Otworzyłem zaspane oczy, rozglądając się po pomieszczeniu. Obok mnie leżał półnagi policjant. Uśmiechnąłem się lekko na ten widok, wsuwając palce w jego włosy i przeczesując.
Po chwili zaprzestałem tej czynności, I wstałem. Z łóżka, zbierając rozwalone po całym pokoju ubrania.
Ubrałem się w czyste ciuchy z szafy wyciągając telefon z kieszeni ruszyłem do salonu.
Zacząłem przeglądać ponownie wiadomości.
" Stary gdzie ty jesteś? Muszę Ci coś powiedzieć."
" Dobra nie ważne, przyjdź jak będziesz miał czas do burgera."
" Nie odpowiadasz od trzech godzin, wszystko dobrze?"
I parę innych które zlałem.
Opisałem krótką wiadomość." Nic mi nie jest, kiedy chcesz się spotkać?"
Po chwili otrzymałem odpowiedź.
" za pół godziny na zapleczu. To ważne."
Nie odpisując nic, wyjąłem kartkę z szufladki oraz długopis pisząc wiadomość do brązowowłosego.
" Musiałem wyjść, możesz zostać dziś u mnie jeśli chcesz. Nie wiem o której wrócę, jak coś to dzwoń<3."
Odłożyłem karteczkę na stół w widocznym miejscu i ubrałem buty wychodząc.
Wsiadłem do zentorno i odjechałem na bs.
- Hej.- przywitałem się z białowłosym który już na mnie czekał.
- Siema, siadaj.- powiedział co wykonałem.
- Co jest takie ważne?- zapytałem.
- Pamiętasz że za hackowanie miałem ci powiedzieć prawde o Montanhie? Powieninem zrobić to wcześniej...-
- No pamiętam, a co?-
- Widziałem was.- odparł zmartwiony wzorkiem.
- Co?- zapytałem zdziowiny.
- Mhm... dobra słuchaj. Powiedz szczerze, doszło między wami do czegoś?- zapytał.
Wahałem się chwile nad odpowiedzią jednak jej udzieliłem.
- Tak.- powiedziałem speszony.
- Niech no ja go tylko dorwę.-
- Mów całą prawdę co się działo przed wypadkiem.- skróciłem jego wypowiedź na temat jak by go zabił bo przerabialiśmy to już wiele razy.
- Byliście parą to fakt. Ale powiedz mi co ci powiedział o waszym rozstaniu?- zapytał.
- Że nagle mi się coś odwidziało a on wrócił do pracy.- powiedziałem sceptycznie zdając sobie teraz sprawę jak to brzmi.
- I w to uwierzyłeś?- zapytał lecz milczałem.-
Był jednym z nas przez wasz związek. Pomagał nam od zewnątrz, tak aby policja się nie dowiedziała. Później zdradził cię z jakąś wywłoką na imprezie i gdy się dowiedziałeś zdradził każde plany i wszystko co robiliśmy w zakonie na komendzie. Każdy z nas miał wyrok na 500 miesięcy, niektórzy nawet więcej.- powiedział.Nagle jakby mi się wszystko przypomniało.
Złapałem się za głowę upadającym na podłogę.
Miałem flashbacki z wczorajszej nocy i z tego co się działo na tamtej imprezie. Wszystko związane z monthaną nagle wróciło.
Wybiegłem na świeże powietrze, omal nie wymiotując.
- Przepraszam ale musze jechać coś załatwić.- odparłem od razu.
- Jechać z tobą?- zapytał.
- Poradzę sobie.- powiedziałem.- Mogłeś powiedzieć wcześniej...- wyszeptałem jakby do siebie.
- Wiem, przepraszam bracie.- odparł.
Opuściłem burger shota wsiadając do złotego zentorno i ruszyłem do swojego mieszkania mając nadzieję że zastanę tam jeszcze bruneta.
Wjechałem windą na górę I odkluczyłem swoje mieszkanie wchodząc do środka.
Ściągnąłem buty kierując się do salonu gdzie zastałem brązowookiego.
- O hej wróciłeś.- odparł.
- Mhm, musimy pogadać. Siadaj.- rozkazałem co ten niepwenie wykonał.
- Co się dzieje?- zapytał przerażony.
- Odpowiadaj szczerze dobrze?- zapytałem.
- Niech będzie.-
- Kim dla ciebie jestem?- zapytałem.
- Przyjacielem.- odparł po dłuższej chwili.
- A wiesz jaka jest różnica między nienawiścią a przyjaźnią?- zapytałem.
- Jaka?-
- Że przyjaciele nie kłamią.-
~~~~~~~~~~
Jednak to skończyłam choć miał mieć z 50 rozdziałów na tyle cieszcie sje ze ma koniec why not

CZYTASZ
Friends don't lie...| Morwin
Ngẫu nhiênprzyjaciele nie zawsze nimi są. stracił byś pamięć a oni wcisnęli by Ci największe kity by tylko móc tobą manipulować. Ale czy Knuckles Zdaję sobie z tego sprawę? Czy wie że jego najlepszy przyjaciel okaże się być kimś obcym?