20

928 53 6
                                    

Otworzyłem zaspane oczy, rozglądając się po pomieszczeniu. Obok mnie leżał półnagi policjant. Uśmiechnąłem się lekko na ten widok, wsuwając palce w jego włosy i przeczesując.

Po chwili zaprzestałem tej czynności, I wstałem. Z łóżka, zbierając rozwalone po całym pokoju ubrania.

Ubrałem się w czyste ciuchy z szafy wyciągając telefon z kieszeni ruszyłem do salonu.

Zacząłem przeglądać ponownie wiadomości.

" Stary gdzie ty jesteś? Muszę Ci coś powiedzieć."

" Dobra nie ważne, przyjdź jak będziesz miał czas do burgera."

" Nie odpowiadasz od trzech godzin, wszystko dobrze?"

I parę innych które zlałem.
Opisałem krótką wiadomość.

" Nic mi nie jest, kiedy chcesz się spotkać?"

Po chwili otrzymałem odpowiedź.

" za pół godziny na zapleczu. To ważne."

Nie odpisując nic, wyjąłem kartkę z szufladki oraz długopis pisząc wiadomość do brązowowłosego.

" Musiałem wyjść, możesz zostać dziś u mnie jeśli chcesz. Nie wiem o której wrócę, jak coś to dzwoń<3."

Odłożyłem karteczkę na stół w widocznym miejscu i ubrałem buty wychodząc.

Wsiadłem do zentorno i odjechałem na bs.

- Hej.- przywitałem się z białowłosym który już na mnie czekał.

- Siema, siadaj.- powiedział co wykonałem.

- Co jest takie ważne?- zapytałem.

- Pamiętasz że za hackowanie miałem ci powiedzieć prawde o Montanhie? Powieninem zrobić to wcześniej...-

- No pamiętam, a co?-

- Widziałem was.- odparł zmartwiony wzorkiem.

- Co?- zapytałem zdziowiny.

- Mhm... dobra słuchaj. Powiedz szczerze, doszło między wami do czegoś?- zapytał.

Wahałem się chwile nad odpowiedzią jednak jej udzieliłem.

- Tak.- powiedziałem speszony.

- Niech no ja go tylko dorwę.-

- Mów całą prawdę co się działo przed wypadkiem.- skróciłem jego wypowiedź na temat jak by go zabił bo przerabialiśmy to już wiele razy.

- Byliście parą to fakt. Ale powiedz mi co ci powiedział o waszym rozstaniu?- zapytał.

- Że nagle mi się coś odwidziało a on wrócił do pracy.- powiedziałem sceptycznie zdając sobie teraz sprawę jak to brzmi.

- I w to uwierzyłeś?- zapytał lecz milczałem.-
Był jednym z nas przez wasz związek. Pomagał nam od zewnątrz, tak aby policja się nie dowiedziała. Później zdradził cię z jakąś wywłoką na imprezie i gdy się dowiedziałeś zdradził każde plany i wszystko co robiliśmy w zakonie na komendzie. Każdy z nas miał wyrok na 500 miesięcy, niektórzy nawet więcej.- powiedział.

Nagle jakby mi się wszystko przypomniało.

Złapałem się za głowę upadającym na podłogę.

Miałem flashbacki z wczorajszej nocy i z tego co się działo na tamtej imprezie. Wszystko związane z monthaną nagle wróciło.

Wybiegłem na świeże powietrze, omal nie wymiotując.

- Przepraszam ale musze jechać coś załatwić.- odparłem od razu.

- Jechać z tobą?- zapytał.

- Poradzę sobie.- powiedziałem.- Mogłeś powiedzieć wcześniej...- wyszeptałem jakby do siebie.

- Wiem, przepraszam bracie.- odparł.

Opuściłem burger shota wsiadając do złotego zentorno i ruszyłem do swojego mieszkania mając nadzieję że zastanę tam jeszcze bruneta.

Wjechałem windą na górę I odkluczyłem swoje mieszkanie wchodząc do środka.

Ściągnąłem buty kierując się do salonu gdzie zastałem brązowookiego.

- O hej wróciłeś.- odparł.

- Mhm, musimy pogadać. Siadaj.- rozkazałem co ten niepwenie wykonał.

- Co się dzieje?- zapytał przerażony.

- Odpowiadaj szczerze dobrze?- zapytałem.

- Niech będzie.-

- Kim dla ciebie jestem?- zapytałem.

- Przyjacielem.- odparł po dłuższej chwili.

- A wiesz jaka jest różnica między nienawiścią a przyjaźnią?- zapytałem.

- Jaka?-

- Że przyjaciele nie kłamią.-

~~~~~~~~~~

Jednak to skończyłam choć miał mieć z 50 rozdziałów na tyle cieszcie sje ze ma koniec why not

Friends don't lie...| Morwin  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz