45

67 12 0
                                    

- Ty głupi sukinsynu! - Xiao krzyczy nagle, popychając Jisunga. - Co ty sobie myślałeś? Mogłeś nas wszystkich zabić!

- Gdyby nie odwrócił jego uwagi, to ja bym zginął! - sprzeciwia się Jeno.

- Zachowujesz się, jakbym nie miał planu. - warczy Xiao.

- Och naprawdę? Jaki to był plan? Pozwolić potworowi zjeść mnie jako poranną przekąskę? - chrząka czarnowłosy.

- Oboje! Przestańcie! - wrzeszczy Jisung. - Opanujcie się tym razem, bo inaczej wszyscy tu zginiemy. Tego właśnie chcecie?

Zapada cisza, a Jisung patrzy na nich. Jeno żuje z irytacją wnętrze policzka i nie chce się odezwać, podczas gdy Xiao zaciska usta i patrzy w dal.

- Xiao, chcesz przestać istnieć i zrezygnować z miejsca w Piekle, o które tak bardzo zabiegałeś? - pyta ostro Jisung.

- Nie. - mruczy Xiao.

- A ty Jeno, chcesz żeby Jaemin cierpiał przez twojego ojca? - kontynuuje Jisung. - Chcesz go stracić?

- Nie. - mamrocze Jeno.

- W takim razie obaj musicie się pozbierać i zacząć pracować jako zespół. Na ziemi jest czas na kłótnie i wzajemne groźby, ale tutaj... nie mamy tyle czasu ani miejsca na błędy. - poucza ich.

Jeno wypuszcza głęboki wdech. Jisung miał rację. To było bardzo ważne, aby im się udało. Wiele zależało od tego, czy uda im się zdobyć białą magię i wrócić na ziemię żywym. Porażka nie wchodziła w grę.

- Więc... gdzie jesteśmy? - mamrocze Jeno.

- Na drodze dobrych intencji. - Xiao odpowiada znacznie spokojniej.

- Co? - Jeno pyta z zakłopotaniem.

- Nie daj się zwieść jej nazwie. - mówi Xiao. - Znasz powiedzenie "droga do Piekła wybrukowana jest dobrymi intencjami"?

- Tak? I co w związku z tym?

- To jest ta droga... w dosłownym znaczeniu tego słowa. - Xiao wyjaśnia. - Musimy iść tą gównianą, brukowaną drogą, aż dojdziemy do końca.

- Niech zgadnę, to nie jest takie proste? - wzdycha Jeno.

- Bingo.

- Więc z czym mamy do czynienia? - mruczy Jisung.

- Albo twój największy żal, albo najbardziej pożądane pragnienie. To trochę jak rzut monetą, w zależności od osoby. Słyszałem, że czasami może to być jedno i drugie. - odpowiada Xiao, rozglądając się dookoła.

- Nosz kurwa. - jęczy Jeno. - Ile mamy czasu, zanim to po nas przyjdzie?

- Prawdę mówiąc... myślę, że jeden już tu jest... - mamrocze Xiao, słuchając uważnie i rozglądając się dookoła. - Musimy iść dalej. Cokolwiek by się nie działo, nie zadawajcie się z nikim, kto nie jest nami. - mówi i rusza ścieżką. Jisung i Jeno wymieniają zmieszane spojrzenia, po czym podążają za nim.

Gdy idą, Jeno przysięga, że słyszy słabe szepty. Szepty zamieniają się w lekkie echo, a potem w jawne nawoływania.

- Xiao! Xiaojun! - woła głos. - Xiaojun!

Mężczyzna idzie dalej, ignorując je najlepiej jak potrafi. Tak jakby wcale ich nie słyszał.

Zaciekawiony Jeno ogląda się przez ramię i dostrzega nieznajomego chłopaka, który idzie za nimi spokojnym krokiem. Nie przygląda mu się zbyt długo, ale wystarczająco, by zobaczyć, jak promieniuje słabym blaskiem.

Spawn ✦ Nomin [tłumaczenie]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz