Chodziliśmy w piasku już od ponad dziesięciu minut. Zaczęło mi to trochę ciążyć na sercu. Cała ta sprawa. Co ja sobie myślałem, skoro on ma dziewczynę? Że będzie ze mną i wróci do Seulu jakby nigdy nic? Mimo że szedł tak bliski, jakoś było mi mało cały czas. Chciałem tak jak kiedyś.
—Hyung... Nie obraź się, ale... Jesteś okropny, bo... Tak szybko zmieniłeś zdanie i nie dałeś mi przywyknąć do sytuacji nawet na dobrze, a teraz uciekasz od problemów, zamiast je zwalczyć, jak porządny mężczyzna—wypaliłem w końcu, ale chyba miałem rację, bo chłopak stanął w miejscu i spojrzał na mnie z drwiącym uśmiechem. Sam nie wiem, czy mogłem ufać jego mimice twarzy w każdym przypadku. Zdaje mi się, że trochę mnie jednak lubił...
—Masz rację, Jimin. Rozmyśliłem się bardzo szybko. I co teraz? Mam wrócić, bo wypomniałeś mi jak zwykle, że to ja się mylę, a nie ty, tak? Wiem, że jesteś bardziej inteligentny. Kierujesz się tym, co wiesz z książek i podręczników. A ja tym, co czuję... Nie dasz rady wpłynąć na moje uczucia... Przykro mi.
Uniosłem brwi. Ja nie dam rady? Jestem jego kluską, kaczuszką i cokolwiek jeszcze wymyśli... Podbiegłem bliżej do niego i niewiele myśląc, ścisnąłem dłonie na jego koszulce i przyciągnąłem go blisko. Nawet nie zawahałem się na moment, żeby złożyć mały pocałunek na jego miękkich ustach. Zrobiłem to, po czym spuściłem wzrok. No jednak wyższy poziom pewności siebie był niezbędny. A nie posiadałem za bardzo.
Jednak po paru sekundach pocałowałem go jeszcze raz, nie czując odrzucenia po pierwszym pocałunku od dawna już...,Nie czułem, żeby Jungkook odwzajemniał mój pocałunek, ale nie mogłem się teraz odsuwać. Walczyłem o naszą wspólną przyszłość. I drugą szansę dla siebie. Miałem nadzieję, że wpłynę na niego chociaż w nieznacznym stopniu... Moje serce teraz uderzało jak po ostrym biegu z przeszkodami.
Brunet odsunął mnie w końcu. Zrobiłem z siebie idiotę? Pewnie tak... Zerknąłem na jego świecące oczy
—Nie odrzucaj mnie... Wszystko będzie dobrze między nami, Kookie... Wróć na studia. Będziemy mieszkać razem i będę się starać być najlepszym chłopakiem na świecie...—wyrzucałem z siebie te słowa nieprzemyślanie.
—Zgłosiłeś się do wymiany międzykrajowej... Naprawdę myślisz, że mój przyjazd ma jakiś sens? Krótki związek a potem kosz i zapomnienie, tak? Nie mogę przecież ryzykować całego życia i kolejnego rozczarowania dla paru tygodni z tobą...—widać było, że jemu też ciężko było prowadzić te rozmowę i był zestresowany. Skinąłem głową, nie wiedząc już co mam powiedzieć. On też miał rację. Ale inną... Każdy z nas miał inny punkt widzenia i każdy był przecież prawidłowy...
Nie czekałem długo, na jego dalszy krok. Krok w moją stronę. Złapał mnie w talii ciasno i pocałował mnie odważniej, niż wcześniej ja jego... To dobrze. Chciałem tak. Oddałem pocałunek jak najlepiej umiałem, wspinając się na palcach już, żeby być wyżej I bliżej niego. Nie spodziewałem się, jednak miło byłem zaskoczony tym zajściem. Faktycznie byliśmy zupełnie różni, ale przecież przeciwieństwa się przyciągają... Wtuliłem się w jego ciało, gdy tylko skończył mnie całować. Poczułem jak mnie obejmuje też. Czułem się bezpiecznie przy nim. Wiedziałem, że mogę teraz chwilę odpocząć od myśli i wszystkiego. Od studiów, wymian, ocen, zaliczeń... Od moich własnych urojeń i problemów sercowych...
Słyszałem tak samo bicie jego serca przy moim uchu. Uśmiechnąłem się delikatnie, ponieważ mimo chłodu na plaży i coraz mocniejszego wiatru, nie chciałem wcale stąd iść...Romantyczny moment przerwał mi głos chłopaka po jakimś czasie. Nawet nie wiem, ile minęło.
—Będzie padać... Musimy wracać —na to tylko pokręciłem głową niechętnie. Skąd mam wiedzieć, czy jak go puszcze, jeszcze będę mógł się przytulić tak do niego? —no chodź, klusko. Rodzice w domu?—Nie. Są na kolacji u sąsiadów. Bynajmniej byli jak wychodziłem... A co?
—Pójdźmy do ciebie—zaproponował. Uśmiechnąłem się szeroko. Mój dom był znacznie bliżej niż jego, więc faktycznie powinniśmy schować się u mnie. —Chyba, że nie chcesz mnie przyjąć w domu, to mogę cię zabrać do kawiarni lub... Na jakieś jedzenie.
—Wolę do mnie. Możemy coś zamówić z dostawą, jeśli jesteś głodny.
—Nah, najpierw obczaję co macie dobrego —zaśmiał się i poklepał mnie po plecach. Nie wiem, jaką teraz była nasza relacja, chociaż teraz nie obchodziło mnie to aż tak. Dla mnie zdradził swoją dziewczynę. Pocałował mnie. I to bardzo namiętnie. Jestem najważniejszy dla niego.
Poczułem silne szarpnięcie za rękę. Poszedłem posłusznie za chłopakiem. Niebo zaczynało się już chmurzyć i wiatr zerwał się nawet w obszarze zabudowanym tego miasta. Pogoda okropna, a ja szczęśliwy. Dosłownie nie potrafiłem hamować oznak dobrego humoru. Uśmiechałem się pod nosem i podskakiwałem lekko momentami jak szliśmy.
W końcu otworzyłem drzwi do domu i wszedłem do środka. Zdjąłem buty i patrzyłem na Jungkooka, który bez słowa poszedł do kuchni. Zaśmiałem się cicho i poszedłem za nim. Usiadłem sobie przy wysepce kuchennej i patrzyłem jak przegląda lodówkę. Jego czas wyboru nie trwał długo, bo znalazł warzywa w lodówce, a w zamrażarce kurczaka. Poszukał jeszcze ryżu w szafkach i zaczął coś gotować. Nooo... Nie podobało mi się za bardzo. Ten plan jego gotowania. Podszedłem do niego i zapewniłem, że lepiej ja się tym zajmę, ale on mnie tylko odsunął, chcąc zrobić coś do jedzenia samemu.
—Jimin, zdaj się na coś. Idź poszukaj jakiegoś fajnego serialu. Żadnego dokumantalnego. Chcę coś sci-fi, ale może być romantyczny. No już. Wypad —kopnął mnie w tyłek lekko i popchnął do salonu.
Nooo... I stary Jungkook chyba wrócił. Ale lepsza wersja. Usiadłem na kanapie i zacząłem szukać czegoś w takim razie, co trafi w jego gusta... Ale nie znam się wcale przecież na tym, co lubi chłopak. Więc wybrałem pierwszy lepszy i czekałem na chłopaka na kanapie, co jakiś czas węsząc w powietrzu, czy nie pali mi kuchni.
CZYTASZ
Not that innocent (Jikook PJMXJJK)
FanfictionCzy Jungkook zawsze musi mi tak dokuczać? Ostatnia próba uśmiercenia mnie jednak mu nie wyszła. Czy się cieszę? Tam, w raju miałbym od niego spokój... [REGULARNIE AKTUALIZOWANE!] #1 kookmin 17.04.20 #525 kpop 27.11.19 #77 jikook 27.11.19