[19] gotowy

1.1K 100 171
                                    

_________________________________________

Dziś kolejna piosenka, do rozdziału <33

Tytuł: I love You So

Standardowo oznacze kiedy włączyć.
_________________________________________

~~~

Pov. George

- muszę już iść - wyszeptałem w usta blondyna, znowu całowaliśmy się w tej samej toalecie, tak jakby nic nie stało się kilka dni temu, i tak jakbyśmy nie pogodzili się wczoraj.
- nie - usłyszałem w odpowiedzi.
- muszę - powtórzyłem.
- jeden wykład, co to zmieni a wiele pocałunków to już lepiej- uśmiechnął się i wrócił do mojej szyi.
- nie rób malinek, jak matka je zobaczy to się wścieknie.
- nie interesuje mnie jej zdanie - skwitował i pocałował mnie.
- mnie też nie, ale nie znasz jej. Czasami warto odpuścić, nie chcę mieć problemów - odpowiedziałem.
- jedna nie zaszkodzi - odrzekł Amerykanin wracając ustami do mojego karku.
- Clay... - mój głos załamał się z przyjemności - mówiłeś tak na 5 poprzednich...
- no właśnie - rzucił między pocałunkami - masz jeszcze te golfy?
- Clay... - sapnąłem w ramie blondyna.
- okej - ustąpił i wrócił ustami do moich.
- jesteś niemożliwy - uśmiechnąłem się lekko.
- a ty niemożliwie piękny - powiedział nie pierwszy raz tą samą frazę.
- i co mam zrobić z tą szyją? - zmieniłem temat.
- aż tak nie widać, załóż płaszcz to będzie lepiej - odpowiedział.
- czasami mam cię dosyć - wyszeptałem całując blondyna. Pomimo mojego ciągłego stwierdzania, że muszę iść opuściłem ten wykład, i kolejny. Nie miałem ochoty odchodzić od blondyna chociaż na krok, a zostawienie go właśnie tym było.
- już mamy po zajęciach - uśmiechnął się Amerykanin.
- wiem, nie przypominaj mi, 2 wykłady! 2! - na moje słowa chłopak tylko się zaśmiał.
- niezabawne - stwierdziłem i starałem zakryć się malinki, które były zdecydowanie za wysoko by móc schować je pod koszulą- matka mnie zabije - powiedziałem sam do siebie.
- spokojnie, pamietaj, jak coś to bierz pieniądze, pakuj się i przyjeżdżaj, najwyżej będę spać na kanapie - zaśmiał się lekko i przytulił do siebie.
- i dobrze, rekompensata za gryzienie mnie jak wampir.
- tak, tak, idziemy? O której musisz wrócić? - spytał zmieniając temat.
- mam 20 minut, usiądziemy na ławce? - spytałem cicho przybliżając się jeszcze bardziej do wyższego. Z tej sytuacji wyrwała mnie kolejna wibracja telefonu, więc wyciągnąłem go z tylniej kieszeni spodni i sprawdziłem kto to.
- Dolores żąda atencji - zaśmiałem się pod nosem - chodź, zostawiłem ją na cały dzień - powiedziałem wychodząc z kabiny i ciągnąc blondyna za sobą. Osoby, które przebywały w pomieszczeniu już dawno zorientowały się, że często tam przesiadujemy.

~~~

- będę się zbierać, może zdążę przed matką i nie będzie przypału - rzekłem i pożegnałem się z Dolores oraz Clay'em.

Pov. Dream

- oby, jego matka jest psychiczna - zaczęła czarnoskóra.
- kolejna historia? - zaśmiałem się lekko.
- tak, byłam u George'a po książkę, którą mu pożyczyłam, a ona spojrzala na mnie jakbym klątwę na ich dom rzuciła używając krwi jej chomika - przewróciła oczami - George mówi, że nic o mnie nie gada, ale ja swoje wiem.
- czekaj, zabiłaś jej chomika? - spytałem.
- nawet nie wiem czy chomik by z nią wytrzymał - na te słowa wybuchnęliśmy śmiechem. Po jeszcze około 20 minutach musiałem się zbierać, pożegnałem dziewczynę i pośpieszyłem na autobus.

Pov. George

Wchodziłem do domu, modląc się, by matki nie było. Na szczęście udało mi się, pobiegłem szybko do pokoju i ściągnąłem koszulkę, jednak gdy już miałem wybrany golf do pokoju weszła znienawidzona przeze mnie szatynka.

Golden boy [Dnf] [Zakończona]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz