Jest Dla Nas Może Szansa?

192 19 5
                                    

Po obejrzeniu trzech nudnych jak dla mnie filmów, Jungkook zerknął na mnie. Poczułem ten wzrok. Nie lubiłem, jak tak się na mnie wprost patrzyło bo... To takie dość zawstydzające. Zwłaszcza przez niego.

—co chcesz? Mam coś na twarzy? —rzuciłem trochę obojętnie. Było już strasznie późno, więc może dlatego byłem tak opryskliwy... Nie wiem. Wiem, że nie chciałem się kłócić. To na pewno. —odwróć się bo ci stanie

Tamten parsknął śmiechem. No tak. Nie wiem, co to miało być z mojej strony. Śmiesznie nawet.

—tego się po tobie nie spodziewałem.

—uwierz, ja też nie —uśmiechnąłem się mimowolnie. Chłopak sięgnął po moją dłoń. Djzjejxjs jaki uroczy...

—okej. Chciałem tylko ci powiedzieć, że ładnie ci, jak tak cierpisz z wyrzutami sumienia. A poza tym chciałem też oznajmić, że wybieram się do domu. —no tak... Mieliśmy tylko zjeść. A po kolacji poleciał jeszcze popcorn i dwie duże czekolady. Jak będę gruby, zdecydowanie zrzucę to tylko na niego.

—już? Nie no... Nie jest tak późno... —zerknalem na zegarek. Ou... No wpół do drugiej. Troche późno. Ale przecież mógł tu spać...

—nie rozumiesz... Jadę rano z dziewczyną do galerii. Idziemy razem na wesele jej brata i musimy coś wybrać. Nalegała, żebym jechał z nią, to pojadę. Jako dobry chłopak.

—jako dobry chłopak całowałeś się ze mną. Jungkook przestań udawać... Nie bądź dłużej z nią... Zostaw ją... Dla mnie —brzmialem jak jebany atencjusz, ale to nie zaprzecza temu, że właśnie tego chciałem naprawdę...

—Oj, Jimin... To nie takie proste. Wytłumaczę Ci kiedyś okej? Ale na pewno nie dziś. Zmykam do domu —wstał i wziął swoją bluzę. Ubrał też buty już w przedpokoju.

Patrzyłem na niego szklanymi oczkami. Nie płakałem. Po prostu było jasno tu a siedzieliśmy wcześniej w ciemności. O dziwo zanim wyszedł, jeszcze mnie przytulił. Uśmiechnąłem się szeroko i zaciągnąłem się jego zapachem. Tak pachnie miłość? Może miłość zakazana... Jungkook ma przecież dziewczynę... Jak ja mogłem się tak zachowywać. Nie. Mogłem przecież. On był na początku mój.... Ale to ja nie umiałem się podporządkować...

—spij dobrze, klusko. Napiszę jutro —wyczochral mi włosy. Tego dnia nawet taka nienawistna forma dotyku była przyjemna, dlatego postanowilem nie robić niezadowolonych min.

—dobra... Trzymam za słowo... —westchnąłem, widząc jak wychodzi. Zakluczyłem za nim drzwi i poszedłem do salonu.

Nagle zobaczyłem jaki rozpiździaj zostawiliśmy. ZAJEBISCIE. Będę to sprzątał sam. No ale myśląc o nim...

Wrzuciłem wszystkie śmieci do czarnego worka na śmieci. Wyniosłem z domu, a następnie włożyłem naczynia do zmywarki.
Nic trudnego ale... Zmęczenie wzrastało do momentu jak na schodach nie postanowiłem sobie zrobić przerwy. Usiadłem na nich i...

Obudziłem się dopiero następnego ranka. Śniło mi się, że byłem z Jungkookiem. Ten sen był jakoś bardziej ciekawy niż wątek spania na schodach. I obolałego po tej nocy kręgosłupa. I odmarznietych stóp.

Wziąłem telefon i napisałem do Jungkooka szybko. Ryzykowna wiadomość. I w ogóle nie w moim stylu trochę. Chociaż ostatnio się zmieniłem w pogoni za miłością. To było chore, co robiłem?

Do: Jungkookie💜
Zostaniesz moim chłopakiem w tajemnicy?

I to okazał się największy błąd w moim życiu. Wyświetlił od razu. I... Nic nie odpisał. Po prostu. Olał mnie, wcześniejsze rozmowy i całą logikę. Czy ten człowiek nie miał mózgu?! Co za niedorobiony królik...

Wnerwiłem się. Porządnie. Pomaszerowałem do mojego pokoju przy okazji tupotem swoich kroków mogąc obudzić nawet niedźwiedzie z hibernacji. Trzasnąłem drzwiami i zacząłem w emocjach pisząc wszystkie swoje aktualne uczucia na kartce.

Not that innocent (Jikook PJMXJJK)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz