Rozdział 8

2.2K 126 180
                                    

Nie lubiłam tego uczucia, które właśnie naszło całe moje ciało, zalewając każdą istniejącą w nim komórkę. Nie lubiłam czuć się tak, jak teraz, kiedy ma dłoń niemalże niezauważalnie zatrzęsła się na płytce dotykowej laptopa, sprawiając tym samym, że czysty, przerażający niepokój wdarł się mi do umysłu, plądrując w nim i zajmując go doszczętnie. Nie lubiłam czuć się bezsilna i rozbita, kiedy wszelka nadzieja, jaką kiedykolwiek posiadałam, ulatywała ze mnie w tak szybkim tempie, że jeszcze chwila, a stracę ją całkowicie.

Ponieważ mogłam być szpiegiem. Mogłam być wysoce wytrenowaną jednostką, która szkolona była w taki sposób, aby właśnie w takich sytuacjach, jak ta, nie okazywać żadnych uczuć oraz emocji, która zachowywała się jak robot, zwyczajna maszyna pozbawiona ludzkich reakcji. Jednak nawet osoby mojego pokroju miały czasem problem z butelkowaniem wszystkiego w sobie, szczególnie wtedy, kiedy przed własnymi oczami widziało się coś, co dosłownie było ostatnim gwoździem do trumny.

Gdyż nie wiedziałam, jak inaczej mogłam to nazwać.

Zimny pot momentalnie zalał całe moje ciało, a koniuszki palców stały się tak niebotycznie chłodne, że miałam wrażenie, jakoby miały mi zaraz odpaść. Serce zaczęło szybciej kołatać mi w piersi, oddech stał się urywany, a w głowie lekko zakręciło, wysyłając mi tym samym sygnały, że jeśli nie odetchnę poprawnie w ciągu kolejnych pięciu sekund, padnę jak długa na podłogę.

Przełykając ciężko ślinę, zmusiłam się do tego, aby uspokoić jakoś szaleńczy puls i przestać hiper wentylować, albowiem ostatnie czego chciałam, to ściągać na siebie uwagę klientów sklepu, a nikt nie uwierzy mi w to, że tak podekscytowałam się nowym modelem laptopa. Cóż, albo uwierzą, jednak stwierdzą, że muszę być naprawdę nieźle pieprznięta, bo nawet zagorzali fani tej marki nie reagowali w ten sposób, w jaki teraz reagowałam ja.

Tak, czy inaczej, wiązało się to z niechcianą atencją oraz ewentualnymi pytaniami, na które naprawdę w tym momencie nie byłam w stanie odpowiedzieć.

Bo jak można skupić się na czymkolwiek, po tym, jak owa cholerna informacja, na którą teraz patrzyłam, wyrosła przede mną jak z pod ziemi?

-Błagam, powiedz mi, że mnie oczy mylą, Barnes. - wykrztusiłam w końcu, kiedy zdołałam otrząsnąć się z pierwotnego szoku, który wykwitł we mnie niczym najostrzejszy cierń. Przerzucając ciężar ciała z nogi na nogę, nerwowo przygryzłam dolną wargę, czekając na odpowiedź i kiedy ta nie nadchodziła, zrobiłam ten błąd i postanowiłam odwrócić się w stronę mężczyzny, którego ciepły oddech czułam tuż na czubku własnej głowy. - Bo to chyba nie jest to, co myślę...-

Jednak zanim zdążyłam dokończyć swą wypowiedź, słowa utknęły mi gdzieś w gardle, gdy spostrzegłam emocje, z jakimi Bucky wpatrywał się w ekran urządzenia.

Cóż, a raczej może trafniejszym stwierdzeniem będzie; ich braku.

Chociaż na tym etapie; już sama nie miałam pojęcia.

Wiele razy widziałam, jak brunet nakładał na siebie tę maskę obojętności i zachowywał się przy tym, jakby nic na świecie go nie interesowało. Jak wyglądał przy tym, jakby chciał pogrzebać wszystko i wszystkich dookoła siedem metrów pod ziemią, nie męcząc się przy tym ani sekundy. Jakby wszystko było na tyle męczące, że ten nawet nie śmiał zwrócić na to swej uwagi. Jednak teraz było inaczej. I po raz pierwszy w życiu nie miałam pojęcia, jak czytać miałam jego reakcję. Ponieważ Bucky Barnes prezentował się jednocześnie tak wściekły, jakby chciał spalić cały świat do cna, tym samym nie oglądać się za siebie i paralernie jakoby był tak obojętny na to, co właśnie oglądał, że jeszcze sekunda, a dosłownie tutaj zaśnie.

Knives And Lust - Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz