Pomóż Mi Się Spakować

374 26 2
                                    

Dni płynęły powoli. Jungkook każdego wieczoru przychodził do mnie, pocałować mnie w czoło na dobranoc. No cóż... Muszę przyznać, że podobało mi się, jak mnie traktował.
Jego smukłe palce lubiły plątać się w moich blond wlosach, a usta pieścić całą moją twarz.
Jednego dnia nawet, gdy grał na konsoli, a ja potrzebowałem czegoś z górnej szafki, od razu się od tego oderwał i przyszedł mi z pomocą.
Teraz właśnie leżę z chłopakiem z moim łóżku i głaskam delikatnie jego główkę. Zasnął wtulony we mnie. Jego ciężar nie był tak zły, żebym miał się pod nim udusić. To miłe, gdy przychodził i tulił się do mnie. Zacząłem dostrzegać te jego dobre strony. Mimo że czasem nadal mi dokuczał, nie było to tak okrutne jak wcześniej.

-Jungkookie... Jest już późno. Może pójdziesz coś zjeść i już do siebie?

-A jeśli chce u ciebie? - mruknął zaspany. Seplemił, bo miał zgniecione policzki w tej pozycji.

-Ale sam się bardziej wyśpisz... Będziesz miał całe łóżko dla siebie.

-No to cię zgniotę o ścianę i po problemie- szepnął i znów zasnął.

Zaśmiałem się, chociaż pewnie był do tego zdolny w moim własnym łóżku. Odłożyłem książkę, którą trzymałem i poprosiłem kilka razy, żeby ze mnie zszedł. On tylko pokręcił głową i nie pozwolił mi się nawet z pod niego wysunąć. Poddałem się. Nie miałem siły, żeby się z nim bić. Poza tym był silnejszy... I większy... No i cięższy...

-O czym myślisz, Jiminssi? - swoim ciepłym głosem wyrwał mnie z myślenia o planie ucieczki chociaż na chwilę.

-O um... Yoongim- głupio palnąłem całkowicie bez zastanowienia. Jungkook jak na pstryknięcie palcami zszedł ze mnie i sobie poszedł. Czy on się obraził?

Patrzyłem w sufit dobre dziesięć minut, zanim wstałem i poszedłem do kuchni. Nie było go tam. Zjadłem coś i pozwiedzałem dom w poszukiwaniu go. Nie że tęskniłem czy coś... Ale jakoś się zmartwiłem, że go nie ma...

Sprawdziłem w łazience, w salonie, przed budynkiem... Hm... Jungkook mógł być w pokoju?

-Jungkookie- wszedłem do jego pokoju, uprzednio pukając kilka razy. Chłopak leżał na łóżku z jakąś mangą. Czyli jednak coś czytał!

Chłopak spojrzał na mnie obojętnie i nie zwrócił większej uwagi. Chciałem jego uwagi noo... Jakoś... Od paru dni miałem jej więcej dla siebie. Chciałem tak nadal...

-No Jungkookie... Powiesz mi chociaż, czemu nagle wyszedłeś?

-Bo tego chciałeś, Jiminssi- uśmiechnął się sztucznie. Pokręciłem głową szybko. - Idź do Yoongiego, kotku. On się tobą zajmie.

Uhm... Wyszedłem z tego pomieszczenia, nie rozumiejąc...

Po prostu poszedłem spać. Byłem zmęczony, a następnego dnia przecież czekał mnie egzamin potrzebny do wymiany... W mojej głowie tliły się różne scenariusze. Co jeśli się uda? Wyjadę? Zostawię to wszystko i będę mógł uczyć się w Stanach?

A co, jeśli sobie tam nie poradzę? Śpij, Jimin... Śpij... Nawet nie napisałeś tego egzaminu... Może pójść źle. Ale co jeśli pójdzie źle? Zostanę tu z Jungkookiem i będę dalej znosił jego obecność.

Sięgnąłem po swoją ulubioną książkę. Chciałem chociaż na chwilę oderwać myśli od wyjazdu. A potem iść spać.
I w tym momencie myślałem, że zacznę krzyczeć na cały blok... Dlaczego strony książki były umaziane... Kisielem?

Ugh... Ohyda. Kto to zrobił? Oczywiście pytanie retoryczne. Nikt inny nie jest tak okropny jak współlokator. Odrzuciłem książkę. Jak on mógł?

Zasnąłem w końcu zmęczony tym wszystkim. Za dużo emocji.


Rano nie zastałem hyunga w kuchni. Zdziwiłem się, bo od paru dni przecież robił nam obu jakieś śniadanie. Usiadłem przy wysepce i posmarowałem tosty dżemem truskawkowym. Jungkook go lubił. Ja też jakoś przyzwyczaiłem się do tego smaku, spędzając z nim czas.

-Tęsknie za tobą, Jungkookie - westchbalem nieświadomie, za co od razu skarciłem się w myślach.

-Ja też, klusko - usłyszałem w drzwiach kuchni cichy śmiech. Obróciłem się i spojrzałem na gotowego już jak widać bruneta. - Pomożesz mi się spakować?

-Ż-że co..? - zmarszczyłem brwi lekko wystraszony. Ale gdzie on jechał?

-Wyjeżdżam Jimin. Mam dość już tych studiów. Wracam do domu- patrzył na mnie poważnie, ale jednak w jego oczach widziałem zrezygnowanie.

-Jest aż tak źle?

-Zawaliłem początek półrocza, słonko. Nie ma już szans, żeby to nadrobić. Rezygnuje...

Nagle zachciało mi się płakać. Nie mogłem mieszkać tu sam... Nie dam sobie rady... Nawet jeśli dam radę fizycznie, to... Jednak nie chcę być sam ze sobą całe dnie...

-Pomogę Ci... Hyung, uda się. Ale zostań... - miałem już łzy w oczach. Jungkook to zauważył i zaśmiał się tylko cichutko.

-Nie płacz, kotku. Nie będę Ci przynajmniej utrudniał życia- no tak... Ale kto będzie mnie tulić? I jednak... Czasem całował?

-Proszę... Nie mogę zostać sam... Potrzebuję... Potrzebuję... - poczułem, jak drżą mi dłonie...

-Mnie? - uniósł brwi. Pokręciłem głową. Chodziło o współlokatora. Niekoniecznie o niego... - No tak. Jimin, zdecyduj się. Nie wiem, czy jesteś ślepy i nie widzisz, jak mnie traktujesz? Nie jestem takim pieskiem, który przybiegnie, gdy przyda Ci się towarzystwo. Albo mnie chcesz, albo nie. Masz czas do wieczora. A ja póki co idę się spakować - wyszedł z kuchni, zostawiając mnie samego ze swoimi myślami.

Not that innocent (Jikook PJMXJJK)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz