♟│first move

2.5K 74 14
                                    

❦ Skołatane serca, które za wszelką cenę próbowaliśmy uspokoić. Nie dało się, nie gdy byliśmy blisko siebie.

   Z kawą w dłoni szłam w stronę biura aby zacząć kolejny dzień w pracy. Jak uprzedziła mnie Magda ⎯ moja szefowa dziś obie nie będziemy miały chwili aby chociażby złapać oddech. Już w tym momencie dzień nie sprawiał wrażenia, że miałby on być dobry. Czarne szpilki obcierały mi pięty choć wcale nie były one nowe. Torba boleśnie wbijała się w ramię a marynarka pomimo dokładnego prasowania stwierdziła, że ma ochotę trochę się pogiąć.

Jeszcze tylko pięć minut i będę na miejscu..― pomyślałam upijając łyk mojego karmelowego macchiato

Cóż, myśl, że jeszcze ten dzień może nie być aż tak zły uleciała wraz ze ściekającą kawą z mojej bluzki i marynarki. Szczerze? Nawet się tym nie przejęłam, wręcz spodziewałam się tego. W rezygnacji spuściłam ręce pozwalając papierowemu kubkowi upaść na bruk. 

⎯ Cholera, przepraszam oddam Ci za wszystko co do grosza. 

Uniosłam powoli wzrok i ujrzałam wyższego od siebie bruneta w granatowej bluzie i szerokich jeansach, który wyciągał portfel z kieszeni. Odepchnęłam jego dłonie.

⎯ Obejdzie się.. ― Westchnęłam — po prostu uważaj jak chodzisz..

Uśmiechnęłam się do niego i wymijającym krokiem poszłam w kierunku agencji sold out. Popchnęłam szklane drzwi i ignorując kogokolwiek poszłam do swojego biura. Usiadłam na krześle obrotowym i zadzwoniłam do Klaudii Żułcińskiej.

⎯ Co tam Iza? ⎯ rozbrzmiał miły głos w słuchawce

⎯ Błagam powiedz, że masz jakąś bluzkę na zmianę.. ⎯ powiedziałam pocierając dłonią czoło

⎯ Coś się znajdzie, jesteś w firmie? ⎯ zapytała

⎯ Tak w moim biurze. Dzięki, znowu ratujesz mi tyłek.⎯ rzekłam i rozłączywszy połączenie odchyliłam oparcie fotela na kółkach do tyłu puszczając z głośników the weeknd

Zdjęłam szpilki i nie patrząc na nic rzuciłam je gdzieś w kąt. Kolejne wersy Lost in the Fire rozbrzmiewały w całym pokoju. Do momentu całkowitego ściszenia muzyki. Odwróciłam się momentalnie w kierunku drzwi i zmartwionym wzrokiem przywitała mnie Klaudia. Ubrana w czarny elegancki sweter i rurki tego samego koloru. W dłoniach trzymała dwa złożone w kostkę ubrania. Uśmiechnęłam się do niej zbawiennie.

⎯ Musiałam wyłączyć bo nie słyszałaś jak weszłam.. ⎯ mówiła dopóki nie zwróciła uwagi na mój kiedyś w kolorze baby blue teraz brązowy strój. ⎯ Matko, co Ci się stało? ⎯ zapytała nie kryjąc śmiechu, podeszła do biurka kładąc na nie ubrania.

⎯ Nawet nie pytaj, jakiś chłopak wpadł na mnie rozlewając tym samym moją kawę. Dziękuję, ratujesz mnie. Jest już Magda? ⎯ Zapytałam wstając po czym spojrzałam na zegarek, dziesiąta piętnaście. 

⎯ Nie, pisała na grupie że mały ma wizytę u lekarza i jakby coś się działo to mamy dzwonić do Karola. Przyjedzie za jakieś pół godziny tak mi się wydaje.

⎯ Dobra, bierzmy się do pracy bo później może być ciężko. ⎯ westchnęłam biorąc do rąk przygotowane przez Klaudię ciuchy i udałam się do toalety. 

Ku mojemu zdziwieniu przyniosła mi luźną białą koszulę i szerokie spodnie, szybko przebrałam się i wróciłam do biura. Włączyłam z powrotem muzykę tym razem postawiłam na LP .

Włączyłam macbooka i zajęłam się odpisywaniem na maile. Czas płynął mi szybko i bez komplikacji. Po jakimś czasie musiałam założyć okulary gdyż moje oczy nie wytrzymały by dłużej wpatrując się w ekran. 

⎯ Dzieeeeń Dobry!  Jak idzie praca? ⎯ do pomieszczenia skocznym krokiem weszła Magda ⎯ Co ty taka nie w sosie.. ⎯ zapytała podchodząc bliżej

⎯ Zawał mam z tymi mailami, jak z małym? ⎯ zapytałam bo naprawdę lubiłam tego szkraba

⎯ Ospę gdzieś złapał ale im wcześniej tym lepiej, wiesz..⎯ powiedziała wyciągając z torby paczkę ze znanej w warszawie piekarni. ⎯ Kupiłam ci croissanta z kremem różanym, poza tym mamy z Karolem dla ciebie propozycję.⎯ Pomachała mi torebką przed nosem a mi wręcz zaświeciły się oczy. ⎯ Czekaj pójdę po nich..

Wybiegła z pokoju zostawiając mnie w osłupieniu aby po kilku minutach wrócić wraz z jej partnerem i wysokim blondynem o niebieskich oczach. 

⎯ Cześć Iza, bez owijania w bawełnę, nie radzimy sobie z tymi wszystkimi gagatkami i chcemy abyś została Managerką Janka, oczywiście płaca jest większa i takie tam, wszystko będziesz miała na umowie. ⎯ powiedział Poziemski z szerokim uśmiechem

Wstałam i podeszłam do blondyna wyciągając w jego kierunku dłoń.

⎯ Iza Jaworska, nie toleruje spóźnień i lenistwa.

⎯ Jan Pasula.⎯ zaśmiał się nerwowo i uścisnął moją dłoń

⎯ Spokojnie młody ⎯ Karol trącił go ramieniem ⎯ Nie jest wcale taka zła na jaką się wydaje

⎯ Ty Poziemski uważaj sobie. ⎯ zgromiłam go wzrokiem po czym oboje się roześmialiśmy

𝐕𝐄𝐍𝐈 𝐕𝐈𝐃𝐈 𝐕𝐈𝐂𝐈

k


choice | kinny zimmerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz