-Dzień dobry Panie Erwin.- Razem z Carbonara którego dialog został przerwany, spojrzeliśmy w tamtą stronę.- Dzień dobry.- mruknął Nicollo.
Lekarz podszedł do mnie i zaczął robić standardowe badania.
- Jutro rano przyniosę wypis.- powiedział uśmiechając się lekko.
Kiwnąłem głową na znak że zrozumiałem a on wyszedł ponownie zostawiając mnie z białowłosym.
- Prześpij się, jutro ktoś po ciebie przyjedzie.- powiedział próbując wstać lecz Złapałem go za nadgarstek.
- Um, poczekaj.- odezwałem się do niego pierwszy raz od dawna.
- No co tam?- zapytał siadając spwortem.
- Kto to był na tym korytarzu?- zapytałem po raz kolejny.
- Nikt ważny, nic ci nie grozi.- uśmiechnął się lekko wstając.
No tak bo przecież jakiś policjant miał by mi coś zrobić!
- Trzymaj się, do Zobaczenia na zakonie!- powiedział i wstał ponownie z krzesła wychodząc.
Mruknąłem coś jeszcze zanim wyszedł i ponownie wziąłem telefon do ręki.
_________- Proszę tu jeszcze podpisać i jest Pan wolny.- powiedział brunet podając mi kartę do wypełnienia.
Podpisałem szybko papiery nie zerkając na nie i oddałem je lekarzowi.
- Dowidzenia.- powiedział wychodząc.
Wstałem z łóżka i dokończyłem pakowanie torby.
Przerzuciłem ją przez ramię i wyszedłem przed sale trafiając na podejrze Vasqueza.
- O hej Erwin, właśnie po ciebie szedłem. Chodź, daj torbę nie przemęczaj się.- powiedział i zabrał ode mnie niebieską rzecz.
Ruszyłem za nim, wychodząc na parking.
Wsiadłem do pojazdu chłopaka, ruszając w stronę apartamentów tak jak powiedział Vasquez.
- Wiesz gdzie?- zapytał na co kiwnąłem w zaprzeczeniu.
Chłopak wysiadł z pojazdu, co również I ja zrobiłem.
Vasquez zabrał moją torbę i ruszyliśmy pod wejście.
Zatrzymałem się przed nim, patrząc w górę.
Wysoki, oszklony budynek, z około pięćdziesięcioma piętrami.
- Tu?- zapytałem zdziowiny.
Brunet mruknął coś w odpowiedzi, i złapał mnie za ramię wprowadzając do środka następnie do windy.
- Jak mnie na to stać?- zapytałem raczej sam siebie.
- Jesteś pastorem.- uśmiechnął sie znacząco.
Kiwnąłem głową i ruszyłem za nim, kierując się do odpiewiednich drzwi.
Chłopak otworzył mi je, wpuszczając do środka a sam odłożył moją torbę na kanapę.
- Kto tu wybierał te meble? A te ściany? Okropne.- stwierdziłem rozglądając się.
- Może ten wypadek naprawi twój gust jak widzę idzie dobrze.- zaśmiał się cicho na co uderzyłem go w ramię.- Jedziemy na bs'a coś zjeść?- zapytał zerkając na mnie.
- Możemy.- odparłem niepewnie.
Wyszliśmy z apartamentów, i wsiadając do auta bruneta odjechaliśmy w stronę restauracji.
~~~~~~~
HEJ
pisane: 11.01.2022
Opublikowane: 27.02.2022
Słów: 390
Pa
CZYTASZ
Friends don't lie...| Morwin
Randomprzyjaciele nie zawsze nimi są. stracił byś pamięć a oni wcisnęli by Ci największe kity by tylko móc tobą manipulować. Ale czy Knuckles Zdaję sobie z tego sprawę? Czy wie że jego najlepszy przyjaciel okaże się być kimś obcym?