4

920 61 7
                                    


-Dzień dobry Panie Erwin.- Razem z Carbonara którego dialog został przerwany, spojrzeliśmy w tamtą stronę.

- Dzień dobry.- mruknął Nicollo.

Lekarz podszedł do mnie i zaczął robić standardowe badania.

- Jutro rano przyniosę wypis.- powiedział uśmiechając się lekko.

Kiwnąłem głową na znak że zrozumiałem a on wyszedł ponownie zostawiając mnie z białowłosym.

- Prześpij się, jutro ktoś po ciebie przyjedzie.- powiedział próbując wstać lecz Złapałem go za nadgarstek.

- Um, poczekaj.- odezwałem się do niego pierwszy raz od dawna.

- No co tam?- zapytał siadając spwortem.

- Kto to był na tym korytarzu?- zapytałem po raz kolejny.

- Nikt ważny, nic ci nie grozi.- uśmiechnął się lekko wstając.

No tak bo przecież jakiś policjant miał by mi coś zrobić!

- Trzymaj się, do Zobaczenia na zakonie!- powiedział i wstał ponownie z krzesła wychodząc.

Mruknąłem coś jeszcze zanim wyszedł i ponownie wziąłem telefon do ręki.
_________

- Proszę tu jeszcze podpisać i jest Pan wolny.- powiedział brunet podając mi kartę do wypełnienia.

Podpisałem szybko papiery nie zerkając na nie i oddałem je lekarzowi.

- Dowidzenia.- powiedział wychodząc.

Wstałem z łóżka i dokończyłem pakowanie torby.

Przerzuciłem ją przez ramię i wyszedłem przed sale trafiając na podejrze Vasqueza.

- O hej Erwin, właśnie po ciebie szedłem. Chodź, daj torbę nie przemęczaj się.- powiedział i zabrał ode mnie niebieską rzecz.

Ruszyłem za nim, wychodząc na parking.

Wsiadłem do pojazdu chłopaka, ruszając w stronę apartamentów tak jak powiedział Vasquez.

- Wiesz gdzie?- zapytał na co kiwnąłem w zaprzeczeniu.

Chłopak wysiadł z pojazdu, co również I ja zrobiłem.

Vasquez zabrał moją torbę i ruszyliśmy pod wejście.

Zatrzymałem się przed nim, patrząc w górę.

Wysoki, oszklony budynek, z około pięćdziesięcioma piętrami.

- Tu?- zapytałem zdziowiny.

Brunet mruknął coś w odpowiedzi, i złapał mnie za ramię wprowadzając do środka następnie do windy.

- Jak mnie na to stać?- zapytałem raczej sam siebie.

- Jesteś pastorem.- uśmiechnął sie znacząco.

Kiwnąłem głową i ruszyłem za nim, kierując się do odpiewiednich drzwi.

Chłopak otworzył mi je, wpuszczając do środka a sam odłożył moją torbę na kanapę.

- Kto tu wybierał te meble? A te ściany? Okropne.- stwierdziłem rozglądając się.

- Może ten wypadek naprawi twój gust  jak widzę idzie dobrze.- zaśmiał się cicho na co uderzyłem go w ramię.- Jedziemy na bs'a coś zjeść?- zapytał zerkając na mnie.

- Możemy.- odparłem niepewnie.

Wyszliśmy z apartamentów, i wsiadając do auta bruneta odjechaliśmy w stronę restauracji.

~~~~~~~

HEJ

pisane: 11.01.2022

Opublikowane: 27.02.2022

Słów: 390

Pa

Friends don't lie...| Morwin  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz