#38

690 30 20
                                    

Wakacje się zaczęły, a wraz z nimi powrót mojej książki! Miłego czytania a na samym końcu lekkie wytłumaczenie ode mnie <3

Z góry przepraszam za błędy! <3


TW: Krew


Erwin POV

Wbiegłem do szpitala prawie przewracając się o swoje własne nogi. Pustka, to czułem i widziałem. Nie zdziwiło mnie to, rzadko kto jest o dwudziestej trzeciej na szpitalu. Szukając wzrokiem jakiegokolwiek lekarza usłyszałem jak David krzyknął.

- Tam! Widzę policję! - Pobiegliśmy przez jedne, a później drugie drzwi. Kui z swoimi krótkimi nóżkami ledwo co nas doganiał, ale gdy znalazłem się przed salą operacyjną coś mnie tchnęło. Łzy zaczęły napływać do oczu, a pięści same się zaciskały. Zacząłem iść pewnym krokiem w stronę sali dopóki ktoś mnie przyciągnął.

- Gdzie idziesz? - Usłyszałem basowy głos z tyłu głowy i mocny uścisk na ramieniu.

- Do środka - Warknąłem - Puść mnie Monthana - Zacząłem się mu wyrywać.

- Nie możesz tam wejść, operacja trwa. - Odpowiedział łagodnie, próbując mnie uspokoić.

- Nic nie rozumiesz! Muszę tam wejść, zobaczyć ją chociaż na sekundę, puść mnie do cholery! - Próbowałem wyrwać się z uścisku policjanta, ale był dużo silniejszy ode mnie.

- Do kurwy nędzy Monthana! Puść mnie! - Łzy zaczęły powoli spływać mi po policzkach, mężczyzna spojrzał na mnie z współczuciem i przyciągnął bliżej, a po chwili mnie objął.

Coś we mnie pękło, nie spałem nocami i dniami, byłem już zmęczony. Potrzebowałem chwili odpoczynku i potrzebowałem usłyszeć te najprostsze słowa, ale zarazem najtrudniejsze do wypowiedzenia w tej chwili - "Wszystko będzie już dobrze. Jest już po wszystkim". Stałem tak przez dłuższą chwilę w objęciach policjanta. Łzy spływały mi gęstymi dróżkami po policzkach kończąc na brodzie i nawet szyi.

Odsunąłem się od mężczyzny spoglądając wdzięcznym wzrokiem na niego, delikatnie się uśmiechnął czochrając mi włosy. Wytarłem łzy i skierowałem się do mojej rodziny. Delikatnie położyłem głowę na ramię Davida i przytuliłem się do chłopaka. Nie byłem jedną z tych osób, które chętnie pokazują swoje emocje, ale już nie dałem rady. Potrzebowałem wsparcia najbliższych.

***

Carbonara POV

- Kto mu powie? - Zapytał się David wchodząc do auta.

- No... - Spojrzałem na niego.

- O nie kurwa. Nawet na mnie nie licz, nie ma szans, że mu to powiem. - Od razu oznajmił.

- Kurwa Gilkenly. Któryś z nas musi mu to powiedzieć i - Przerwał mi krzycząc.

- I TO NIE BĘDĘ JA! - Schował głowę w ręce.

- Razem mu to powiemy. - Ruszyłem samochodem spod apartów i zacząłem jechać w stronę szpitala.

Erwin od tygodnia nie opuszczał tego miejsca, siedział przy czerwonowłosej 24/7. Chciał ją mieć na oku i być pewien, że z nią wszystko dobrze. Dziewczyna popadła w śpiączkę, po operacji i jeszcze się nie wybudziła. Jej organizm jest w ciężkim stanie i lekarze dają jej bardzo niski procent na przeżycie. I w tym był problem. Wczoraj dowiedzieliśmy się od lekarzy, że jak się nie wybudzi w przeciągu czterdziestu ośmiu godzin, odłączają ja od maszyn.

Słodka Zemsta ~5city [ ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz