30

72 11 0
                                    

† ─── { Jeno } ─── †

- Więc dlaczego twój pierścionek świecił, kiedy Jaemin tu był?

- Co?

- Twój pierścionek. Świecił. Widziałem go, gdy przechodziłem obok ciebie, żeby dostać się do gabinetu. O co chodziło? - Jisung pyta, podnosząc wzrok znad dużej księgi, którą położył sobie na kolanach.

- Wziąłem te dwa gówniane plastikowe pierścionki, które wybrałem dla siebie i Jaemina w salonie gier i zamieniłem je w prawdziwe. Chciałem zamienić pierścionek Jaemin w amulet, ale...

- To trzymałoby cię z daleka od niego. Nieprawdaż? - mamrocze Jisung.

- Ta... - potwierdza Jeno. - A nie jestem jeszcze gotowy, by się pożegnać. Jeszcze nie.

- Więc co dokładnie zrobiłeś? - pyta Jisung.

- Zaczarowałem je tak, że gdyby Jaemin był w pobliżu jakichkolwiek demonów, zostałbym zaalarmowany. - wyjaśnia Jeno. - Wydaje mi się, że wykryły obecność tych w naszym domu.

- Nie zauważył tego? - pyta.

- Nie sądzę. Nie wydaje się zbyt uważny, kiedy jestem w pobliżu. Nie zauważył nawet, że przez ostatnie kilka dni nosiłem rękawiczki, żeby ukryć dłoń, która goi się po dotknięciu bariery, którą stworzyłem wokół jego domu. - Jeno wzrusza ramionami.

- Co? Po jaką cholerę jej dotykałeś?

- Ja uch... tylko sprawdzałem, czy działa. - kłamie Jeno. Jisung unosi brew i przygląda mu się podejrzliwie. - Nie patrz tak na mnie, Jisung.

- Jak? - pyta. Jeno podchodzi do swojego regału i wysuwa kolejną książkę.

- No wiesz... tak. - czarnowłosy odpowiada nieporęcznie, machając rękami, by wskazać na całe ciało Jisunga.

- Tak, to z pewnością dokładnie wyjaśnia moje spojrzenie. - Jisung stwierdza z protekcjonalnym śmiechem.

- Ilość osądu promieniującego z twojego dużego ludzkiego ciała sprawia, że ​​tęsknię za twoim małym, kocim. - Jeno mamrocze niewyraźnie.

- Możesz zmienić mnie z powrotem w każdej chwili. - prowokuje go. - Ale pamiętaj, że jeśli to zrobisz, nie będę mógł pomóc ci w znalezieniu rozwiązania.

Jeno chrząka z irytacją. Z głośnym łomotem upuszcza swoją nową książkę na podest i otwiera okładkę.

- I zanim skończymy ten cały temat Jaemina, mogę zapytać, dlaczego nie pozwoliłeś mi go poznać i z nim porozmawiać? - pyta Jisung, lekko przechylając głowę.

- Ponieważ chciał się zobaczyć ze mną, nie z tobą. Miał wiele pytań i jestem pewien, że nie czułby się komfortowo zadając je w twojej obecności. - mruczy Jeno, agresywnie przerzucając kartki.

- W takim razie może mógłbym go pozna-

- Nie. Martw się o naszą misję. - przerywa Jeno.

Jisung marszczy brwi i uważnie przygląda się Jeno. Czarnowłosy podnosi wzrok i spogląda na wysokiego chłopaka z niezwykłą intensywnością. Oczy Jisunga jarzą się żółto-zielonym blaskiem, a jego rozcięte źrenice stają się coraz bardziej wyraźne. Nagle oczy Jeno zaczynają świecić żywym odcieniem rubinu, a Jisung cicho wzdycha na ten widok.

- Panie! Twoje oczy! - Jisung robi ostry wdech.

- Co z nimi? - pyta Jeno, a jego głos zamienia się w niski warkot.

- O-one świecą się na czerwono! - informuje go.

