**Isabelle**
Siedziałam nad zapisaną notatkami kartką i analizowałam czy mam potrzebne rzeczy do zrobienia środka dla Clary. Po biurku walały mi się zdjęcia i notatki z ostatnich morderstw. Podczas naszej nieobecności, doszły kolejne dwa morderstwa.
Będzie kiepsko jak spotkam mamę. Będzie zła, że znowu nas nie było kiedy był alarm. Przychodząc tutaj znalazłam teczkę ze zdjęciami i ogólnym raportem.
Sporządził go Michael, więc ciężko będzie mi odczytać co tu pisze.
- Witaj Isabelle. Mam nadzieję, że analizujesz raport z nowego morderstwa?
Uniosłam głowę i zaczęłam zgarniać rozrzucone po biurku kartki, by ukryć tą z lekiem.
- Hieroglify Michaela wymagają więcej czasu Pani Mortmain.
Kobieta podeszła do tablicy ze zdjęciami i zdawkowymi informacjami.
- Gdzie byliście podczas alarmu?
Uderzałam kartkami o blat, by się wyrównały i patrzyłam na kobietę.
- Na patrolu. Sądziliśmy, że los będzie nam sprzyjał i trafimy w odpowiednie miejsce o odpowiednim czasie. Niestety.
Odłożyłam karki i zaczęłam zgarniać kolejne. Odnalezienie teraz w tym wszystkim tej, której potrzebuje będzie koszmarem dla moich oczu. Poproszę Aleka albo Jace'a o pomoc.
- Na Wasze telefony powinny przyjść powiadomienia o alarmie.
- Co Pani sugeruje?
Kobieta stanęła do mnie przodem. Z tej perspektywy przy tym świetle wyglądała okropnie. Jak stopniowo dojrzewający rodzynek.
Pierwsze zmarszki w kącikach oczu i ust. Jedna większą na czole. Pewnie od tego ciągłego marszczenia go. Czy ona umie się uśmiechać?
Lepiej nie. Jeszcze twarz jej pęknie.
- Sugeruje, że należy zakończyć w końcu ten łańcuch morderstw. Nie wypada żeby Nocni Łowcy nie mogli poradzić sobie z PODZIEMNYM.
Zacisnęłam dłonie na pliku kartek. Jeszcze chwilę a rozerwę je na pół. Musiałam się powstrzymać. Nie wiem gdzie jest kartka z lekiem.
- To nie jest zwykły podziemny. A teraz jeśli Pani pozwoli, wrócę do pracy.
- Oczywiście. - wyszła ze stukotem, niemodnych już dawno, obcasów.
Wypuściłam powietrze z płuc i zaczęłam wertować złożone w stosiki kartki. Do pomieszczenie wszedł Alec.
- Czego Mortmain chciała?
Nie przerywając wertowania kartek powiedziałam co usłyszałam od starej jędzy. Alec oparł się o blat stołu na środku pomieszczenia i spoglądał to na mnie, to na wiszące na tablicy zdjęcia.
- Patrzyłaś na te dzisiejsze raporty?
- Nie. Po to też Garce tu przyszła. A co?
Alec podszedł i wziął zlokalizowane w bałaganie teczki z dzisiejszą datą. Otworzył pierwsza z nich i wyjął zdjęcia, odłożył resztę z powrotem na biurko.
- Nasz morderca zmienił taktykę. Jeśli myśleliśmy, że to co robił do tej pory było brutalne....
Nie dokończył. Podał mi zdjęcia, a ja omal nie spadłam z krzesła. Przeglądałam fotografię za fotografią. Z każdą było mi co raz bardziej niedobrze. Poczułam jak żołądek mi się zaciska.
Ciała ofiar miały brutalnie wydłubane oczy, każda kończyna była wykrzywiona pod nienaturalnymi kątami. O ile poprzednie ofiary miały głębokie cięcia na tułowiu... Tym wnętrzności dosłownie wypływały. Po przyjrzeniu się dostrzegłam, że z każdego złamania kość przebiła skórę.
CZYTASZ
You're my Angel, Demon
FanficClarissa Morgenstern ma siedemnaście lat i jest pół demonem. Jej matką jest królowa piekieł - Lilith. Jednak wychowywana jest przez ojca. Życie nie oszczędza jej wyzwań, a jedyną odskocznią jest jej najlepszy przyjaciel Kieran, który jest Faeria. Mi...