Oddychając tak gwałtownie, że miałam wrażenie, iż zaraz wybuchną mi płuca, szczególnie, że ciężki bucior pewnego idioty naciskał na nie z pełną mocą, wycharczałam wiązankę przekleństw, jednocześnie na chwilę zamykając oczy, ponieważ nie wierzyłam w ten cholerny cyrk, który właśnie się przed nimi rozgrywał. Wszystko, począwszy od wejścia do tego przeklętego budynku, poprzez spotkanie Buckiego pieprzonego Barnesa, aż po zaatakowanie mnie od tyłu przez osobę, którą byłam pewna, że nie zobaczę już nigdy, wydawało się, jakby było tylko gorączkowym snem. Moja głowa nadal się kręciła, w ustach czułam okropną suchość, a klatka piersiowa zdawała się, jakby zaraz miała złamać się w pół, gdyż coraz mniej powietrza trafiało do jej środka. Dusząc się, zdołałam jednak pozostać na tyle świadoma, że z całą mocą, jaka została mi jeszcze w moim wiotkim ciele, spojrzałam na delikwenta i czysta złość przetoczyła się przez każdą komórkę, którą posiadałam, ponieważ oh, Boże, tak bardzo chciałam zemścić się na tym diabelnym robaku.
-Vasiliev. - fuknęłam tak nienawistnym tonem, na jaki było mnie tylko stać. Musiałam jednak przyznać, nie brzmiało to nie wiadomo, jak groźnie, albowiem spomiędzy moich warg, wydostał się jedynie głuchy świst tracącego na mocy głosu. - Ostatnim razem, jak się widzieliśmy, próbowałeś nas zabić.
Igor Vasiliev, który nie zmienił się ani razu, odkąd ostatnim razem go widziałam, parsknął ironicznie, po czym jeszcze mocniej nadepnął na mój torst, powodując tym samym, że te resztki tchu, kótrych tak desperacko próbowałam się trzymać, zniknęły w zatrważającym tempie w ataku bolesnego kaszlu, jaki właśnie mnie naszedł. Mężczyzna nadal nie grzeszył urodą; ogromna blizna cały czas szpeciła połowę jego twarzy, orli nos wydawał się, jakby zrobił się jeszcze dłuższy, co pewnie było skutkiem ciągłego wciskania kitu każdemu, co popadnie, a oczy były tak samo pozbawione jakichkolwiek uczuć; zupełnie martwe. Ten cholerny dupek był zmorą, od czego to całe bagno w ogóle się zaczęło i przez co wpadliśmy do teatrzyku Hydry, której przedstawienie okazało się być o wiele bardziej rozbudowane, niż na samym początku myśleliśmy.
Ah, no tak, przecież nie można jeszcze zapomnieć o fakcie, że ta żałosna wymówka człowieka nasłała na nas cholernego najemnika, kiedy wcześniej nie udało mu się załatwić nas w magazynie z tą swoją bandą cholernych małp.
Tak, o tym zdecydowanie nie można zapomnieć.
-I wiesz, co ci powiem? - kontynuowałam, nawet pomimo tego, iż poczułam metaliczny smak krwi na własnym języku. Cóż, doprawdy wyśmienicie. - Jak na jednego z ważnych zbirów Hydry, fatalnie ci to wyszło. Byłeś tak bardzo przekonany o swojej racji, wysłałeś nawet jebanego ninję za nami, po co? Żeby patrzeć na to, jak tragicznie przegrywasz? - śmiejąc się bez humoru, splunęłam mieszaniną krwi i śliny gdzieś obok, co tylko wywołało mój stłumiony jęk. - I co się stało z naszymi ciałami w czarnych workach, co? Też porażka? Oh, Igor, wiesz, powiem ci szczerze, że spodziewałam się czegoś więcej. A w zamian dostałam tylko dodatkowy trening, ponieważ to, co nam zaserwowałeś było... po prostu smutne. - stwierdziłam prowokująco, patrząc, jak z każdym wypowiedzianym przeze mnie słowem, cierpliwość Vasilieva opuszczała go coraz bardziej.
I jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki; w jednym momencie leżałam na podłodze, prawie, że wykaszlając sobie płuca, a w drugiej sceneria przed moimi oczami zmieniła się o 180 stopni. Widząc, jak wróg zdemuje swojego ciężkiego buta z mego ciała, nachylając się, łapie mnie za kołnierz kurtki, po czym jednym, szybkim, brutalnym ruchem, podniósł mnie na równe nogi. Zataczając się lekko, próbując w jakkolwiek sposób przerwać tą karuzelę, którą serwowała mi ma własna głowa, poczułam, jak delikwent przyciska mnie do swojej klatki piersiowej, jednocześnie zakładając wokół barków swą dłoń. Drugą natomiast, w której trzymał pistolet, niemalże wbił w jeden z moich boków, tak, że jego zimna lufa wręcz mroziła mą skórę.
CZYTASZ
Knives And Lust - Bucky Barnes
Fanfiction'Zmieniliśmy się. Zmieniliśmy się, a mimo to oboje nadal byliśmy tak samo popsuci, dlatego, że nasza wzajemna nienawiść odrodziła się na nowo, tym samym ciągnąc nas za sobą na samo dno. A może wcale o nienawiść nie chodziło?' Josie Bennet i Bucky Ba...