Oczy Jeno rozszerzają się nieznacznie, a on sam zaciska powieki. Gwałtownie potrząsa głową, a kiedy otwiera je ponownie, wracają do swojego normalnego ciemnobrązowego odcienia.

- Przepraszam. Nie wiem, co to było. - Jeno mamrocze cichym głosem.

- Demon ukazuje swoją brzydką głowę. - szepcze Jisung.

- Jak mnie właśnie kurwa nazwałeś? - syczy Jeno.

- Nie nie, nie ciebie. To powiedzenie. - Jisung wyjaśnia szybko. - Chodzi mi o to... że mamy teraz do czynienia z naprawdę dużym problemem.

- Jak to?

- Twoje moce są coraz silniejsze. - mówi, przygryzając dolną wargę.

- Czy to nie jest przypadkiem coś dobrego? To mogłoby nam pomóc, nie? - pyta optymistycznie Jeno.

- Może, ale to również oznacza, że geny twojego ojca zaczynają się coraz bardziej ujawniać. - wyjaśnia. - Teraz musisz kontrolować swój temperament przy Jaeminie. Jeśli zobaczy twoje demoniczne oczy, rozpęta się Piekło.

Jeno owija ramiona wokół talii w ochronny, zakłopotany sposób. Opuszcza głowę, przerywając kontakt wzrokowy z Jisungiem.

- Kim w ogóle jest dla ciebie Jaemin? - dopytuje wyższy.

- Słabym człowiekiem, którego muszę chronić. - mamrocze Jeno.

- Nie, nie tylko tym, prawda? - Jisung bardziej stwierdza, niż pyta. - W przeciwnym razie nie zadałbyś sobie dla niego tyle trudu i prawie nie rozerwałbyś mi gardła za sugestię spotkania z nim.

- Do czego zmierzasz? - syczy Jeno, podnosząc głowę i mrużąc oczy na Jisunga.

- Zależy ci na tym chłopaku, prawda? - pyta cicho.

- Mi? Zależeć na człowieku? - szydzi. - Jedynym człowiekiem, na którym mi zależało była moja matka, a nie zapominaj co jej zrobiłem.

- Twój ojciec zmanipulował cię, abyś to zrobił. To nie znaczy, że nie masz miejsca w swoim sercu, aby się o kogoś troszczyć. - argumentuje Jisung. - Nawet sam powiedziałeś, że warto było uratować tego chłopaka. Więc jak mogłeś mieć serce, aby to zrobić, a jednocześnie nie dbać o niego?

- To był mój wybór, Jisung! To ja postanowiłem ją zabić! Nie on, ja! - Jeno ryczy, a jego oczy znów zaczynają świecić. - I czuję się zobowiązany do posprzątania tego cholernego bałaganu, który Xiaojun stworzył wciągając w to człowieka. Jaemin kiedyś umrze, ale wolałbym, żeby nie było to na zasadach jego i mojego ojca!

- Naprawdę nadal zamierzasz temu zaprzeczać, pomimo tego wszystkiego co powiedziałeś, zrobiłeś i poczułeś? - Jisung pyta spokojnym tonem.

- Zaprzeczać czemu?

Jisung potrząsa głową i wypuszcza z siebie cichy chichot niedowierzania. Delikatnie odkłada książkę na bok, nie robiąc przy tym prawie żadnego hałasu.

- Powoli tracisz swoje człowieczeństwo, Panie. Czuję to. - wzdycha, powoli podnosząc się na nogi. - Moja rada: nie rób tego. W momencie, gdy stracisz swoje człowieczeństwo, twój ojciec wygra. Nie bądź marionetką demona, który chce zabić chłopaka, na którym ci zależy.

Oczy Jeno powoli przygasają na słowa Jisunga. Patrzy, jak wysoki chłopak bierze głęboki oddech i wychodzi z gabinetu, zostawiając Jeno z jego własnymi myślami.

Spawn ✦ Nomin [tłumaczenie]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz