Rozdział 2

2.8K 200 226
                                    

Przysięgam, że w tamtym momencie, czułam się, jakby świat wokół mnie zupełnie się zatrzymał.

Odjęło mi mowę, nogi niemal się pode mną ugięły, a gardło ścisnęło się tak mocno, że żaden oddech, nawet ten najmniejszy, nie chciał przez nie przejść. Mrowienie w palcach z każdą sekundą przybierało coraz bardziej na sile, a dziwne uczucie w żołądku, jakby pustki, pogłębiło się dziesięciokrotnie omal nie posyłając mnie na betonową posadzkę. Każda komórka w moim ciele zesztywniała w tak znaczny sposób, że we wszystkich 4 kończynach zaczął promieniować tępy ból, który uniemożliwiał mi poruszenie nimi chociażby o milimetr. Moje usta co chwila zamykały się i otwierały, z głowy uciekły mi wszelkie myśli i gdyby teraz ktoś zakradł się do mnie i przystawił mi do głowy lufę pistoletu, na milion procent nie zareagowałabym w żaden sposób. Gdyż po prostu nie mogłam. Nie mogłam tego zrobić, kiedy przede mną, w pełnej krasie, zdrowej krasie, stał nikt inny jak Bucky pieprzony Barnes, patrząc na mnie z tak nieodgadnionym wyrazem twarzy, jakby owe spotkanie nie wywołało na nim żadnego wrażenia.

Podczas gdy ja zachowywałam się, jakbym przed chwilą zobaczyła conajmniej ducha.

I być może tak właśnie było.

Bo jak inaczej to niby można było wytłumaczyć?

Mrugając kilka razy, ponieważ pod suchymi na wiór powiekami zaczęły zbierać mi się łzy, które chciały mi je nawilżyć, zlustrowałam mężczyznę wzrokiem, który jak dotąd pozostawał nieruchomy. Jego włosy, cały czas tak samo brązowe, były teraz o wiele dłuższe i zamiast do uszu, sięgały mu wręcz za ramiona. Zarost, który za każdym razem był krótki i szorstki, wydawał się teraz gęstszy i pokrywał pół jego twarzy, nie wyrażającej w tym momencie nic innego, jak czyste podirytowanie. Cała jego sylwetka była o wiele większa, niż kiedy ostatnim razem go widziałam, zdając się, jakby brunetowi przybyło więcej mięśni; bicepsy na obu rękach były teraz większe od mojej głowy, a jego uda mogłyby z łatwością kruszyć nawet i najtwardsze kamienie. Metalowa ręka prezentowała się w swojej pełnej krasie, niemalże błyszcząc się w świetle żołtych, naściennych lamp, będąc w niektórych miejscach poplamioną małymi strużkami krwi. Mężczyzna ubrany był cały na czarno i tak naprawdę jedynym akcentem jakiegokolwiek koloru, oprócz czerwonej gwiazdy na ramieniu, była szara barwa tych przeklętych oczu, w których tyle razy...

Przerywając sobie samej tą bezsensowną tyradę, zanim przerodziłaby się w coś jeszcze gorszego, wzięłam do płuc gwałtowny oddech, zapominając zrobić tego wcześniej, co poskutkowało dotkliwym bólem, który rozpalił teraz całą moją klatkę piersiową. W końcu zmuszając swoje ciało od jakiegokolwiek ruchu, wyprostowałam się, cały czas jednak trzymając broń w pełnej gotowości. Brunet natomiast, przerzucając sobie swój nóż motylkowy, który dopiero teraz zorientowałam się, że w ogóle trzymał, z jednej dłoni do drugiej, mruknął coś niezrozumiale pod nosem.

-Co do chuja?

Było jedyną rzeczą, którą udało mi się wykrztusić i pomimo, że miałam milion pytań oraz wątpliwości dotyczących tej całej popieprzonej sytuacji, dosłownie te trzy słowa były pierwszymi, jakie cisnęły mi się w tym momencie na język.

Ponieważ, doprawdy, co do chuja to wszystko miało znaczyć?

Barnes, który po raz pierwszy pokazał jakąkolwiek emocję, odkąd nasze spojrzenia zlokowały się ze sobą, parsknął ironicznie, po czym chowając swe ostrze za pasek spodni, westchnął przeciągle, jakby fakt, że spotkał mnie w tym miejscu był dla niego niebywałą niedogodnością.

Naprawdę milusio.

-Jak widzę, twój cięty język wcale się nie zmienił. - odezwał się, a w momencie, w którym jego niski, głęboki głos owiał moje uszy, przez całe moje ciało przeszedł dotkliwy dreszcz, dłonie mimowolnie mocniej zacisnęły się na broniach, które trzymałam, a w dole mojego brzucha pojawiło się dziwne uczucie ścisku, zmuszając mnie do tego, abym zmieniła pozycję, ponieważ ta, w której stałam, bardzo szybko zaczęła robić się piekielnie niewygodna. Skupiając więc swój cały ciężar na jednej nodze, dłonią z podręcznym pistoletem, ciągle w niej spoczywającym, podparłam się pod bok, natomiast drugą, w której trzymałam nóż, wycelowałam w bruneta, mrużąc jednocześnie przy tym w irytacji oczy.

Knives And Lust - Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz