♟│nineteenth move

1.2K 74 37
                                    

Człowiek naraża się na łzy, gdy raz pozwoli się oswoić.

- Antoine de Saint-Exupéry, Mały Książe

Zaklęłam pod nosem słysząc dźwięk mojego budzika, jednak ustawienie na sygnał alarmu mojej ulubionej piosenki nie było dobrym pomysłem gdyż już po pierwszym tygodniu znienawidziłam ją. Zwlekłam się łóżka i przelotnie spojrzałam na telefon. Środa, siódma trzydzieści.

Ten dzień wcale nie zapowiadał się dobrze. Dziś miałam zostać w pracy o godzinę dłużej czyli do siedemnastej, gdyż Klaudia musiała wyjść wcześniej. Następnie zaraz po pracy miałam napisać kolokwium, do którego za nic się nie przygotowałam. Na szczęście miało być ono ostatnie tego roku. Wieczorem miałam udać się na świąteczne zakupy bo już jutro miała odbyć się wigilia firmowa, którą organizowali Solar wraz z Białasem jak co roku. Co prawda miałam już koncepcje na prezenty dla każdego ale wybór upominku dla Wiktora był dla mnie zagadką aż do teraz.

Postanowiła, o tym nie myśleć, nie teraz. Ogarnięcie się zajęło mi godzinę. Ubrana w klasyczną koszulę i spodnie garniturowe oraz czarny płaszcz, wyszłam z domu i udałam się do samochodu. Tego roku święta zapowiadały się białe co naprawdę mnie cieszyło, od dziecka uwielbiałam zimę lecz ta była wyjątkowo przytłaczająca. Całą drogę towarzyszyły mi utwory Melanie Martinez.

Żwawym krokiem weszłam do firmy witając się z Magdą, która nie wyglądała na równie w dobrym humorze co ja. Pomimo dzisiejszego natłoku zadań czułam się naprawdę dobrze, ostatnie dni, podczas których Wiktor nie chciał opuścić mnie na krok, naprawdę podniósł mnie na duchu i sprawił, że poczułam się o wiele lepiej, niestety co dobre szybko się kończy. Przez to, że zrezygnował ze wszystkich swoich obowiązków na czas mojego złego samopoczucia, wszystko się skumulowało i dziś, tak samo jak ja, miał młyn.

Magda dziwnie odprowadziła mnie wzrokiem gdy wchodziłam do swojego gabinetu. Rzuciłam torebkę na obrotowy fotel i dopiero wtedy biały, cienki plik karteczek przykuł moją uwagę.

" WYPOWIEDZENIE KONTRAKTU MENADŻERSKIEGO "

Prychnęłam patrząc na drukowane litery ale dopiero po chwili to do mnie dotarło. Chwyciłam papiery nie dbając o to czy się pogniotą, czy też nie. W lewym dolnym rogu widniał dokładny podpis zleceniodawcy. Jan Pasula. Pokręciłam z niedowierzaniem głową śledząc wzrokiem dokładnie każdą rubrykę tekstu. Przejechałam językiem po dolnym rzędzie zębów. Zacisnęłam kartki i wyszłam hardym krokiem na korytarz spotykając się ze rozżalonym wzrokiem Dubrawskiej.

⎯ Ile mam czasu na podpisanie tego ⎯ mój głos nawet nie sprawiał wrażenia, żebym pytała.

⎯ Dziesięć dni ⎯ powiedziała cicho.

Do sylwestra, cwany.. ⎯ pomyślałam lekko się uśmiechając.

⎯ Wiedziałaś o tym? ⎯ zapytałam wystawiając kartki w jej stronę.

⎯ Wpadł dziś rano, jak otwierałam. Nic mi nie powiedział przysięgam Iza.. ⎯ mówiła.

Poczułam dziwne uczucie. Zaczęłam wyżywać się na Dubrawskiej pomimo, że nic nie zrobiła, nawet się do tego nie przyczyniła. Odetchnęłam głęboko i posłałam jej przepraszające spojrzenie.

⎯ Jeśli tego chce to mogę to podpisać nawet teraz, nie robi mi to różnicy. Jest po prostu podły, ale rozumiem to jego wybór. ⎯ powiedziałam i odwróciłam się w stronę mojego gabinetu.

Papiery schowałam do szafki aby dziś ich już nie widzieć. Odchyliłam oparcie fotela do tyłu i przetarłam dłonią oczy. Zastanowiłam się chwilę po czym chwyciłam telefon.

choice | kinny zimmerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz