#8

706 43 0
                                    

Ivy POV

Lekko otworzyłam oczy i ujrzałam rażące mnie światło. Rozejrzałam się wokół. Leżałam na łóżku szpitalnym. Strasznie bolała mnie głowa. Czułam, że zaraz zwymiotuje.

Wokół mnie było dużo ludzi. Za dużo.

-Ivy! - Krzyknął Kui i podbiegł do mojego łóżka.

-Co się stało? - Spojrzałam na wszystkich którzy stali przy mnie.

-Postrzelili cię. Musiałaś mieć operacje. Straciłaś bardzo dużo krwi. - Odparł Carbo z niezadowolona miną.

-A no tak... - Zamyślałam się przez chwilę i dodałam.

-Laborant! Co z nim? - Spojrzałam na Kui'a.

-Wszystko z nim dobrze. Kuruje się w domu. Kazał przekazać, że jest wdzięczny i to bardzo. - Powiedział David a ja na niego spojrzałam.

-Drobiazg. Ważne, że udało się go odbić - Uśmiechnęłam się.

-Drobiazg? Mogłaś umrzeć... Czemu nam nie powiedziałaś, że cię postrzelili gdy byliśmy w samochodzie? - Zza ludzi wyłonił się Erwin. W jego oczach było widać zmartwienie gdy mnie zobaczył.

-Nie chciałam was martwić... - Przewróciłam oczami.

-Ivy dołączyłaś do naszej rodziny. Musisz mówić o takich rzeczach. - Kui złapał mnie za rękę i spojrzał mi w oczy. Po chwili mu przytaknęłam i się uśmiechnęłam.

Lekarz wszedł do pokoju w którym leżałam i powiedział, że gdy kroplówka się skończy mogę wyjść do domu ale muszę się zgłosić na kontrole za kilka dni.

Do samego końca kroplówki siedział ze mną Kui Erwin David oraz Carbo widać było po nich, że się martwią. Jestem w lekkim szoku, że chce im się sterczeć nade mną.

Gdy kroplówka się już skończyła przyszła pielęgniarka i ja odczepiła.

-Masz tutaj ubrania wziąłem z twojego mieszkania. -Powiedział Kui a po chwili dał mi ubrania w torbie.

-Dziękuje. - Wszyscy wyszli z pokoju w którym leżałam bym mogła się przebrać. Założyłam dresy i bluzę. Schowałam swoje wszystkie prywatne rzeczy do torby w której Kui przyniósł mi ubrania.

Wyszłam z pokoju przed którym stali chłopcy.

-Daj wezmę to - Powiedział David i po chwili wziął torbę która miałam w ręce.

Lekarz powiedział, że będę kuleć przez kilka dni ale jak będę chodzić lub ćwiczyć to noga powinna szybciej wrócić do stanu pierwotnego.

Wyszliśmy ze szpitala i weszliśmy do samochodu.

-Odwieźć cię do domu Ivy? - Zapytał Carbo. A ja na to przytaknęłam.

Byłam zmęczona i nie miałam zbytnio siły być w tłumie ludzi. Przez chwile myślałam czy nie jechać z nimi na BS ale jakbym miała słyszeć od każdego co chwile jak się czuje i czy mi w czymś pomoc, to bym chyba pierdolca dostała.

Carbo zatrzymał się pod mieszkaniami a ja wysiadłam z samochodu. Za mną wysiadł Erwin.

-Pomogę ci - Wziął z bagażnika moja torbę a ja na to przewróciłam oczami. O to mi chodziło nie jestem niepełnosprawna, nie potrzebuje pomocy w każdej najmniejszej rzeczy.

Weszliśmy do windy i pojechaliśmy na 3 piętro.  Wyjęłam klucze od mieszkania i otworzyłam drzwi weszłam pierwsza a za mną Erwin po chwili zamknęłam drzwi za nim.

-Gdzie ci dać torbę? - Zapytał.

-Połóż byle gdzie potem gdzieś ją wezmę. - Powiedziałam a Erwin położył torbę na sofę i stanął na środku salonu i zaczął się rozglądać.

Słodka Zemsta ~5city [ ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz