➰ROZDZIAŁ 30➰

23 5 9
                                    

**Clary**

Czułam jak mój stan skacze między rzeczywistością a snem.

Byłam w ciemności i potem znikałam. Znowu się pojawiałam, żeby po chwili znowu zniknąć.

Obudziłam się i Zerwałam do pozycji siedzącej, co było bardzo głupie, bo dostałam takich zawrotów głowy, że opadłam na poduszki. Czułam jak zbiera mnie na mdłości, ale na szczęście mój żołądek był pusty.

Rozejrzałam się. Przez zasłony przebijały się słabe promienie słońca. Podjęłam drugą próbę, by usiąść. Tym razem wolniej. Na półce koło łóżka stała szklanka z wodą. Chwyciłam ją i wypiłam całą duszkiem. Przyjemne uczucie jakby na pustyni zaczął padać deszcz.

Następnie wyciągłam igłę od kroplówki. Wzięłam głęboki wdech i pomału wstałam. Po tak długim leżeniu nogi miałam jak z waty. Gdy moje stopy dotknęły zimnej podłogi przeszedł mnie dreszcz.

Moja pięta otarła się o coś pod łóżkiem. Usiadłam na podłodze i zobaczyłam moją torbę. Wysunęłam ją i od razu dostrzegłam stele. Narysowałam sobie iratze i run wzmacniający. Już po chwili nie czułam się jakbym dopiero wstała. Wzięłam torbę i pomału, po cichu pokierowałam się do pokoju, który należał do Luny.

Gdy już dotarłam, wzięłam czyste ubrania i poszłam do łazienki. Moje włosy i ciało wołały o pomoc. Po gorącym prysznicu i ubraniu się wzięłam pas do broni i przypięłam Hesperosa oraz stele. Wzięłam też telefon i sprawdziłam godzinę.

7:30

Idealnie. Wszyscy są na śniadaniu. Mimo, że żołądek mi się ściskał udałam się do oranżerii z nadzieją, że znajdę tam coś co nada się do wysłania wiadomości Faeri.

Krążyłam wokół zielonych drzew i kolorowych kwiatów. W końcu znalazłam drzewo z dużymi liśćmi. Zerwałam jeden i napisałam krótką wiadomość.

Mimo, że nie pozwalasz mi się odszukać i tak cię nie posłucham. Możesz mi utrudniać, a i tak nie przestanę. Jesteś dla mnie zbyt ważny.

Narysowałam swoje znamię i wiadomość się wysłała.

**Jonathan**

Obudziłem się z dziwnym uczuciem... Kaca? Tak się czułem. Pamiętam, że zasnąłem z Isabelle. Teraz na jej miejscu leżała karteczka zapisana jej starannym lekko skośnym pismem.

Jak się obudzisz i zażyjesz porannej toalety masz się od razu stawić w kuchni. Będę wiedzieć kiedy się obudzisz, więc nic nie kombinuj.
XO XO

Uśmiechnąłem się widząc pisemne buziaki. Wstałem z łóżka i pokierowałem się do łazienki. Po szybkim prysznicu i przebraniu się w czyste ubrania pokierowałem się do kuchni. Miałem ochotę na duży kubek ciepłej kawy.

W kuchni zastałem wszystkich.

Alec stał przy patelni i smażył naleśniki.
Jace siedział przed stosem usmażonych naleśników i smarował je, on jeden wie czym.
Isabelle też miała przed sobą naleśniki, ale jadła je z owocami i bitą śmietaną.
Mia siedziała cicho i dźgała naleśnika widelcem.

- Dzień naleśnika? Czy dzień miłosierdzia Aleka?

Alec spojrzał na mnie, ewidentnie nieusatysfakcjonowany swoją pozycją.

- Chciałeś chyba powiedzieć Dzień Zamęczania Aleca.

Zaśmiałem się i usiadłem obok Izzy. Nad ustami miała wąsa z bitej śmietany. Uśmiechnąłem się na ten widok.

You're my Angel, DemonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz