Rozdział 16

1.5K 98 130
                                    

Czasami w życiu każdego człowieka następował taki moment, kiedy miało się wrażenie, jakby ziemia osuwała się spod nóg, z płuc traciło się wszelki oddech, umysł wyłączał się, a żołądek zacieśniał się w tak dojmujący supeł, że aż uginało kolana. Jakby świat wręcz zatrzymał na chwilę swój bieg, a czas momentalnie się zmroził, przez co wydawało się, jakby te kilka cennych sekund trwało całą wieczność. Bardzo często potrafiło się tak zatracić w tym uczuciu, że ciężko było potem wrócić swymi zmysłami na ziemię, gdyż przyjemność tak mocno oplatała każdą komórkę ciała, że czuło się, jakoby się było, na istnej, euforycznej, nirvanie.

I to właśnie było dokładnie coś, co właśnie przeżywałam.

Czyste, wygłodniałe, uniesienie.

Ponieważ inaczej tego, co zadziało się w środku mnie, po tym, jak wargi Buckiego wylądowały na moich własnych, opisać nie można było.

Nie zdążyłam nawet w pełni zorientować się, co dokładnie się stało, zanim moje ciało, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, zareagowało wprost natychmiastowo, niemalże machinalnie, jak gdyby posługując się pamięcią mięśniową. I pomimo, że przez tą pierwszą, krótką chwilę, zmroziło mnie na tyle mocno, że nie mogłam poruszyć się nawet o milimetr, wystarczył tylko moment, aby coś w mej głowie kliknęło, a ja, jakby popędzana, wręcz pierwotnym instynktem, nie myśląc zupełnie o niczym, oddałam się temu rozdzierającemu uczuciu, które właśnie całą mnie ogarniało. I szczerze powiedziawszy, gdybym miała trochę oleju w głowie w tamtej chwili, przebiłabym tę całą cholerną bańkę uniesień i zakończyłabym jej żywot w zarodku, jednak moja tendencja do podejmowania bezmyślnych decyzji postanowiła znów o sobie znać i nadejść akurat w tym momencie.

Oczywiście, że kurwa, tak.

Byłam głupia. Ba, byłam istną idiotką i doskonale o tym wiedziałam, jednak doprawdy w tamtej chwili nie mogłam przestać. Moje ciało nie mogło.

Me ręce nie mogły przestać oplątywać brązowych włosów Buckiego, za które raz po raz odrobinę ciągnęłam. Moja klatka piersiowa nie mogła oderwać się od jego torsu, ponieważ przywierałam do niej tak mocno, jakby zależało od tego moje całe życie. Jakbym wręcz bała się, że jeśli będzie między nami chociaż milimetr przerwy, będzie to dla mnie oznaczało dosłowną zgubę. Moje usta nie mogły przestać całować jego, tak samo spuchniętych oraz nabrzmiałych, nawet pomimo faktu, co stało się między nami w przeszłości.

Gdyż Bucky Barnes smakował tak cholernie dobrze.

Jak gorzka czekolada, śliwki i odrobina mięty.

A ja zatraciłam się w tym wszystkim tak mocno, że nie byłam w stanie myśleć trzeźwo.

Dlatego też spychając gdzieś głęboko wszystkie czerwone lampki oraz ostrzeżenia, które wysyłał do mnie mój własny umysł, postanowiłam pieprzyć to wszystko i skupić się tylko i wyłącznie na potrzebach cielesnych, albowiem to w tym momencie zdawało się być moim priorytetem i ciągnąc za włosy Buckiego jeszcze mocniej, wydałam z siebie dźwięk, który brzmiał tak wygłodniale, jakbym dosłownie postradała wszelkie zmysły.

Jednak nazwanie mnie idiotką to zdecydowanie mało powiedziane.

-Co ci mówiłem, Josie? - Bucky nagle odezwał się, odrywając na moment od moich czerwonych warg, co poprzedził krótkim warknięciem. Swoje ręce jeszcze dobitniej wbił w moją talię, jednak nie na tyle, że było to nieprzyjemnie bolesne; wręcz przeciwnie, czułam, jakby przez każdą moją komórkę przeszedł prąd tak dojmujący, że wzdłuż kręgosłupa przebiegł mi intensywny dreszcz, przez który niekontrolowanie zadrżałam.

Na jego słowa, kiedy już odrobinę unormowałam swój oddech, spojrzałam zamglonym wzrokiem i zamrugałam kilkanaście razy, ponieważ przez to wszystko, co się stało, zupełnie nie pamiętałam jakichkolwiek słów, które wypowiedzieliśmy dosłownie trzy minuty temu.

Knives And Lust - Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz