➰ROZDZIAŁ 26➰

24 3 8
                                    

**Maryse**

Będąc już w instytucie pokierowałam się od razu do mojego gabinetu. Zastałam tam tylko Aleca i Sebastiana.

- Witaj Matko.

- Dobry wieczór, Pani Lightwood.

- Wiatajcie chłopcy. Gdzie reszta?

Usiadłam za biurkiem i Spojrzałam pytająco na syna.

- Jace i Isabelle? Pewnie są w kuchni...

- Sprowadzisz ich Sebastianie? Chciałbym porozmawiać z wami wszystkimi.

Chłopak skinął głową i niepewnie opuścił gabinet. Gdy zamknął za sobą drzwi zwróciłam się do syna.

- W tym tygodniu do naszego instytutu zostanie wysłany jeden z początkujących Nefilim. Chcę, żebyś to ty go ugościł i zapoznał z instytutem.

- Kto to będzie?

- Nie wiem. Mają wybrać jedną, najlepiej sprawującą się osobę i przysłać na szkolenie.

Alec skinął głową, a do pomieszczenia weszły moje dzieci z Sebastianem. Wskazałam im żeby się rozsiedli. Gdy każde z nich zajęło swoje miejsce podjęłam rozmowę zaczynając od najważniejszego tematu.

- Trochę nas nie było, ale dobrze wiem o tajemniczym demonie, który mordował młodych ludzi w barach.

Moje spojrzenie zatrzymało się na każdym z nich. Nikt jednak nie chciał podjąć się odpowiedzenia. Mój wzrok więc automatycznie skierował się na Jace'a.

- Jace.

- Owszem, był demon. Znaleźliśmy dwa ciała, młodego mężczyzny, barmana, a potem dziewczyny. Obaj mieli te same rany cięte i wzór na piersi.

Jace zamilkł i najwyraźniej nie miał ochoty mówić nic więcej bez pytań.

- I co z tym demonem? Zniknął?

- Złapaliśmy go. Zaskoczyło nas jego oblicze.

Wszyscy spojrzeli nerwowo na Jace'a, a Sebastian lekko zbladł.

- Co z nim zrobiliście Jace? - dałam nacisk na jego imię, bo wiedziałam, że on mnie nie okłamie.

- Siedzi w celi. O ile jeszcze żyje, w końcu jest na terenie ziemi świętej.

Napięcie zeszło z pozostałej trójki. A może mi się tylko wydawało?

- Dobra robota. - Spojrzałam teraz na Sebastiana - Chciałeś porozmawiać. Słucham.

Chłopak pokiwał lekko głową. Wzrok utkwił mu w moim biurku, kiedy wypuścił powietrze z płuc.

- Muszę się do czegoś przyznać... Nie nazywam się Sebastian Verlac tylko Jonathan. Jonathan Fairchild.

- Fairchild? Czy twoją matką była Jocelyn?

- Tak. Dokładnie. W instytucie przebywa też moja siostra Clarissa. Jest obecnie w stanie śpiączki po ataku w Pamdemonium.

- Jocelyn miała dwójkę dzieci? Pamiętam, że była w ciąży. Przyjaźniłyśmy się, choć nie wiem czemu ale nie pamiętam twojego ojca.

- Nathan Fairchild.

Zmarszczyłam brwi. Próba przypomnienia sobie o przeszłości Jocelyn przyprawiła mnie o ból głowy. Ostatnie co pamiętam to to, jak piłyśmy herbatę, a potem Jocelyn już nie było.

- A twoja siostra? Co z nią?

- Z Clary łączy nas ojciec. Nie wiem kim jest jej matka. Natomiast ja nie znam ojca. Nie było go w moim życiu. A wieku sześciu lat matka zginęła.

You're my Angel, DemonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz