Dzisiaj nadszedł dzień najważniejszego sprawdzianu w ciągu roku. Dlaczego najważniejszy? Bo zależała od niego moja piątka na koniec... Bardzo się starałem od początku, ale niestety zawsze przez Jungkooka nie mogłem nadążyć z ogarnięciem wszystkich notatek...
Od dnia mojego wolnego minął tydzień. Nie liczyłem na żadną poprawę. Mieliśmy mniej czasu na zwykłe 'cześć' z rana. Mijalismy się. Rana już się goiła, ale mimo to najprawdopodobniej zostaną mi po tym małe ślady. Nie przeszkadzało mi to, zwłaszcza że nie pokazywałem ludziom tej części ciała. Jedyne, co mogli zobaczyć, to moja twarz (czasem w maseczce, ale to dla ochrony zdrowia) a także opuszki palców wychodzące poza rękawy zazwyczaj za dużych na mnie bluz. Uwielbiałem takie. Czułem się bezpieczniej, nawet jeśli miałem mieszkać z psychopatą...
Wstałem opornie z łóżka i poszedłem wykonać codzienną rutynę. W mieszkaniu panował nieporządek po wczorajszym balowaniu Jungkooka i jego znajomych. Studia były dla nich raczej... Zabawą? Ja traktowałem je poważnie. Odsunąłem z blatu puszki po piwie i zrobiłem sobie na szybko tortillę.
Jungkook spał. Mimo że nie był najlepszym współlokatorem, sumienie kazało mi go obudzić. Zapukałem do jego pokoju, a gdy usłyszałem ciche westchnięcie na 'tak', wszedłem i skierowałem wzrok na także zabałabanione (jak całe mieszkanie oprócz mojego pokoju) łóżko ze zwijającym się najprawdopodobniej bólu głowy po imprezie brunecie na środku.
-Um... Hyung... Już dziewiąta. Powinieneś szykować się na uczelnie-cały czas miałem spuszczony wzrok.-Jiminssi- udawał chorego. Spojrzałem na niego z obojętnością.- Przyniósłbyś mi wody?
Nie polemizowałem... Faktycznie chyba coś było nie tak. Poszedłem energicznie po szklankę wody i tabletki przeciwbólowe. Dlaczego nagle zrobiło mi się go żal, skoro go nie lubię? Może zwyczajnie empatia...
-Proszę- wyciągnąłem do niego rękę z napojem. Niespodziewanie chłopak pociągnął mnie do siebie, przez co usiadłem na łóżku. Ze swojej nieuwagi wylał na siebie wodę.- Co ty robisz...
-Nie idź dzisiaj... Źle się czuję...
-I ja mam się tobą zajmować niby?- prychnalem niezbyt przyjaźnie. Przesadził.-Chciałem... Ci podziękować...
-Nie rozumiem... Masz gorączkę? Albo już umierasz?- zmarszczyłem brwi, bo to zachowanie naprawdę nie było do niego podobne.
-J-już nieważne... Ale posiedź tu chwilę...- zamknął oczy i nakrył się kołdrą.
-Nie mam czasu... A ty się przebierz przynajmniej- wyszarpalem się z jego uścisku i wyszedłem stamtąd, zamykając za sobą drzwi. To było wszystko... Podejrzane...
Czas podczas pisania sprawdzianu okazał się bardzo przychylny. Zdążyłem akurat wszystko sprawdzić drugi raz, kiedy profesor zaczął zbierać prace. Uśmiechnąłem się mimowolnie, mając nadzieję, że jednak mi się udało. Byłem taki szczęśliwy...
Z mojego rocznika raczej... Nie miałem dużo znajomych. Raczej kilku tylko od wspólnych zadań, jeśli takie były. Nie byłem bardzo towarzyski, tam wręcz cichutki. Wśród ludzi, których nie znam dobrze byłem uznawany za nieśmiałego.
Usiadłem na ławce przed budynkiem i wyciągnąłem telefon z plecaka. Wybrałem numer i zadzwoniłem do swojego przyjaciela, który aktualnie mieszkał bardzo daleko (wybrał inne studia) - Yoongiego.
-H-hej, Yooni! - odezwałem się z entuzjazmem.
-Wybrany numer jest aktualnie nieosiągalny. Prosimy zadzwonić później- odpowiedziała mi tylko poczta... Moja mina zrzedła, ale nic nie mogłem poradzić. Zadzwonię potem... Chcę już wrócić do domu i się z nim spotkać.Na dworze było coraz ładniej. Kwiaty wokół budynku uczelni wydawały się być takie cudne, jakby wyrwane ze snu. Chciałbym umieć rysować, żeby móc samemu własnoręcznie uchwycić ich piękno. Niestety to nie było moją mocną stroną.
Zrobiłem małe zakupy i dopiero potem wróciłem do domu. Nie byłem sam. Jungkook zasnął na kanapie w niewielkim salonie. Miał ośliniony policzek, a jego włosy były dość mocno rozczochrane. Był trochę czerwony. Może był naprawdę chory... Skoro został w domu, musiał się źle czuć... Co ja mówię? To jest Jungkook... Został z lenistwa! Na pewno.
Z jego ust wypłyneło ciche jęknięcie. Skulił się. Przygryzłem wargę. Pierwszy raz zobaczyłem go takiego bezbronnego. To był idealny moment, jeśli miałbym go zabić. No ale to ciągnie za sobą konsekwencje. Nie każdego się lubi. Jego można niecierpieć, ale to jednak niemoralne.
Przyglądałem się mu przez parę sekund. Tyle wystarczyło, żeby mi serce zmiękło. Wziąłem koc i nakryłem go. Byłem na siebie zły, że jestem taki dobry dla takiej osoby. Nie umiałem zostawiać ludzi w takich momentach...
Wyłączyłem telewizor, w którym jak widać musiał oglądać jakiś serial i wziąłem się za sprzątanie. Zajęło mi to prawie dwie godziny, żeby wszystko doprowadzić do porządku, ale było warto. Rzuciłem się na łóżko w swoim pokoju i zacząłem czytać książkę. Czułem się zmęczony, ale miałem bardzo dobry humor, bo czułem, że dobrze sobie poradziłem na teście. To mi wystarczyło, żeby być z siebie dumnym.Zasnąłem z książką w dłoni. Gdy się obudziłem, była już późna noc. Poszedłem do łazienki i wziąłem prysznic. W ulubionej piżamce dinozaurze musiałem przejść przez salon do swojej bazy.
Jungkook nie spał. Kaszlnął, żebym go zauważył. Obróciłem się w jego stronę i odszukalem jego twarzy w półmroku.
-Jimin- szepnął z lekką chrypą.- Idziesz spać?
-Tak, hyung. Jest już późno... Jestem zmęczony... Zasnąłem przy książce- zaśmiałem się cicho. Czułem, że atmósfera była inna niż zazwyczaj. Nie wiem, co miało na to wpływ. Może oboje byliśmy zbyt zmęczeni, żeby się kłócić.
-Mogę cię o coś prosić? - zadał to pytanie z lekkim uśmiechem, przewróciłem tylko oczami. Znowu czegoś chciał... - Powiedz 'tak', proszę...
-Nie mam siły się z tobą kłócić. Tak, hyung... -bawiłem się własnymi palcami w oczekiwaniu na zadanie, na które jednak się zgodziłem.
-To chodź tu- podniósł lekko kocyk do góry i posunął się na kanapie. Zmarszczyłem brwi. Pokręciłem głową zdecydowanie.
-Ale na to się nie zgodziłem! D-dlaczego... - zacząłem tylko, bo nie dał mi skończyć.
-Zgodziłeś się, Jiminssi. Chodź i nie krzycz na mnie teraz... Źle się czuję... Jutro możesz mnie za to karać wszystkimi słowami- westchnął. To nie był ten Jungkook, którego znałem od tak dawna... Niechętnie i z obrzydzeniem wsunąłem się pod koc. Chłopak od razu przygarnął mnie do siebie i oparł głowę na moim ramieniu. Lekko drżał, ale oddychał spokojnie.
-Co ci jest? - szepnąłem.
-Przepraszam, Jiminssi... - dotknął mojego brzucha. Mimowolnie zadrżałem od tego ruchu.- Nie chciałem, żeby cię tak bolało... Nie chciałem w ogóle, żeby cię bolało.
-Nie rozumiem, dlaczego tak nagle mówisz mi takie rzeczy... Zachowujesz się dziwnie...
-Nie mów, Jimin... Głowa mnie boli...- westchnął sennym głosem i zasnął niemalże od razu.Słuchając jego cichego oddechu, sam padłem ofiarą snu. Może i spałem właśnie... Z osobą, której nie cierpię z całego serca, ale to... Uspakaja mnie. Jego ciepłe ciało ogrzewało mnie lepiej niż własna kołdra.
Przepraszam, że zepsuuuuułam😂😭
CZYTASZ
Not that innocent (Jikook PJMXJJK)
FanfictionCzy Jungkook zawsze musi mi tak dokuczać? Ostatnia próba uśmiercenia mnie jednak mu nie wyszła. Czy się cieszę? Tam, w raju miałbym od niego spokój... [REGULARNIE AKTUALIZOWANE!] #1 kookmin 17.04.20 #525 kpop 27.11.19 #77 jikook 27.11.19