♟│third move

1.6K 74 19
                                    

   Po raz trzeci klikałam ikonkę mleka w firmowym ekspresie do kawy. Ten napój był mi w tym momencie bardziej potrzebny do życia niż powietrze. Butelka wina w środku tygodnia nie była jednak dobrym pomysłem.

⎯ Zaraz mnie coś trzaśnie! Cholera jasna no! ⎯ krzyknęłam klikając ten sam przycisk cztery razy z rzędu

W końcu gdy strużka parującego mleka płynęła obijając się o ściankę filiżanki zeszło ze mnie ciśnienie. Upiłam łyk kierując się do mojego gabinetu. Usiadłam na krześle obrotowym i pierwsze co zrobiłam to na YouTube wyszukałam frazę Jan-rapowanie. Pierwszy utwór Wszystko ok. Muzyka mojego podopiecznego towarzyszyła mi aż do dziesiątej trzydzieści.

⎯ Cholera, przepraszam, korki były.. ⎯ wbiegł zdyszany Jan do pomieszczenia ⎯ chwila czy ty słuchasz janek nie jest wcale

⎯ Siadaj Pasula, mówiłam, że nie toleruje spóźnień szczególnie takich, które trwają półtorej godziny. ⎯ spojrzałam na niego spod przymrużonych rzęs, blondyn posłusznie usiadł ⎯ Opowiadając na twoje pytanie to tak i uważam, że to jedna z lepszych twoich piosenek dla mnie, nie ze względu na popularność tylko na to z jakim uczuciem śpiewasz.

⎯ Ta dziewczyna o której śpiewam najprawdopodobniej mnie zdradziła. ⎯ prychnął a ja poklepałam go po ramieniu

⎯ Przykro mi Janku. 

Machnął ręką jakby już tyle razy przerabiał tą kwestie z setkami ludzi jak mantrę, która skutecznie sprawiała, że ta kwestia przestawała go boleć. Jego twórczość leciała podczas naszej rozmowy ale tym razem już o wiele ciszej. Czas przyjemnie płynął, nawet nie zwróciliśmy uwagi gdy na zegarku widniała godzina szesnasta. Omawialiśmy kwestie nowego albumu chłopaka, który finalnie ma nosić nazwę Bufor co naprawdę mi się spodobało. Jan ma wizję aby album był w estetyce podróży. Oboje stwierdziliśmy, że pomysł jak zrealizować jego plan przyjdzie z czasem. Nagle blondyn dostał wiadomość. Z przepraszającym uśmiechem wyciągnął telefon, ja zaś stwierdziłam, że skorzystam z chwili i dopiłam kawę. Chłopak gwałtownie wstał opierając obie dłonie o biurko. Patrzyłam na niego jak na wariata.

⎯ Dobra Iza, idziemy na dół. Oblewamy twój podpisany kontrakt. Zaraz będzie tu całe SBM. ⎯ Uśmiechnął się klaszcząc dłonie, założyłam nogę na nogę

⎯ Zwariowałeś? Mam jeszcze kupę pracy.. ⎯ nie dane było mi dokończyć gdyż Jan ciągnął mnie za ręce i finalnie musiałam wstać

⎯ I tu się mylisz, Magda sama pomagała mi zorganizować wszystko! Poznasz wszystkich, których nie znałaś. ⎯ uśmiechnął się pocierając dłonią moje plecy

Zeszliśmy na dół gdzie stało już pełno znanych mi twarzy. Magda wraz z Karolem stali z tortem i balonami, Borys na całe gardło krzyczał moje imię. Zakryłam w szoku twarz dłońmi. Jan objął mnie ramieniem przytulając mnie do swojego boku.

⎯ Łapy przy sobie Pasula. ⎯ powiedziałam wkładając mu palec między żebra na co automatycznie odskoczył ⎯ Boże, jesteście przekochani, Dziękuję za przybycie i ogólnie, kocham was bardzo!

⎯ Po nazwisku to po pysku Jaworska. ⎯ mruknął oburzony Janek

⎯ Oj dobra, chodź tutaj. ⎯ Rozłożyłam w jego kierunku ramiona pozwalając mu się przytulić, ten mocno mnie uścisnął.

Podeszłam do Dubrawskiej oraz Poziemskiego i zdmuchnęłam świeczki, przytuliłam obojga i przyjęłam pakunek. Po chwili doskoczyła do mnie Sandra wraz z Kamilem. Następnie Borys z Roksaną, potem zaś Janusz wraz z Sebastianem. Ostatnimi osobami były dziewczyny z agencji. Każde z nich obdarowało mnie pakunkiem, za każdym razem odmawiałam jego przyjęcia lecz byli zbyt uparci. Gdy otwieraliśmy szampana do firmy wbiegł Michał wraz z jakimś brunetem w maseczce. 

⎯ Korki, Koreczki ale jesteśmy! Iza kochanie patrz co dla Ciebie maaaam!⎯ krzyknął farbowany blondyn przeciągając słowo, machając butelką sangrity i torebką prezentową w powietrzu. 

Pociągnęłam Pasule za rękaw bluzy na co nieco się schylił.

⎯ Kto to jest? Ten w czarnej bluzie.. ⎯ wyszeptałam mu na ucho gdy oboje się do nas zbliżali

Niestety Pasula nie zdążył odpowiedzieć i puszczając oczko pognał do Borysa. Przytuliłam Michała i odebrałam podarunki.

⎯ Wino ja wybierałem a to co jest w tej śmiesznej torebeczce to moja kobita więc co złego to nie ja. ⎯ dodał i poszedł za Pasulą

Brunet stanął przede mną i zdjął maseczkę, teraz dopiero mogłam mu się przyjrzeć. Ostre rysy twarzy, szafirowe oczy, delikatnie wycięta brew i idealny uśmiech, dopiero po chwili połączyłam fakty.

⎯ Czekaj, to ty wylałeś na mnie kawę wtedy? ⎯ powiedziałam przymrużając oczy, a ten się roześmiał

⎯ We własnej osobie, może niekoniecznie dobrze zaczęła się nasza znajomość ale wszystko da się naprawić, Wiktor Jakowski. ⎯ wystawił w moim kierunku dłoń, uśmiechnęłam się do niego

⎯ Iza Jaworska, miło mi Cię w końcu poznać. ⎯ powiedziałam i przytuliłam chłopaka darując sobie tę dziecinadę. 

Zaraz Kamil porwał nas w wir zabawy, muzyka dudniła w całej firmie. Alkohol lał się litrami, jednym zdaniem, libację alkoholową czas zacząć. Tego mi brakowało, brakowało mi dobrej zabawy. Czasem chciałam uciec od tej powagi jaką muszę utrzymywać by móc wykonywać kolejne ruchy pionkami gdyż, życie jest grą, w której ty decydujesz o jej dalszym przebiegu.

Byłam szczęśliwa jak dziecko, to był jeden z tych wieczorów, który pozostanie na długo w mojej pamięci.

Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że ten wieczór zmieni dalszy ciąg tej pieprzonej gry. Wpłynie on diametralnie na naszą rozgrywkę. Uczucia wezmą górę jeśli nie zapanujemy nad nimi. Łzy będą się lały ale przyćmi je uśmiech, który doda nam skrzydeł. Czas nas poprowadzi, tylko musimy dobrze go wykorzystać.

𝐕𝐄𝐍𝐈 𝐕𝐈𝐃𝐈 𝐕𝐈𝐂𝐈

k

choice | kinny zimmerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz