29

87 12 1
                                    

† ─── { Jaemin } ─── †

Jaemin raz za razem obraca pierścionek wokół swojego palca. Robi to całkowicie bezmyślnie, ponieważ myśli w jego głowie i uczucie skręcania w jelitach nie dają mu spokoju.

Nie widział Jeno od dnia, w którym został zaatakowany przez Sehuna, i miał nieskończoną ilość pytań, które desperacko potrzebował zadać. Wciąż zastanawiał się, dlaczego Jeno nie przyszedł sprawdzić, czy wszystko u niego w porządku, ale szybko odrzucał te myśli. Wmawiał sobie, że Jeno nie może tak po prostu wejść do szpitala z maską na twarzy, gdzie ochrona na to pozwoli. I mimo nadziei, że personel nie będzie tak okrutny, by po prostu wyrzucić go ze względu na jego reputację, obawiał się, że to wszystko jest zbyt prawdopodobne.

Mimo to stoi nieśmiało przed drzwiami Jeno, zastanawiając się, czy może chłopak celowo zostawił go samego w szpitalu i nie chciał go widzieć.

Bierze głęboki oddech, mentalnie nakazując sobie się uspokoić.

- Po prostu to zrób. Po prostu-

Zanim Jaemin zdążył się dobrze pozbierać, drzwi gwałtownie się otwierają. Wita go wysoki mężczyzna o promiennym uśmiechu w kształcie serca. Ma bujne, złote włosy, które wydają się być niezwykle miękkie, i uroczą twarz, na widok której każdy chciałby wydać z siebie "aww". Ale dlaczego nosi okulary przeciwsłoneczne o ósmej wieczorem?

- Cześć. - intonuje pogodnie.

- Uch... hej. - Jaemin odpowiada niezręcznie. - Kim jesteś?

- To jest Andy. - mówi nowy głos. - Pracuje dla mojego ojca.

Jeno wychyla głowę zza ramienia Andy'ego i zerka na Jaemina.

- Och... chyba powinienem-

- Wejdź! - mówi Andy. - Chciałbym osobiście poznać jednego z przyjaciół Jeno.

Andy nagle wypuszcza z siebie cichy skowyt i zaczyna pocierać swoje żebra po stronie, po której stoi Jeno. 

- Miał na myśli to, że będzie czekał na mnie w moim gabinecie i kontynuował pracę nad naszym projektem. - Jeno mówi, rzucając wyższemu chłopakowi wymowne spojrzenie.

- Racja, racja. Będę w gabinecie. - mamrocze Andy.

Jeno kiwa głową w stronę schodów, a Andy odchodzi w ich kierunku. Czarnowłosy wzdycha głęboko i kręci głową. Następnie spogląda na Jaemina i posyła mu mały, powitalny uśmiech.

- Wejdź. - zaprasza go Jeno. - Co cię tu sprowadza?

Jaemin przygryza dolną wargę, gdy przechodzi przez próg i zerka przez ramię na starszego, który teraz zamyka za nim drzwi.

- Jesteś pewien, że nie przeszkadzam? - Jaemin pyta niespokojnie, wciąż bezmyślnie obracając swój pierścionek wokół szczupłego palca.

- Oczywiście, że nie. - odpowiada Jeno. - Andy i ja właśnie pracowaliśmy nad znalezieniem kogoś dla mojego taty. To trochę długa historia, ale jestem pewien, że świetnie da sobie radę sam, podczas gdy ja przebywam z tobą.

- Och... okej. - mruczy Jaemin, skręcając do salonu. Podchodzi do małej kanapy i opada na nią. Ku jego zaskoczeniu, Jeno zajmuje miejsce tuż obok niego, a nie w fotelu. Bliskość zdaje się potęgować napięte, niespokojne uczucie narastające w klatce piersiowej Jaemina.

- Więc jak się czujesz? Wszystko w porządku? - Jeno pyta, patrząc Jaeminowi głęboko w oczy.

- J-jest okej.

Jeno marszczy lekko brwi i przechyla głowę, jednocześnie badając go wzrokiem. Intensywność jego spojrzenia zbyt szybko stała się za ciężka dla Jaemina. Czuł to okropne uczucie, które dopadło go, gdy Jeno po raz pierwszy spojrzał mu w oczy, by mu się przyjrzeć. To szturchanie i grzebanie w najgłębszych rejonach jego duszy jest zbyt silne.

- Coś innego zaprząta twoje myśli, prawda? - mówi nagle dużo niższym tonem. Jaemin przytakuje. - W takim razie śmiało, pytaj.

- Ja... - mruczy, po czym zmusza się do mówienia z normalną głośnością. - Zastanawiałem się, dlaczego nigdy nie przyszedłeś zobaczyć, czy wszystko ze mną w porządku.

- Chciałem... Naprawdę chciałem, ale miałem do wykonania naprawdę ważną pracę. Nie mogła czekać. - Jeno odpowiada poważnym tonem.

- Jaką pracę? - dopytuje Jaemin.

- Ja... nie mogę ci powiedzieć. - informuje go chłopak.

Jaemin chwyta swój pierścionek, zastanawiając się, jak odpowiedzieć.  Ostatecznie postanawia tego nie robić.  Miał inne pytania, które były o wiele bardziej naglące.

- Co się stało w księgarni? - mamrocze.

- Cóż, uch... Jakiś mężczyzna nas śledził. Wszedł za nami do lokalu, a kiedy próbowaliśmy uciekać, chwycił cię i rzucił przez pomieszczenie. Dość mocno uderzyłeś się w głowę. - wyjaśnia - Facet próbował cię udusić, ale udało mi się go odciągnąć.

- Ale Jeno, przysięgam, że Sehun nigdy nie położył na mnie ręki. - wspomina Jaemin, spoglądając na chłopaka.

- Widziałem, jak cię dusił. - upiera się Jeno. - Poza tym, jak mógłbyś się udusić bez czegoś lub kogoś, kto by cię do tego doprowadził. Masz nawet siniaki na szyi, które to potwierdzają.

Jeno wyciąga rękę i zrywa szary szalik Jaemina, odsłaniając ciemnofioletowe i żółte plamy wokół jego szyi. Jaemin kładzie dłoń na swoją odsłoniętą skórę i pospiesznie próbuje chwycić materiał, aby z powrotem się zakryć. Niestety, Jeno jedynie agresywnie odrzuca jego rękę.

- Wow... wyglądają gorzej, niż kiedy ostatnio je widziałem. - Jeno zauważa niemal szeptem. Jego palce przejeżdżają po każdym siniaku, delikatnie dotykając wrażliwych miejsc. Pochyla się, żeby przyjrzeć się im z bliska, a Jaemin spina się jeszcze bardziej. Jest zaledwie kilka centymetrów od niego, i chociaż wydaje się, że tylko sprawdza siniaki, Jaemin nie może nic poradzić na to, że jego puls zaczyna przyspieszać.

- Ja... Tak mi przykro, Jaemin. - mówi Jeno.

- Przykro? - pyta. - Czemu?

- Ja po prostu... - zaczyna, ale jego głos cichnie, gdy ich oczy spotykają się po raz kolejny. Jego wyraz twarzy jest pozbawiony emocji, ale oczy lśnią w blasku świec. Umysł Jaemina wraca do kilku ostatnich wspomnień, które miał, zanim stracił przytomność. Dźwięk spanikowanego głosu Jeno, jego błagania, zaprzestanie walki o oddech.

Jaemin bez chwili zastanowienia pochyla się i zamyka Jeno w uścisku. Opiera podbródek na ramieniu chłopaka i mocno obejmuje go ramionami.

- Co robisz? - pyta Jeno. - Za co to?

- Żyję dzięki tobie. - szepcze Jaemin. - Uratowałeś mnie.

- Ledwo. - Jeno mruczy prawie niesłyszalnym dla Jaemina głosem.

Kiedy Jaemin odsuwa się od Jeno, krótko rozważa delikatne pocałowanie jego policzka, ale natychmiast odrzuca tę myśl. Nie chciał odstraszyć swojego jedynego źródła bezpieczeństwa i szczęścia. Już i tak było wystarczająco źle, gdy nie było tu Renjuna, więc nie mógł sobie pozwolić na utratę jedynego przyjaciela.

- Ja... powinienem wracać do domu. - mamrocze Jaemin. - Jestem pewien, że ty i Andy macie dużo pracy i... i wiem, że moja ciotka będzie do mnie wydzwaniać lada chwila.

- Jasne, cóż... do zobaczenia później, tak? - pyta Jeno. Jaemin posyła mu uroczy uśmiech.

- Oczywiście. - mruczy.

//gdyby ktoś byl zdezorientowany, andy to inne imię jisunga

Spawn ✦ Nomin [tłumaczenie]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz