Może zacznę od tego, że nie należę do ciekawych osób. Jestem nudnym białasem greckiego pochodzenia liczącym sobie osiemnaście wiosen, jesieni, czy też zim jak kto woli.
Na imię mi Patroklos, ojciec chciał abym brzmiał dostojnie niczym jakiś grecki bóg. Jedyne co mam z Greckiego Boga to pogardę do innych ludzi, niespodzianka, kurwa. Pomimo tego dziwacznego imienia wolę jednak Pat, ten skrót był o wiele lepszy i brzmiał mniej dostojnie. Błagam, nasłuchałem się już o listonoszu Pacie, okej?
Nie mierze więcej niż metr osiemdziesiąt, mam ciemną karnację i włosy koloru gorzkiej czekolady, które czasem zdają się być czarne. Ciemne oczy podkreślone gęstymi rzęsami. Ostra szczęka, przeciętny nos i duże dłonie. Stopy zresztą też mam ogromne, gdyż noszę rozmiar czterdzieści cztery w bucie i ciężko mi nieraz znaleźć sobie dobre skarpetki.
Moja matka choruje na różnorakie psychiczne problemy, o których ojciec nie bardzo mówi. Wiem jedynie o tym, iż ma ona również mocno rozwinięty autyzm. Głównie dlatego większość życia wychowywały mnie opiekunki i właśnie on. Mój ojciec. Michael Menojtios. Prowadzi jedną z największych firm budowlanych, jest architektem i zgarnia kupę kasy. Chciałby abym był jak on, ale mnie jakoś szczególnie to nie kręci. Jeśli chodzi o mamę to czego ona by chciała? Nie wiem. Ona nigdy nic nie mówi. Jedyne co to wydaje z siebie jakieś pomruki czasem pojedyncze słowo wypłynie z jej ust. Głównie ogląda balet i coś maluje. Nigdy z nią nie rozmawiałem tak na prawdę, może jako dziecko czasem spędziłem z nią czas, ale tak to raczej nieszczególnie.
Ogólnie rzecz biorąc to cała moja rodzina jest spierdolona. Nie lubię ich.
Nie patrzmy teraz na mnie jak na jakiegoś totalnego gnoja, bo ja jednak kocham swoją matkę, z ojcem tak różnie, ale po prostu...ja nie pasuje do tego całego gniazda. Już nie wspominając moją dalszą rodzinę, tam to już w ogóle ostry cyrk i strefa trwogi.
Lubię muzykę, ale nie umiem grać na żadnym instrumencie. Próbowałem, ale zawsze wychodziły z tego jęki duszonego kota i zwyczajnie się poddawałem po choćby minimalnej próbie. Tak, łatwo się poddaje. Zdaje sobie z tego sprawę, iż jest to cecha godna lenia lub ostatniego leszcza. Kłaniam się nisko, aż do podłogi. Niestety nikt nigdy nie nauczył mnie stawania do boju jak lew, a ojciec jedynie łypał na mnie z pode łba tym swoim byczym spojrzeniem i w jego ślepiach widziałem dosłowne "Taki syn to wstyd". Tak, wiem, tatuś.
Przez pracę ojca przeprowadzałem się w swoim życiu parę razy. To był trzeci. Skończyłem właśnie osiemnastkę, a kochany ojczulek dostał propozycję współpracy. Grube ryby mają to do siebie, że kochają pieniądze i gdy ludzie widzą w nich potencjał. Po tym jak zmarła moja babcia, już nie wadził nam nikt kto miał odmienne zdanie. Zmarła dwa lata temu, co było ostrym ciosem dla mnie i mojego króliczego serduszka, które mocno było związane z tą cudowną kobietą, która kochała swetry w kwiaty i herbatę z cytryną jak nikt inny. Ona jedyna nigdy nic do mnie nie miała. A po jej odejściu zostało mi lustro, Twitter i moi wymyśleni kumple. Nie to, że mam jakieś psychiczne choroby, ale kto tam w sumie wie?
Ale nie będę taki negatywny, te liceum jest w porządku. Lubię nauczyciela od sztuki, oraz naszą nauczycielkę od literatury i przy okazji naszą wychowawczynie. Przemiła babka. Gdy przeczytała moje imię nie obyło się bez "Oh, tak jak ten z mitologii greckiej!". Zgadza się May, tak jak ten z mitologii. Błagam, zastrzelcie mnie. Mój ojciec chyba chciał być kreatywny i przy okazji przedawkował Iliadę pieprzonego Homera a, że zauważył, iż nasze nazwisko pokrywa się z ojcem tego kolesia to sobie pomyślał, że "chętnie zrujnuje tym życie mojemu synowi". Tato, kiedyś zrobię ci krzywdę.
Co do uczniów, nie znalazłem sobie kumpli, jedynie Peach. Chyba zwyczajnie nie było mi to pisane, by kogoś mieć. Zawsze bywam sam, tak było, jest i będzie. Cóż mogę rzec? Nie jestem ćwierkającym ptaszkiem żądnym atencji i przyjaciół. Owszem, chciałbym mieć kogoś więcej, ale nie dostrzegłem nikogo godnego uwagi. Peach poznałem przypadkiem, ona również nie była jakaś wielce popularna pomimo wywodzenia się z równie bogatej rodziny.
CZYTASZ
❝Jak zabiłem swego ojca❞
Teen Fiction❝ - Niektóre rzeczy wymagają czasu, by je zrozumieć - odparł Apollo, tym razem biorąc złotą łyżeczkę, również znikąd. Zanurzył ją w fidze, nabierając jej środek. - Każdy człowiek potrzebuje też czasu, by zrozumieć samego siebie. To zupełnie tak, jak...