Po co to wszystko...

544 25 5
                                    

-Co masz na myśli, Jiminssi?- usiadł bliżej mnie i odłożył moje podręczniki na małą półkę nocną.

-Hyung, czy ty nie widzisz, jak bardzo boli mnie twoje zachowanie?- westchnąłem i odwróciłem wzrok, bo znowu wzięło mi się na płacz. On tylko westchnął i wyszedł z pokoju bez słowa. Aha... Nie wiem, co miało to znaczyć, ale cóż... Postanowiłem kontynuować naukę.

Moje ciepłe łóżko przyciągało mnie rano tak bardzo... Nie chciałem iść do szkoły. Wpół spałem, kiedy zdawało mi się, że ktoś chodzi po moim pokoju... Nie miałem zamiaru zwracać na to uwagi. Miałem za mało czasu na sen, żeby marnować go na coś, co pewnie i tak nie miało miejsca.

Mogłem pospać zadziwiająco długo. Mój budzik mnie nie budził, co zdawało mi się przedłużeniem słodkiego odpoczynku o wręcz parę lat. W końcu sam leniwie podniosłem się z łóżka i poszedłem do kuchni. Skoro wstałem wcześniej, to na pewno zdążę zrobić sobie jakieś ciekawsze śniadanie.

Zrobiłem sobie pancakes i kawę karmelową i usiadłem do stołu. Wyjąłem z kieszeni bluzy telefon i spojrzałem na godzinę. Mało nie wyplułem całej kawy przed siebie, gdy zamiast wczesnej godziny (spodziewałem się może piątej rano...) ujrzałem na zegarku jedenastą! Zajęcia miały trwać jeszcze tylko trzy godziny, a ja nie byłem w najmniejszym stopniu gotowy do szkoły. Jeszcze to spóźnienie...

Ale dlaczego telefon mnie nie obudził? Przecież pamiętam, że miałem nastawiony na stałe na godzinę szóstą... Czy coś się zepsuło? Zacięło? Albo może KTOŚ (czyt. Jungkook) był za to odpowiedzialny?

Pomaszerowałem do jego pokoju i wszedłem bez pukania, ale jego nie było. Ani śladu po tym irytującym i dziecinnym brunecie. Rozejrzałem się po jego pokoju, aby jakoś może znaleźć dowody, że to on, ale... Co miałoby stanowić taki dowód? Wyjątkowy idealny porządek w jego pokoju? No tak... Musiał wcześniej wstać, żeby posprzątać tę stajnię Augiasza.

Wychodząc, zauważyłem z drugiej strony drzwi naklejoną kartkę z nabazgranymi niestarannie literkami układającymi się na słowa:

"nie bądź zły, Jiminssi :(

chciałem, żebyś odpoczął"

No cóż... Nawet jeśli miał dobre intencje, to ja zawaliłem dzień w szkole... Ale może jednak przydała mi się ta krótka przerwa? Ciągły stres nie tylko na uczelni potrafi zjeść człowieka i jego chęci do życia.

Poszedłem się ubrać i umyć. Miałem dziś wolne, więc postanowiłem wziąć dłuższy prysznic. Kochałem mieć czas, żeby kąpać się tak długo, ile chcę. Zwłaszcza jeśli byłem sam w domu. To było cudowne uczucie.

Od dzieciństwa lubiłem śpiewać, ale moi rodzice raczej nie powalali mi się rozwijać w tym kierunku. Z resztą... Byłem bardzo wstydliwy, więc jedynie śpiewałem tyle, ile sam dla siebie. Miałem ochotę dziś wszystko z siebie wyrzucić. Teraz był idealny moment na tyle relaksu. Byłem sam, więc mogłem "nadzierać ryja" jak to mówił mój brat.

Piosenka, która była całkowicie improwizowana wyszła dość dobrze jak na moje. Wyszedłem spod prysznica po kilku jeszcze innych i wytarłem się dokładnie, uważając na zranienia po oparzeniu. Nadal mnie bolało. Byłem dość wrażliwy, jeśli chodzi o moje ciało. Wolałem o nie dbać, dlatego jeszcze dodatkowo posmarowałem całe ciało specjalnym kremem.

Wyszedłem wreszcie po długim czasie z łazienki, ubrany w swoją piżamę Kigurumi. Dzisiaj odpoczywanie połączone z nauką. Tak mój czas był połączony w przyjemne z pożytecznym. Wszedłem do kuchni i ku mojemu zdziwieniu zobaczyłem przy wysepce współlokatora jedzącego coś najprawdopodobniej słodkiego.

-Aish... Jungkook hyung, co ty tu robisz?- upuściłem na podłogę swój telefon. Na szczęście się nie zbił.

-Wróciłem już z zajęć- zaśmiał się i zmierzył mnie wzrokiem. Mocno się zarumieniłem. Czułem ciepło... Nie. Czułem gorąc na policzkach.- Ładnie śpiewasz, Jiminssi.

-J-ja? Chyba... Ci się przesłyszało...- spuściłem wzrok. Kiedy on wrócił w takim razie...

-Uroczy- wstał i wsunął mi kaptur na głowę.- Podobała się moja niespodzianka?

-Jaka niespodzianka? Przecież to nie było nic dobrego...- prychnąłem.

-Po pierwsze "niespodzianka", bo niespodziewanie, prawda? A po drugie sobie wypocząłeś, więęęęęc... Chyba to jednak coś dobrego. Jeden dzień cię nie zbawi, młody- wsadził naczynia do zlewu.- Mógłbyś pozmywać? Jakoś... Ręce mnie bolą...

Przewróciłem oczami. Znowu? Nie pamiętam właśnie, żeby to on kiedykolwiek coś tu zrobił. A nie... Robił. Bałagan. Jak mogłem o tym zapomnieć? Wziąłem swoje chrupki kukurydziane i wyszedłem z pomieszenia. Pokierowałem się do pokoju i usiadłem wygodnie w kokonie z kołdry.

Mój wymarzony spokój trwał tylko kwadrans, dopóki głośna muzyka zza ściany mało nie rozbiła mi soczewek w okularach leżących na półce. Zatkałem sobie uszy palcami i starałem się czegoś nauczyć, ale słowa dla mnie nic nie mogły znaczyć mądrego w tym hałasie. Zwyczajnie ich nie rozumiałem.

Wracamy do rzeczywistości... A miało być dziś tak miło...

 A miało być dziś tak miło

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.



Not that innocent (Jikook PJMXJJK)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz