wydarzyło. Nie miałem pojęcia jak na to zareaguje. I ta niewiedza przerażała mnie chyba najbardziej.
Bałem się, że ten jeden wybryk może popsuć naszą relację i sprawić, że nie będziemy potrafili ze sobą już tak swobodnie rozmawiać. Nie chciałem go stracić. Nie chciałem zaprzepaścić tej dopiero co rozkwitającej przyjaźni. Nasza znajomość była wręcz śmiesznie krótka, ale czułem, że mogłem mu zaufać. Nikt nigdy nie zbliżył się do mnie w tak szybkim tempie, jak on. I nie mówię tu o jednorazowych nocnych przygodach w klubach. Nie. To zupełnie coś innego.
Bo w przeciwieństwie do tych wszystkich randomowych ludzi, zależało mi na nim. Cholernie zależało mi na znajomości z tym małym, uroczym chłopcem. Jakaś nieznana mi wcześniej siła ciągnęła mnie do jego osoby. Nie potrafiłem tego wyjaśnić.
- Frank? - pochyliłem się delikatnie nad jego ciałem i starając się ukryć drżenie głosu, zacząłem go budzić. Z bliska mogłem dostrzec, że miał malinkę na obojczyku, którą mu wczoraj, a właściwie to już dzisiaj, zrobiłem - Frankie? - powtórzyłem nieco głośniej, na co ten niespokojnie się poruszył i mruknął z niezadowoleniem.
- Co chcesz? - wychrypiał zaspany, nie otwierając nawet oczu.
- Umm - rozejrzałem się z paniką dookoła, myśląc nad doborem słów - Już późno. Wstawaj - wypaliłem szybko, chcąc zabrzmieć jak najdelikatniej.
CZYTASZ
The world is ugly | Frerard
FanficŚwiat jest pełen niesprawiedliwości i zła. O jego okrucieństwie przekonał się osiemnastoletni Gerard Way, który pomimo wkraczania w dorosłe życie przeszedł już naprawdę wiele. Los nie okazywał mu przychylności, zazwyczaj odwracał się do niego plecam...