Głośne brzmienie policyjnych syren co chwile docierały do moich uszu.
Ignorowałem jednak hałas, próbując skupić się na ucieczce.Spojrzałem w górne lusterko, dostrzegając trzy radiolki. Najbliższa trzeba sekundy ode mnie.
Przekląłem głośno kilka razy, rozglądając się gdzie mógłbym pojechać.
Sprawnym ruchem wyciągnąłem telefon z kieszeni, cały czas jednak obserwując drogę.
Wybrałem pierwszy numer z listy kontaktów i zadzwoniłem.
- Wylotówka z miasta!- wykrzyczałem do telefonu rozłączając się.
Ciągłe krzyki przedzierały się przez wycie syren. Miasto opętał mrok a kolorowe światła cały czas podążały za mną.
Spojrzałem ponownie w lusterko, dostrzegając że pojawiło się więcej radiowozów.
Brak świateł w aucie nie sprzyjał warunkom jazdy.
Zmrużyłem oczy przybliżając się do kierownicy by spróbować coś zobaczyć na drodze jednak na marne.
Nagle na przeciw mnie zaczęło jechać auto.
Przekląłem kilka razy próbując ominąć pojazd.
_____________Otworzyłem oczy gdy oślepiła mnie jasność i biel jaka panowała w pomieszczeniu.
Rozejrzałem się wokół gdy dostrzegłem kogoś na krześle obok mnie.
Średniego wzrostu białowłosy, z opuszczoną głową w dół. Wyglądał jak by spał.
Podniosłem się delikatnie lecz szybko położyłem się spowrotem.
Złapałem sie za głowę wyczuwając tam bandaże.
Odkryłem się lekko kołdrą i spojrzałem na swoją talię i nogi.
Byłem w zapewne szpitalnej piżamie a jedna z moich nóg miała owinięta kostkę.
Nagle usłyszałem dźwięk otwierania drzwi. Spojrzałem w strone hałasu gdzie dostrzegłem mężczyznę w niebieskim ubraniu lekarskim.
- Dzień dobry Panie Knuckles. Jak się Pan czuje?- zapytał jasnowłosy.
Nic nie mówiąc spojrzałem niepewnym wzrokiem na medyka. Nie wiedziałem o kim mówił.
- Z powodu wypadku samochodowego, utracił Pan większość jak nie całość wspomnień. Zaczynając od początku nazywasz się Erwin Knuckles.- uśmiechnął się lekko.
Mruknąłem cicho w odpowiedzi przetwarzając jego słowa.
- Zbadam Pana teraz dobrze?- zapytał na co kiwnąłem głową w zgodzie.
Starszy podszedł do mnie a następnie poświęcił mi latarką po oczach, I osłuchał klatkę piersiową wychodząc.
Nagle śpiący w pomieszczeniu białowłosy uniósł głowę przecierając oczy.
- Erwin!- krzyknął i od razu podbiegł do mnie, obejmując.
Spojrzałem na niego zdezorientowany a gdy ten się odsunął to zobaczył.
- Braciszku...- wyszeptał kładąc dłoń na moim ramieniu niepewnie zdjąłem jego rękę cofając się bardziej o oparcie łóżka.
- Kim jesteś?- zapytałem lekko przestraszony.
Zielonooki spojrzał na mnie załamany po czym odpowiedział.
- Nicollo Carbonara, jesteś moim bratem.- powiedział uśmiechając się lekko.
Kiwnąłem niepewnie głową.
- Poczekaj idę zadzwonić do Kuia że się obudziłeś.- powiedział i wyszedł z sali.
Kim jest ten cały Kui? I co mnie łączy z Nicollo?
Miałem mnóstwo pytań i zero odpowiedzi.
Sam nie wiedziałem kim jestem a co dopiero inni.
~~~~~~
Heeej
Witam w prologu
Pisane: 5.01.2022
Opublikowane:
Słów: 420
Pa
( chuj wixowie się stal, powiem w prost książka nie miała wyjść przed skończeniem, okazuje się że nie skończę bo chce mieć to za sobą, po prostu mam dość tego
Dodaje i raczej nie skończę tego nigdy bo kurwa tak a szkoda mi prawie 20 rozdziałów więc naura rury znaczy wicowie )( książka nie jest na bieżąco więc nauraaa odpierdolcie się ze coś nie tak
Sorry)
CZYTASZ
Friends don't lie...| Morwin
Randomprzyjaciele nie zawsze nimi są. stracił byś pamięć a oni wcisnęli by Ci największe kity by tylko móc tobą manipulować. Ale czy Knuckles Zdaję sobie z tego sprawę? Czy wie że jego najlepszy przyjaciel okaże się być kimś obcym?