Naruto nazajutrz słysząc jak Kakashi informuje go o zmianie decyzji przez ojca Hinaty skakał krzycząc, że musi zjeść ramen z tej wspaniałej informacji, przecież mu się należy i może sobie na to pozwolić.
-Nie wiem skąd taka nagła zmiana decyzji... - zastanowił się chwile Kakashi.
-Czy to ważne?! - uradował się Naruto - najważniejsze, że staruszek Hinaty przejrzał na oczy - pokiwał sobie głową dumnie.
-Tak sam z siebie? - zapytał sam siebie Shikamaru, nie mógł w to uwierzyć, wcześniej był zbyt poważny i nieustępliwy w kwestii oddania mu wszystkich pieniędzy.
-Tak czy siak...udało się - uśmiechnął się spod maski Kakashi - Naruto, wracasz do domu?
-Tak! Muszę szybko powiedzieć o tym Sasuke.
-Dobrze się składa, powiedz mu, żeby w wolnej chwili do mnie przyszedł, musimy omówić jego przystąpienie do-
-To narazie! - krzyknął Naruto po czym jak wicher wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami. Kakashi nawet nie zdążył dokończyć, a gdy drzwi się zamknęły żałował, że przyszedł tak późno, albo wyszedł w złym momencie.
-Hinata... - ledwo utrzymał równowagę i ledwo co nie wpadł na dziewczynę.
-N-naruto-kun... - szepnęła i od razu spojrzała się na swoje buty muskając się po ręce palcami.
-Ee...masz jakąś sprawę do Kakashi'ego- sensei? - zagadał zestresowany, minęło dopiero kilka dni od jego przedstawienia, nie wiedział jak rozmawiać ze skrzywdzoną ex narzeczoną.
-Mhm - wymamrotała.
Naruto się uśmiechnął spietrany, nastała chwila ciszy w której nie wiedział co zrobić, czy się pożegnać czy spytać o jej stan, czy ma do tego prawo?
-Hinata-
-N-naruto-kun..-
Powiedzieli w tym samym czasie i oboje się speszyli, ale Naruto poprosił, aby zaczęła jednak Hinata otworzyła swoje blade usta i zamknęła. Naruto musiał zacząć, może i to lepiej.
-Jak się czujesz? - zapytał smutnawo- wszystko u ciebie dobrze? Nikt się z ciebie nie wyśmiewał? - zdał sobie sprawę, że to głupie pytanie - znaczy no...w zasadzie to dziękuje, twój ojciec odwołała swoją decyzję, nie będę musiał biedować, no to miłe z jego strony patrząc na to co narobiłem...
-Powinieneś...podziękować Sasuke-k-kun, nie mi, ani nikomu i-innemu... - powiedziała unosząc wzrok na jego pomarańczową koszulkę.
-Sasuke? - zapytał zdębiały.
-Przyszedł do mnie, poprosił mnie o przysługę, a ja...tylko nakłoniłam swojego ojca...
-Sasuke, on...-Naruto się mimowolnie lekko uśmiechnął i poklepał dziewczynę po ramieniu na co się spięła - tobie też dziękuję, pomogłaś mi - zdjął rękę i popędził w stronę domu.
Pod drzwiami, aż było czuć zapach gotowanego obiadu od którego ślinka ciekła mu z kącika ust. Złapał za klamkę i wszedł do środka. W mieszkaniu panował błysk który, aż błyszczał, do tego zapach zupy z czerwonej fasoli napawał blondyna dziwnym ciepłym uczuciem. Nikt nigdy dla niego nic nie ugotował, bo chyba własnoręczne robione pigułki żywnościowe przez Sakurę się nie zaliczają.
Naruto zamknął za sobą cicho drzwi, w domu słychać było tylko bulgotanie gotującej się zupy. Podszedł kilka kroków do przodu, aby mieć cały widok na małą kuchnie, a w niej obłędnie wyglądającego w niebieskim fartuszku Sasuke który stał przodem do zlewu wycierając miski.
Uzumaki, aż nie mógł oderwać od niego oczu, cóż on miał za widok, a jakie szczęście...niedość, że załatwił sprawę z ojcem Hinaty za jego plecami to jeszcze dba o niego przyrządzając mu obiad, najwidoczniej Sasuke musiał mieć dość gotowego jedzenia w postaci zupek instant.
CZYTASZ
My, połączone dusze | SASUNARU
FanfictionSasuke wraz z Naruto po swojej walce, zmęczeni i wyczerpani, ledwo żywi po odbytej krótkiej rozmowie wpatrywali się w niebo, oboje nie chcieli przerwać tej ciszy pomiędzy nimi, rozmyślali nad swoimi uczuciami skierowanymi ku sobie chcąc wypowiedzieć...