Rozdział 9

256 45 24
                                    

Majka


Młodszy aspirant Szymon Hajduk stał przed blatem w kuchni, rozglądając się dookoła wcale nie dyskretnie. Obserwowałam go, jednocześnie nalewając do kieliszka wina i zastanawiając się, który sposób pozbycia się go będzie najlepszy. Znałam kilka ciekawych trucizn, ale byłam pewna, że gdybym zrobiła mu krzywdę, Katarzyna Gawron by się do mnie przykleiła jak guma do podeszwy. Co ją, do cholery, podkusiło, by wysłać za mną swojego przydupasa? Powaliło ją do reszty czy co? Wydawało mi się, że wszystko sobie wyjaśniłyśmy, kiedy ostatni raz się widziałyśmy.

– No dobrze – powiedziałam, odstawiając butelkę na blat. Chwyciłam kieliszek, upiłam spory łyk. – Zazwyczaj, kiedy już zapraszam do mieszkania jakiegoś faceta, to nie na pogaduchy. Zwłaszcza o tej porze. Przejdziemy zatem do rzeczy. Co jej odwaliło, że cię do mnie przysłała?

Przeniósł na mnie swoje spojrzenie, ale przez chwilę się nie odzywał. Lustrował mnie wzrokiem, tak jak ja lustrowałam jego. Przystojny był, skubany, trzeba mu to było przyznać. Wysoki, dobrze zbudowany, krótko przystrzyżony. Mogłabym go przelecieć. Gdyby nie to, że mieliśmy teraz ważne rzeczy do obgadania. Skup się, Majka, nie czas na amory, zbeształam się w myślach, skupiając się na jego oczach. To był o wiele bezpieczniejszy teren niż opięte podkoszulkiem bicepsy czy brzuch.

– Pani komendant obawia się o twoje bezpieczeństwo.

– Gówno prawda. – Nie obawiała się o mnie, tylko o moje moce. Żadna z nas nie chciała, żeby trafiły w posiadanie tego złodzieja od siedmiu boleści. – Dba tylko o swoje interesy. Co ci powiedziała?

Westchnął, zerknął na drzwi wyjściowe, jakby spodziewał się, że pozwolę mu teraz uciec, po czym podszedł do blatu i usiadł na hokerze.

– Też bym się napił – powiedział, wskazując na kieliszek, który trzymałam.

– Wybacz, skończyło się – oznajmiłam. Nawet nie mrugnęłam, kiedy spojrzał w stronę ledwo napoczętej butelki stojącej na blacie w zasięgu mojej ręki. Pokręcił lekko głową.

– Jesteś naprawdę ciekawą postacią, Maju Chmielewska.

– Jestem Majka, nikt nie mówi do mnie Maja i tego się trzymajmy.

– Jak sobie chcesz – stwierdził. – Pani komendant wysłała mnie, żebym cię pilnował, bo boi się, że możesz zostać zaatakowana przez swojego ojca, Jakuba Chmielewskiego.

Skończył mówić i wziął głębszy wdech.

– Powiedziałeś to na jednym wdechu jak uczniak recytujący „Inwokację" w szkole. Masz problemy z oddychaniem? – spytałam, upijając łyk wina.

– Jesteś wredna, mówił ci to ktoś?

– Cały czas! – ożywiłam się. – Gdybym miała się tym przejmować, nie wychodziłabym z domu. Powiedz, co wiesz o mnie i Katarzynie Gawron?

Odstawiłam kieliszek i podparłam się o blat. Zerknął na mnie spod przymrużonych powiek. W przytłumionym świetle wyglądał drapieżnie i seksownie, aż pożałowałam, że w celu zaskoczenia go w samochodzie założyłam na siebie czarną bluzę skrywającą wszystkie moje wdzięki. Byłam niemal pewna, że gdyby widział mnie w innym wydaniu, drgnęłyby mu nie tylko kąciki ust.

– Skąd wiedziałaś, że za tobą jeżdżę? Jestem pewien, że nie mogłaś mnie zauważyć.

Testował mnie. Na pewno mnie testował. Tym razem ja zmrużyłam oczy, przekrzywiając lekko głowę i uśmiechając się półgębkiem.

Majka: Krew z krwi #1 / ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz