Proszę Zostań...

351 23 4
                                    

Egzamin tego dnia miał się odbyć pomiędzy moimi pierwszymi a drugimi zajęciami. Zabrałem zeszyty i poszedłem na salę.
Bałem się, że z powodu zdekoncentrowania postacią egoistycznego lokatora, będę miał problemy. Że nie uda mi się napisać.
Ale to jeszcze bardziej skłoniło mnie do logicznego myślenia na teście jak się okazało nie tylko językowym, ale także krajoznawczym.
Byłem dobrej myśli.

Nie umiałem myśleć cały czas o starszym chłopaku. Moje myśli starały się uciec od niego z całych sił, a ja zmęczony już tym wszystkim udałem się do biblioteki.

Przesiedziałem w jednym miejscu na ulubionej pufie, kręcąc się co jakiś czas.
Szybko nadrobiłem materiał z ostatnich paru lekcji oraz powtarzałem ważne pojęcia. Czułem się zdecydowanie jak w swoim żywiole.
Rozmowa z bibliotekarką przechodzącą obok czy nawet wykładowcą zainteresowanym książką, którą czytałem. Nic specjalnego, a ja zaczynałem wracać do starego siebie.

Love me, love me...
No nie... Jak pozbyć się tej piosenki z głowy? Jej tłumaczenie było badziewne, a w dodatku kojarzyła mi się tylko z nim...

I nagle dotarło do mnie coś ważnego... Trzeba było sobie przed samym sobą przyznać prawdę... Kochałem hyunga?

Pozbierałem szybko swoje rzeczy i poszedłem na tramwaj. O dziwo mój przyjechał akurat, gdy przybyłem. Zająłem miejsce (oczywiście stałem) i potem pobiegłem z przystanku do małego mieszkanka dzielonego z wysokim brunetem. Zastałem go w drzwiach. Nosił jakieś torby na klatkę schodową. Rzuciłem mu się na szyje i nie wiadomo dlaczego, ale zacząłem mocno drzeć. Zwłaszcza gdy poczułem, że chłopak odwzajemnił uścisk i objął mnie mocno. Zamknąłem oczy, żeby trochę ochłonąć.

-Hyung, bo ja... - zacząłem I spojrzałem mu w oczy. On tylko pokręcił głową, żeby mi przerwać.

-Gratuluję, słońce. Świetnie ci musiało pójść. Jesteś najlepszy - poczochrał mi włosy i wyminął mnie. Huh?

-Nie! Jungkook, po prostu... - patrzyłem za nim.

-Jedziesz do Ameryki tak? - uśmiechał się, ale widziałem w jego oczach tylko smutek. - więc jednak dobrze, że wyjeżdżam.

-Nie jadę... Znaczy... Jeszcze nie. Nie ma wyników, ale... To coś ważniejszego... - nagle moje ręce ewidentnie drżały zbyt mocno ze stresu. Schowałem je za siebie i mocno ścisnąłem.

-Nie mam czasu, Minnie... Mów o co chodzi szybko- oparł się o framugę drzwi. Otworzyłem buzię, ale nie umiałem przepuścić tych słów. Nie mogłem. Nigdy nie umiałbym tak wprost wyznać komuś, ile dla mnie znaczy... Jimin, ty tchórzu. Stałem tak i patrzyłem, jak chłopak zaczyna się niecierpliwić. - Wiedziałem, że to żart. Ale twoje zabawy mnie nie śmieszą.

Jakie moje zabawy? Czy on sugeruje mi, że... Ja się bawię? Ciekawe w co. Ja nie. Nigdy. Jestem zbyt poważny. Wybuchnąłem. Nagle znów go znienawidziłem.

-To ty zacząłeś jakieś nieśmieszne żarty! One nigdy mi się nie podobały. Komu się miało podobać, jak poparzyłeś mnie kawą!

-To ty sam na siebie wylałeś. Nawet jeśli przez to, że chciałem bliskości, przeprosiłem...

-Poprawiałem oceny po lekcjach dzień w dzień cały tydzień. Ciągałem się po uczelni za profesorami, żeby dali mi drugi termin, bo Ty imprezowałeś! - czułem się jak małe dziecko. Zwłaszcza kiedy nieumyślnie tupnąłem nogą. Jungkook prychnął pod nosem. Zmarszczyłem brwi. - Zniszczyłeś moje książki i zbiłeś mi wyświetlacz w telefonie. To ma być kurwa żart?!

-Dziękuję za ciepłe pożegnanie. Wrócę, jak się wyleczę z ciebie i dorosnę na tyle, żeby móc mieszkać samemu. Albo nie. Z kimś innym po prostu - poczułem mocne ukłucie w sercu. Z kimś innym? Nigdy nie pomyślałem, że Jungkook mógłby mnie nie lubić... Wiedziałem tylko, że się wyżywa w jakiś sposób...

-Hyung... Jak to z kimś innym? Co masz na myśli? - uniosłem brwi. W głowie zaczęło mi pulsować.

-Moim przyszłym chłopakiem. Albo dziewczyną. Albo może kimś, kto zwyczajnie doceni moje uczucia, klusko - jego głos lekko się łamał. Wziął ostatnią torbę i wyszedł, zamykając za sobą drzwi. On... Mnie zostawił?

OH, Jungkookie... Czemu nie mogłem zostawić dla siebie podłych komentarzy... Może faktycznie byłem tak okropny, jak myślisz.

(ᴢɴᴀᴄᴢɴɪᴇ ᴘóźɴɪᴇᴊ. ᴡɪᴇᴄᴢᴏʀᴇᴍ)

Zrobiłem herbatę cytrynową i pozbierałem kawałki papieru. Rozdarte kartki mojego zeszytu posłużyły lepiej niż worek bokserski, ale nie umiały uleczyć pustki, którą czułem w sobie. To zaledwie 5 godzin, od kiedy mój niedoszły partner wyjechał do Busan. Zostawił mnie w Seulu samego sobie.
Pod wieloma względami byłem doroślejszy od niego. Ale nie w sprawach sercowych. Zawód, jaki mu sprawiłem, był niemal niewybaczalny. Ale co jeśli... Żałuję?

W Biblii zostało powiedziane, że trzeba wybaczać. I wszystko, czego żałujemy, powinni nam wybaczyć. Ale Jungkook nie znosił tej lektury.

Wiem, że lubił komiksy.
Z czystej ciekawości poszedłem do jego pokoju i zobaczyłem, że faktycznie nic po sobie nie pozostawił. Oprócz śladu po jego ciele na ładnie rozłożonej pościeli oraz otwartego komiksu. Westchnąłem i poczułem potrzebę... Nie wiem skąd. Dlaczego... Wszedłem w głąb pokoju i usiadłem na dużym łóżku. Przesunąłem dłonią po miękkim materiale i lekko się uśmiechnąłem. Leżał tam przed moim przyjściem. Spieszył się?

Otwarta manga przekonała mnie, że wyjazd nie był planowany od dawna. Przecież niedawno z tym wyskoczył. I to jeszcze nie był przekonany. Coś musiało być powodem. To nadal ja?

Spojrzałem na obrazek najbardziej rzucający się w oczy. Bohater o ciemno-kasztanowych włosach akurat trzymał na rękach mniejszego trochę blondyna. Mniejszy rumienił się i patrzył głęboko w oczy temu drugiemu. Wyglądali na dość... Skupionych. Zatraconych w sobie. Mimo że nigdy nie rozumiałem poezji, nie przejmowałem się. Jungkook też nie rozumiał... Zabrałem książkę na kolana. Wyleciało z niej dużo małych karteczek z poszczególnych stron. Wziąłem jedną. Od razu jasno-zielone literki rzuciły się w oczy.

"nie wybieraj krótszej ścieżki, nawet gdy cel jest daleko"

Nie rozumiałem znaczenia kompletnie. Ale domyślałem się, że to cytat z mangi. Kojarzyłem go skądś jednak...

Spojrzałem na ścianę, na której kiedyś przywieszał zdjęcia. Mimo że rzadko mnie tu wpuszczał, znałem ten kąt.

Zdjęć już nie było. A na jednym zdjęciu pamiętam, że był owy podpis. Jakim cudem tak zapadł mu w pamięć? Miał jakiś cel. Ale nic mi o nim nie było wiadomo.

Położyłem głowę na poduszce wciąż pachnącej jego perfumami i zamknąłem znużone płaczem oczy.

Not that innocent (Jikook PJMXJJK)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz