Łamiesz Mnie

462 20 2
                                    

Siedzieliśmy w słabo oświetlone kuchni naprzeciwko siebie. Jungkook zrobił nam kako i spokojnie poinformował mnie:
-Nie obudziłem się wcześnie... Nie spałem.

-Ale dlaczego?- zmarszczyłem brwi i przegarnąłem włosy do tyłu.

-Bo nie robiłem sobie z ciebie żartów przez cały dzień... - udawał smutnego. Wyciągnąłem rękę ponad wysepką i pstryknąłem go w czoło palcami. Brunet syknął i rozmasował obolałe miejsce.- Nie zapominaj, że jestem twoim hyungiem, Jimin.

-No ej... Aż tak mocno cię nie bolało- zaśmiałem się, bo mogłem chociaż trochę się 'odegrać'.- Hyung?

-Hm? - oparł głowę na dłoni i spuścił wzrok widocznie zmęczony.

-Nie jesteś gejem, prawda? Czemu mnie pocałowałeś? - wypaliłem całkiem naturalnie.

-Aish... Wiesz co? Męczysz mnie. To ja będę męczył ciebie- puścił mi oczko, omijając temat.

-Pytałem o coś- zirytowałem się i wręcz na niego warknąłem.- Czemu mnie pocałowałeś, Jungkook-hyung...

Brunet wstał od z wysokiego stołka i podszedł do mnie. Spojrzał mi w oczy z umiesionymi brwiami i lekkim uśmiechem.

-Dopytujesz tylko dlatego, że dla ciebie coś musiało to znaczyć, Jiminssi. Mam rację? - położył dłonie na moich kolanach i pochylił lekko twarz nad moją. Czułem ciepło na policzkach. Spuściłem wzrok.- Słodki, czerwony Park Jimin. Taki niewinny - zażartował sobie. Co?

-B-bawisz się... Mną? - westchnąłem. Nie zależało mi w ogóle na jego bliskości, ale tak się nie robi nikomu wcale...

Uniósł mój podbródek dwoma palcami i zanim zdążyłem coś powiedzieć, pocałował mnie. Czułem znowu jego ciepłe usta na swoich. Usta smakujące tylko czekoladą, którą przecież pił.
Nie umiałem... Nie umiałem się powstrzymać. Puściłem wewnętrzne hamulce, które blokowały mnie za pierwszym razem i odwzajemniłem pocałunek. Jungkook nie musiał nawet długo czekać.
Gdy ręce starszego powędrowały pod moją koszulkę, zorientowałem się, co tak właściwie robię. To było... Ohydne. Brzydziłem się sobą.
Wzdrygnąłem się jak poparzony, oderwałem się od jego słodkich warg i pobiegłem do pokoju.

Coś we mnie się złamało. Zacząłem płakać. Po prostu... Z powodu wszystkiego, co kiedykolwiek się stało.
Przypomniałem sobie nawet kilka historii z dzieciństwa. Chociażby jak upadłem pierwszego dnia pierwszej klasy. Wszyscy się ze mnie śmiali, ale raczej się tym wtedy nie przejmowałem. Chciałem się uczyć. Tylko to... Nigdy nie było czasu na życie prywatne.
Rodzice rozwiedli się parę lat temu. Było mi strasznie ciężko, gdy tata zastąpił mamę jakąś obcą kobietą... A mama? Wyprowadziła się do Japonii... Tata nigdy nie chciał mnie do niej puścić. Mówił, że nie mam nią sobie zawracać głowy, ale tak bardzo tęskniłem...
Przed problemami kryłem się pod książkami. Każda strona księgi mogła być lepsza od mojej własnej historii... Ciekawiły mnie losy bohaterów bardziej niż moje. Wszystkie wynalazki i doświadczenia opisane w czasopismach popularnonaukowych. To mnie interesowało, ale... Teraz zabrakło mi ciepła. Zwyczajnie chciałem się do kogoś przytulić. Tłumione przez lata uczucie samotności wyszło ze mnie przy byle zdarzeniu.
A ja mimo własnej woli poddałem się pocałunkowi własnego współlokatora, którego przecież tak nie lubiłem...

Leżałem na łóżku i trząsłem się mocno z płaczu. Czułem, że nazajutrz nie będę mógł iść do szkoły... Przepłakałem przecież cały dzień... Nic nie powtórzyłem na kolejną lekcje... Nie mogłem wstać. Obraz mazał mi się przed oczami, przez co nawet nie byłem w stanie sprawdzić godziny w telefonie. Nie wiem, ile to trwało, ale moja opuchnięta twarz i boląca głowa świadczyły o moim słabym stanie lepiej niż jakiekolwiek inne sygnały.
Dawno nie płakałem. Ostatnio chyba w przedszkolu... Przydało mi się wyrzucenie tego wszystkiego z siebie.
W końcu zasnąłem przytłoczony tym wszystkim.

-Jimin, martwię się... - usłyszałem obok siebie, ale nie chciało mi się nawet otworzyć oczu.- Wstań już, kotku... Stęskniłem się. Opuściłeś już dwa dni... Nie poznaję cię- jego cichy śmiech wywołał na mojej skórze gęsią skórkę. Już mu nie ufałem. Nigdy mu nie ufałem. Nigdy nie będę. To przez niego mój rytm życia został zniszczony.
Najgorsze jest to, że przez to leżenie i brak jedzenia nie mogłem się nawet bronić, jeśli miałby zamiar coś wykombinować.
Otworzyłem lekko zmęczone oczy. Dostrzegłem niedaleko swojej twarzy jego dłoń, trzymającą w dłoni jakąś kartkę.

-Obudziłeś się- przyjrzałem się jego twarzy. Wyglądał na lekko smutnego. Odłożył kartkę i pogładził kciukiem mój policzek.- Nie jadłeś nic od trzech dni... Musisz stąd wyjść, bo mi tu zgnijesz.
Jego silne ręce wyrwały mnie z łóżka. Chłopak wziął mnie do salonu i posadził na kanapie.

-Jungkook, to wszystko twoja wina... - pociągnąłem nosem, gdy znowu do moich oczu zaczęły napływać łzy. Skinął głową i przysunął mnie do siebie. Bezsilny oparłem się na nim i starałem już nie płakać.

-Jiminssi, płacz, jeśli potrzebujesz... - pocierał dłońmi moje ramiona i plecy. Zrobiło mi się trochę cieplej.
Powoli się uspokoiłem i próbowałem od niego odsunąć, ale on mi na to nie pozwolił.- Proszę cię, nie uciekaj tak przede mną.

-Za dużo razy przez ciebie coś się psuło...

-Wiem, że czasem jestem nieznośny, ale ja tylko chciałem, żebyś mnie zauważał, Jimin.

-Nie rozumiem... Po co ci moja uwaga, skoro mnie nawet nie lubisz?

-Lubie cię chyba za bardzo - przerwał na chwilę. Podniosłem głowę i spojrzałem mu w oczy.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Not that innocent (Jikook PJMXJJK)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz