Rozdział 31

218 37 39
                                    

Szymon

Musiałem wynieść kobietę na rękach, bo nie była w stanie sama chodzić. Strasznie śmierdziała i wyglądała bardzo źle. Jej brzuch był twardy i wzdęty, większy, niż sugerowała ciąża, i pokryty niebieskawą skórą.

Majka powiedziała, że dziecko jest martwe. Ciekawe, jak długo.

Na zewnątrz kręcili się już policjanci wezwani przez Katarzynę. Szef stała niedaleko w świetle reflektorów radiowozów, wydając polecenia. Dostrzegła mnie niemal natychmiast i ruszyła z miejsca z miną sugerującą wielkie niezadowolenie. Nie dziwiłem się temu, jej plan zakładał, że poczekamy na wsparcie i dopiero wtedy wejdziemy do środka. Majka jak zwykle miała to w dupie, a ja po prostu wolałem nie puszczać jej samej. Może więc powinienem przemilczeć teraz, że ostatecznie mi uciekła.

Zanim Gawron znalazła się przy mnie, dwóch mundurowych przejęło kobietę.

– Trzeba ją pilnie zawieźć do szpitala. Jest w ciąży. Dziecko prawdopodobnie jest martwe – mówiłem, nie wdając się w szczegóły. Wierzyłem Majce, gdy postawiła diagnozę, ale wolałem nie powtarzać teraz, że jakaś czarownica tak powiedziała. Policjanci pokiwali głowami.

– Kim ona jest?

– Nie mam pojęcia. To nie jest teraz ważne, niech obejrzy ją lekarz.

I zniknęli. A tymczasem Katarzyna zdążyła mnie dopaść.

– Szymon, do kurwy nędzy! – warknęła wściekle. – Czy ty chcesz zginąć?

– Niekoniecznie – mruknąłem, na co Szef zamachnęła się, jakby chciała mnie zdzielić w łeb. Nie zrobiła tego jednak, a tylko zaklęła bezgłośnie i posłała mi mordercze spojrzenie.

– Co widziałeś? I gdzie, do cholery, jest Majka?

– Tam byli ludzie. Zamknięci w celach. – Zignorowałem pytanie o Chmielewską, a Gawron najwyraźniej na chwilę postanowiła nie wracać do tematu.

– Te dwie czarownice, które wyprowadziłeś. Widziałam. Cud, że jeszcze żyją.

– Nie, ich było troje. Był jeszcze mężczyzna. Majka twierdzi, że to wilkołak – powiedziałem cicho, tak by nikt mnie nie usłyszał. Chyba jednak nie musiałem się tym martwić, bo wszyscy dookoła byli zajęci własnymi sprawami. Nikt nie zwracał na nas uwagi. Serce waliło mi tak mocno, że niemal czułem ból w klatce piersiowej.

– Wilkołak? – Gawron tak się zdumiała, że jej głos uniósł się o dobrą oktawę. – Co by tu robił wilkołak...

– Właśnie to jest najbardziej makabryczne. Majce wydaje się, że Jakub chciał stworzyć hybrydę czarownicy i wilkołaka.

– To bez sensu, nasze moce się różnią, nie da się ich połączyć.

– Ja tylko powtarzam, co powiedziała Majka.

– A gdzie ona jest?

Wiedziałem, że wróci do tego pytania. Zagryzłem wargi, czując, że nie powinienem jej okłamywać, a jednocześnie nie chcąc powiedzieć prawdy. Chociaż właściwie nie wiedziałem, jaka jest prawda. Majka zniknęła mi z oczu i mogłem tylko podejrzewać, co zamierzała. Kiedy o tym pomyślałem, jednocześnie poczułem złość na to, że poszła sama, oraz rozczarowanie, że jednak nie zabrała mnie ze sobą. Zapragnąłem za nią pójść, upewnić się, że jest cała i zdrowa.

Przejechałem dłonią po włosach, zerkając w stronę wejścia do bunkra.

– Hajduk, skup się. – Szef psrtyknęła mi palcami przed nosem. Skupiłem na niej wzrok, pociągając nosem. – Gdzie jest Majka?

Majka: Krew z krwi #1 / ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz