Rozdział 28

277 41 24
                                    

Majka

Obudziłam się z tępym bólem głowy, jakby doskwierał mi kac. Dotknęłam dłonią czoła i spojrzałam spod przymrużonych powiek na Szymona, który wpatrywał się we mnie z niepokojem wymalowanym na twarzy. Coś powiedział, ale przez chwilę dźwięki zdawały się do mnie nie docierać. Dopiero po paru sekundach, kiedy wzrok mi się ustabilizował, do normy wrócił też słuch. Najpierw głos mężczyzny brzmiał jak syntezator mowy, potem nabrał swojego zwyczajowego głębokiego tembru.

– O matko, jaka jazda – wychrypiałam. Odchrząknęłam, czując gulę w gardle, co było dość dziwnym zjawiskiem, bo kompletnie niespodziewanym.

– Nic ci nie jest? – zapytał Szymon, kładąc dłonie na moich ramionach. Pochylał się nade mną, jego twarz była bardzo blisko mojej. Musiałam odchylić głowę do tyłu, żeby nie zezować, patrząc mu w oczy.

– Wyluzuj, Hajduk, to tylko mały ból głowy – powiedziałam, krzywiąc się. Każde moje słowo odbijało się w czaszce jak ping pong. – Dajcie mi się czegoś napić.

Katarzyna, która dotychczas stała za Szymonem i bacznie mi się przyglądała, ruszyła do kuchni. Po chwili wróciła z butelką wody, do której przyssałam się jakbym spędziła tydzień na pustyni, a nie pięć minut na własnej kanapie.

– Co widziałaś? – spytała Suprema, marszcząc swoje idealne czoło.

– Łupie mnie w głowie jak po dobrej imprezie, a nawet nic nie piłam. Ile spałam?

Komendant zgrzytnęła zębami, gdy ją zignorowałam, ale zanim zdążyła zwrócić mi uwagę, w słowo wszedł jej Szymon.

– Półtorej godziny.

Spojrzałam na niego, szeroko otwierając oczy w zdumieniu.

– Ile?

– Godzinę i trzydzieści dwie minuty – warknęła Gawron, krzyżując ręce na piersi. Jej oczy ciskały gromy, gdybym była mniej odporna na ten niewątpliwy urok, dawno już padłabym trupem. Nie mniej jednak zaimponowała mi jej dokładność.

– A sekundy też...

– Zaraz cię walnę – zagroziła, a ja aż parsknęłam śmiechem. – Przestań zwlekać i po prostu powiedz, co się wydarzyło. Co widziałaś?

– Studio nagrań – odpowiedziałam już grzecznie, rozsiadając się na kanapie. Wypiłam resztkę wody z butelki, po czym zgniotłam ją jednym ruchem. – Miałaś rację, Jakub jest otoczony silnymi zaklęciami ochronnymi, niemal rozsadziło mi czaszkę, kiedy przez nie przechodziłam. Ale udało mi się. Widziałam studio nagrań.

– Twoje studio nagrań? – spytał cicho Szymon, przysiadając na brzegu sofy tuż obok mnie.

– Owszem. – Pokiwałam głową. – Wydaje mi się, że będzie chciał to wszystko zakończyć jutro, podczas nagrania.

– Jesteś pewna, że w ogóle chcesz nagrywać? Może powinnaś zadzwonić do Klary i kazać jej odwołać wszystko. Sporo ostatnio się dzieje, musisz odpocząć – zasugerował Hajduk. Czułam jego ciepłą dłoń na ramieniu. Delikatnie uciskał zesztywniałe mięśnie, tyle na ile pozwalała mu pozycja, w której się znajdowaliśmy.

– Nic mi nie jest – zapewniłam go. – A teraz tym bardziej chcę iść jutro do studia. Cokolwiek się wydarzy, muszę tam być. Muszę się z nim zmierzyć i go pokonać, inaczej będzie dalej mordował.

– Nic nie musisz robić, policja się tym zajmie.

– Tak jak zajmowali się nim przez te wszystkie lata?

Majka: Krew z krwi #1 / ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz