Nad rankiem sprawdzając telefon ujrzałem wiadomość od Achillesa. Wysłał mi zdjęcie świeczki ode mnie, która płonęła dając przyjemną dla oka poświatę w pokoju. Uśmiechnąłem się na ten widok, bo przynajmniej wiem, że faktycznie jej użył.
Odpisałem mu "Widzę, że prezent się spodobał" i wstałem z łóżka. Ten dzień zapowiadał się bosko. Odsłoniłem zasłony, otworzyłem okno i zacząłem wdychać świeże powietrze. Dziś czułem się naprawdę dobrze. Była to jakaś nowość, po ostatnich kilku dniach.
Wziąłem szybki prysznic, aby czuć się bardziej odświeżonym i nałożyłem starte dżinsy, żółte skarpety i koszulkę oversize z nadrukiem Lany Del Rey i jej albumu Born to Die. Uczesałem ładnie swoją czuprynę, chcąc wyglądać jak najlepiej i zbiegłem po schodach na dół, wręcz pod koniec siadając na poręczy i zjeżdżając po niej. Skoczyłem na panele u stóp schodów i poprawiłem nogawki spodni. Dziś nic a nic nie spierdoli mojego samopoczucia. Nie ma chuja. Czuje się zbyt dobrze.
- Chyba masz dobry humor - pragnęła zauważyć Mavis, nakładając na talerz omleta. Rozejrzałem się, łapiąc w kuchni za dzbanek do kawy. Nalałem jej sobie i wsypałem dwie łyżeczki cukru.
- Gdzie tata? - zapytałem jakby od niechcenia. Dziwne, przeważnie już był na nogach o tej godzinie. Była zaledwie siódma dwadzieścia. Jeszcze nie mógł być w pracy. Co ten cymbał już kombinuje?
- Oh, pan Menojtios wyjechał z miasta. Mówił, że to sprawy biznesowe, delegacja. Wróci za parę dni, przynajmniej tak powiedział - wyjaśniła pospiesznie, idąc do kuchni ze śniadaniem dla mamy. Aha, okej, w ten sposób. Wyjechał, nawet słowa kurwa nie powiedział i wykorzystał Mavis, aby ta wyręczyła go w tej plątaninie. Chuj mu w oko. Najpierw ma do mnie jakiś problem, że nic mu nie mówię, a później robi to samo. A potem się dziwi, że nie traktuje go należycie, a Pearl mówi, że on jest przykładem najgorszego ojca jaki może być. Poznaj matkę Achillesa, to pogadamy. - Kazał ci przekazać, że twoja ciotka się tobą zajmie przez ten czas.
Oh, bosko! Ciocia Pearl przyjedzie! Okej, wybaczam mu ten wyjazd. Przynajmniej spędzę czas z moją ulubioną kobietką, nie wspominając o Peach. Będę mógł z nią porozmawiać, obejrzeć jakieś filmy, pograć w gry, pośmiać się z ojca i wiele więcej! Dopilnuje, aby nasz wspólnie spędzony czas nie poszedł na marne. Muszę z nią umocnić więzi, a to będzie świetną okazją na to.
- To super - odpowiedziałem z lekkim uśmiechem i zamieszałem łyżką kawę. Mavis wytarła dłonie o szmatkę i oparła się o blat. - Co? - zapytałem, gdy tak gapiła się na mnie bez przerwy swoimi wielkimi oczami. Rude, krótkie włosy były odgarnięte do tyłu za pomocą opaski do włosów.
- Tak tylko myślę, że na dobrze ci wyjdzie ta rozłąka z ojcem - skwitowała i poszła do blatu, biorąc czysty talerz i nałożyła mi omleta, stawiając go przede mną. Ba, że dobrze mi wyjdzie rozłąka z tym skurwielem. Mało brakowało i bym go ze schodów zrzucił, a później upsi to nie ja, pewnie był pijany. Niczym w kryminale, tylko, że ja uchodze bez szwanku, a stary ląduje w trumnie. Niestety nie mam jaj, żeby to zrobić.
- Dobrze myślisz - zgodziłem się, popijając kawę i zacząłem kroić omleta. Mavis postawiła torbę z moim śniadaniem do szkoły. - Co to? - zapytałem, zaglądając do środka.
- Pokrojone warzywa, batonik owsiany, owsianka w pudełku i jabłko - wyjaśniła, znowu wracając do salonu, aby sprawdzić jak mama. Odparłem jej, że "pycha" chociaż nie wiem, czy to adekwatne słowo. W każdym razie, zjem, bo co mi tam. Nie należę do wybrednych, a pomimo bycia marudą, lubię jeść. Zupełnie tak jak Love. Właśnie, Love. Będę musiał do niej napisać.
Jak to jest, że ludzie którzy zdają się mieć najmniejszy iloraz inteligencji zdają się również tymi najmilszymi? Mavis nigdy nie obnosiła się ze swoim IQ jakoś konkretnie. Love jest inteligentna, widać to już od razu. Achilles również ma dużo papierów, ale obawia się je odkryć, bo co jeśli jego matka się dowie jak bardzo jej syn jest świadomy i mądry? Peach już nie jest aż taka mądra, jak tamci. Fakt, jest sprytna, zadziorna, lecz brakuje jej czegoś. Ludzie mądrzy są również często opryskliwi. Peach po prostu jest pyskata i lubi się kłócić. Love na ten przykład raczej preferuję kogoś zjechać słowami w spokojnej i rozważnej wymianie zdań, lub po prostu skarci wzrokiem jak sędzia na sali, patrząc na gnide, która zabiła swoją żonę i dzieci. Każdy ma swój sposób na okazywanie pogardy i zniesmaczenia.
CZYTASZ
❝Jak zabiłem swego ojca❞
Jugendliteratur❝ - Niektóre rzeczy wymagają czasu, by je zrozumieć - odparł Apollo, tym razem biorąc złotą łyżeczkę, również znikąd. Zanurzył ją w fidze, nabierając jej środek. - Każdy człowiek potrzebuje też czasu, by zrozumieć samego siebie. To zupełnie tak, jak...