40

73 11 0
                                    

† ─── { Jaemin } ─── †

Jaemin czuje dłoń spoczywającą na jego ramieniu, ale się nie budzi. Samo to nie zrobiło zbyt wiele, poza uświadomieniem mu, że ktoś go dotyka.

Ale kto jeszcze mógłby być w pokoju?

Otwiera oczy i widzi nieznajomego chłopaka siedzącego na fotelu gamingowym Jeno obok jego łóżka. Ten pochyla się, trzymając rękę na ramieniu Jaemina z szerokim uśmiechem rozlanym na jego idealnie wyrzeźbionej twarzy.

- K-kim jesteś? - Jaemin pyta zaskoczony.

- Nazywam się Xiaojun. Jestem... przyjacielem Jeno. - mówi chłopak.

Xiaojun? Czy Jeno nie miał przypadkiem kota o imieniu Xiao? Dlaczego miałby nazwać swojego kota imieniem tego chłopaka?

Chyba że...

- Przyjacielem? - pyta Jaemin.

- Tak. - potwierdza Xiaojun. - Znamy się od dawna. Jesteśmy ze sobą dość blisko.

- Och... - Jaemin odpowiada z lekkim rozczarowaniem w głosie. - Gdzie Jeno?

- Kończy z... uch... Andym w swoim gabinecie. - odpowiada. - Powiedział mi, żebym tu nie wchodził, ale… nie mogłem się oprzeć. Uważam, że ten pokój jest najwygodniejszy w tym domu.

Najwygodniejszy?

- Więc często tu bywasz? - pyta Jaemin.

- Och, praktycznie tu mieszkam. - Xiaojun chichocze z rozbawieniem. - Nawet ojciec Jeno mnie polubił. Mówi, że mam na niego dobry wpływ. To zaszczyt otrzymać aprobatę od tak ważnego człowieka w jego życiu.

- Rozumiem... - Jaemin mruczy, dźwigając swoje ciało z łóżka. - Wiesz, naprawdę nadużyłem jego gościnności. Czuję się trochę lepiej niż wcześniej. Powinienem chyba-

- Czujesz się trochę lepiej? - Xiaojun pyta słodko. - Jesteś chory?

- Uch... tak, ja-

- Co ty tu kurwa robisz? Mówiłem ci, żebyś trzymał się z daleka. - syczy głos w drzwiach. Jaemin i Xiaojun obaj podnoszą głowy, by spojrzeć w stronę źródła hałasu i zastają Jeno stojącego z ustami zaciśniętymi w twardą, cienką linię.

- Właśnie sprawdzałem, co u twojego gościa. - odpowiada niewinnie Xiaojun. - To niegrzeczne zostawiać chorych samym sobie bez sprawdzenia ich, prawda?

- Wynoś się. - warczy Jeno.

- Nie, Jeno. W-wszystko jest w porządku. Właśnie wychodziłem. - mruczy Jaemin, spuszczając wzrok na swoje stopy.

- Wychodziłeś? Wcześniej ledwo mogłeś stać. Nie jesteś w stanie, by-

- Naprawdę powinienem się zbierać. - nalega Jaemin.

- Więc pozwól mi odprowadzić cię do domu. - negocjuje Jeno.

- Jeno, proszę. - błaga młodszy. - Nie potrzebuję tego teraz.

Oczy Jeno przeskakują między młodszym a Xiaojunem, zanim spoczywają na Jaeminie.

- Mam kilka rzeczy, które muszę ci powiedzieć o mnie i Xiaojunie, zanim odejdziesz. - Jeno szepcze do niego łagodnie.

- Mam wrażenie, że już o nich wiem. - mamrocze cicho Jaemin.

- Co? - czarnowłosy pyta zdezorientowany.

- Dam wam chwilę. - mówi Xiaojun, podnosząc się na nogi. Podchodzi do drzwi i z szerokim uśmiechem przyklejonym do twarzy delikatnie muska dłonią szyję Jeno, gdy przechodzi obok.

W momencie, gdy drzwi się zamykają, Jeno korzysta z okazji do rozmowy.

- Słuchaj ja... muszę wyjechać na kilka dni z Xiaojunem. - wyjaśnia. - Mamy trochę... spraw do załatwienia.

- Jestem pewien, że macie. - mamrocze Jaemin, czując ucisk w klatce piersiowej.

- Co? Jaemin, mówię poważnie. - jęczy Jeno.

- Więc po co wyjeżdżacie, co? - Jaemin pęka, a na jego twarzy pojawiają się wypieki.

- Ja... Nie mogę ci powiedzieć. - wzdycha.

- Jasne. - odpowiada młodszy, a jego głos się łamie. Łzy zaczynają napływać mu do oczu, podczas gdy oddychanie sprawia mu coraz większy problem.

- Czemu się denerwujesz? Jaemin, porozmawiaj ze mną. - naciska Jeno, sięgając po ręce Jaemina. Młodszy chłopak szybko je wyrywa i owija ramiona wokół swojego tułowia.

- Mam nadzieję, że b-będziesz się z nim dob-brze bawił. Na pewno jest świetnym chłopakiem. - mówi Jaemin, wiedząc, że prawdopodobnie brzmi to dla niego jak bezsensowny bełkot. 

Mija Jeno ze łzami w oczach.

- Czekaj! Jaemin! To nie tak- on nie jest-

Zanim Jeno zdąży się wytłumaczyć, Jaemin zatrzaskuje za sobą drzwi i ucieka. Biegnie przez hol i w dół po schodach. Nie zatrzymuje się, dopóki nie wychodzi z domu i nie stawia stopy na betonowym chodniku.

Jaeminowi kończą się siły i zaczyna odczuwać silne zmęczenie. Pada na kolana i w tym momencie się załamuje. Wybucha głośnym szlochem, którego nie potrafił wytłumaczyć. Nie mógł zrozumieć, dlaczego w ogóle obchodzi go co robi Jeno, gdy nie ma go w pobliżu.

Ale dlaczego nigdy nie powiedział mu, że ma chłopaka?

Albo wyjątkowo bliskiego przyjaciela? Kimkolwiek Xiaojun dla niego był. Tak czy inaczej, to bolało.

Zmusza się do powrotu na nogi, nadal płacząc, ale musiał znaleźć się jak najdalej od Jeno. Od niego, jego przyjaciół, jego domu... wszystkiego.

Szuka wyjaśnienia, dlaczego jest tak zrozpaczony z powodu Jeno, ale nie może znaleźć dokładnego źródła.

Może to dlatego, że jest zmęczony, chory i po prostu nadmiernie emocjonalny.

Może dlatego, że myślał, iż znaczy dla Jeno więcej w tym sensie, że uważałby za ważne wspomnieć o tak istotnym szczególe jak ten.

Kiedy ta myśl pojawia się w jego umyśle, czuje, że jego serce upada i uświadamia sobie, co zmiażdżyło jego serce na miliard kawałków.

Myślał, że znaczy dla Jeno więcej.

- R-Renjun miał r-ację. - szlocha. I może nie do końca o to chodziło Renjunowi, ale mimo wszystko miał rację.

Dlaczego Renjun zawsze musi mieć rację?

Spawn ✦ Nomin [tłumaczenie]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz