♟│tenth move

1.4K 67 52
                                    

   Za każdym kolejnym razem, gdy między moimi dwoma palcami znów pojawiał się ten nieszczęsny rulonik z tytoniem moja dłoń trzęsła się niemiłosiernie, tym razem wmawiałam sobie, że to od panującego nad Wisłą zimna. Powoli odpaliłam końcówkę za pomocą mojej nieśmiertelnej czarnej zapalniczki. Ciężko dało zapanować się nad oddechem wiedząc, że zaraz miały zderzyć się ze sobą dwa zupełnie inne charaktery. Uparcie przypatrywałam się stadionowi. 

Gdzieś w głębi duszy pragnęłam, aby tym razem nasza wymiana zdań sprawiła, że coś w końcu ruszy do przodu. Przymknęłam oczy ponownie zaciągając się nikotyną tym razem już mocniej tak aby dym dokładnie rozgościł się w moich płucach. Po chwili poczułam bijące ciepło z mojej prawej strony, aż tak było mi zimno? Uchyliłam nagle powieki i kątem oka zobaczyłam tego kogo tak bardzo chciałam zobaczyć po czterech tygodniach, lecz nie skupiałam na nim wzroku, wpatrywałam się w drugi brzeg ⎯ spokojnej o tej porze roku ⎯ Wisły.

Ponownie wyciągnęłam z kieszeni paczkę papierosów wraz z zapalniczką i obie rzeczy położyłam między nami, blondyn poczęstował się. Ja również wyciągnęłam kolejnego, pomimo że przed chwilą zgasiłam niedopałek poprzedniego, inaczej nie poradziłabym sobie ze stresem. Ciszę między nami czułam w kościach, tak bardzo bolał fakt, że jeszcze miesiąc temu nie moglibyśmy przestać mówić.   

Żadne z nas nie chciało się odezwać a panująca cisza przytwierdzała nas do zimnego bruku. Wiktor przysunął się nieco bliżej. Oboje sortowaliśmy natłok myśli w głowach wybierając te kwestie, które chcieli by poruszyć jako pierwsze. Atmosfera stawała się coraz cięższa, czułam to, czułam jak nigdy. Wiedziałam że ta rozmowa zmieni wszystko miedzy nami ale nie byłam pewna, w którą stronę pójdzie ta relacja. Poruszyłam się nerwowo w miejscu.

⎯ Ciekawe jak muszą żyć tamci ludzie, są strasznie odizolowani od reszty społeczeństwa jakby żyli w swoim wyimaginowanym świecie, jakby gdzieś w głowie mieli barierę przed realiami. Nie sądzisz?  ⎯ powiedziałam świdrując wzrokiem bloki warszawskiej Pragi

⎯ Sądzę, że nie przyszedłem tutaj o tej porze aby rozmawiać o Pradze. ⎯ powiedział przydeptując niedopałek czubkiem buta ⎯ Dlaczego to zrobiłaś? ⎯ zapytał spoglądając na mnie lecz ja uparcie nadal spoglądałam na drugi brzeg Wisły ⎯ Dlaczego przez miesiąc nie dawałaś znaku życia?

Nasze niespokojne oddechy unosiły się w powietrzu. Nie mogłam dłużej wytrzymać z moimi myślami.

⎯ Są takie momenty w życiu, że gubisz się w tym co czujesz i w tym co chcesz czuć. Ja wpadłam w to błędne koło. Jestem cholerną sinusoidą i dobrze to wiesz. Raz chce pójść do przodu a raz chce ze wszystkiego zrezygnować i znów zamknąć się w domu z paczką papierosów i Jack'iem Danie'lsem w łapie bo nie widzę sensu aby ciągnąć coś czego nie jestem pewna.⎯ rzuciłam odwracając się w jego kierunku

Mój wzrok spotkał się z jego szklanymi tęczówkami, które tak uwielbiałam.

⎯ Przepraszam cholera, zraniłam Cię i bardzo tego żałuję ale musiałam wszystko sobie poukładać. Nie zasługujesz na jakąkolwiek krzywdę bo jesteś prawdziwym aniołem. Zagubiłam się w tym wszystkim i szukałam drogi aby wyjść z tego labiryntu, który co chwilę płatał mi cholerne figle. ⎯ wyszeptałam ⎯ I mam Ci jeszcze tyle do powiedzenia ale to nie ten czas, nie ten moment ⎯ dodałam już śmielej

⎯ Cóż, na dobrą sprawę mogłem się tutaj w ogóle nie zjawić i długo się nad tym zastanawiałem.. ⎯ powiedział odwracając głowę w stronę płynącej Wisły ⎯ Ale nie będę ukrywał, zależy mi na tobie. Chciałbym, pokazać Ci ile dla mnie znaczysz.

Moje oczy zaszkliły się, znowu ukazuje przed nim moje słabości. Po raz kolejny biłam się z myślami. Mieszał mi w głowie jak nigdy dotąd. Zagryzłam policzek od środka. Przyglądałam się jego profilowi. Dopiero po chwili dostrzegłam jak mocno zaciska szczękę jakby wyczekiwał mojej reakcji. Poczułam wewnętrzną potrzebę aby coś zrobić, cokolwiek. Mimowolnie moja dłoń znalazła się na jego policzku tym samym zmuszając go aby znów na mnie spojrzał.

⎯ Mi też na tobie zależy, przepraszam Cię Wiktor, tak cholernie przepraszam.. ⎯ po moich policzkach spłynęło kilka długo skrywanych łez.

Chwycił moją twarz w swoje dłonie i delikatnie złapał wszystkie kropelki kciukami.

⎯ Tylko nie płacz, słońce. ⎯ wyszeptał po czym złożył delikatny pocałunek na moim czole

Poczułam nieznane mi dotąd uczucie, jakby po moim sercu rozlała się fala ciepła. To był sygnał a w mojej głowie zapaliła się lampka, która poinformowała mnie, że to odpowiedni człowiek, któremu powinnam podarować moje serce. 

Do pewnego czasu uważałam, że nie ma przypadków lecz tym razem mogę śmiało powiedzieć, że los stawiając na mojej drodze przez przypadek tego chłopaka, dał mi szansę na szczęście. Bo okolicznościom trzeba pomóc się zbiec. A ja właśnie miałam zamiar to zrobić. 

Był moją ostatnią nadzieją na lepsze jutro. Był moją szansą na wykonanie ostatniego ruchu na tej szachownicy.

Chwyciłam jego dłoń i splotłam nasze palce razem. Oparłam głowę o jego ramię. Chłonęliśmy naszą obecność. Ta chwila była taka nasza, tylko dla nas. Wiedziałam, że gdy tylko chłopak podpisze kontrakt z SBM nie będzie już anonimowy a my nie będziemy mogli tak beztrosko cieszyć się swoją obecnością w miejscach takich jak to.  

Po raz pierwszy od dłuższego czasu czułam się tak dobrze gdy moje serce biło blisko jego a nasze dłonie były splątane. Z każdą sekundą uświadamiałam sobie, że ten chłopak robił sobie miejsce w moim sercu i najwyraźniej nie miał zamiaru odpuścić.

⎯ Jestem z Ciebie dumna. ⎯ mruknęłam przymykając powieki. Wiktor uniósł głowę spoglądając na mnie ⎯ Rozmazana kreska od kilku tygodni debiutuje na wszystkich listach muzycznych. ⎯ Powiedziałam

⎯ Jestem szczęśliwy. ⎯ powiedział uśmiechając się szeroko.

⎯ Ja też..⎯ uznałam

Z przymkniętymi oczami wsłuchiwałam się w cichy szum rzeki. Powiew wiatru rozwiewał moje nieokiełznane kosmyki włosów. Czułam wewnętrzny spokój a uśmiech sam wkradał mi się na usta. Po raz kolejny zostało udowodnione mi to, że jeden człowiek potrafi poprawić cały mój dzień. Przyłapałam Wiktora na nieśmiałym spoglądaniu w moją stronę. Ścisnęłam mocniej jego dłoń.

⎯ Chciałbym zrobić coś szalonego. ⎯ wyznał po chwili a ja spojrzałam na niego zaniepokojona

⎯ Co cię powstrzymuje? ⎯ zapytałam podziwiając jego idealne rysy twarzy

⎯ Nie chce aby coś działo się za szybko. ⎯ powiedział wzruszając delikatnie ramionami

⎯ Mam wrażenie, że nad czymś się mocno zastanawiasz jakby twoja decyzja wisiała na włosku. ⎯ spuściłam nieco głowę ⎯ Nie czekaj długo bo czasem może być już za późno. ⎯ Dodałam a ten skinął głową

Złapaliśmy kontakt wzrokowy, gubiłam się w jego spojrzeniu a kolor jego oczu koił moje nerwy. Nie zauważyłam nawet gdy poczułam jego słodko-miętowy oddech, który delikatnie owiał mi twarz. To był ten moment, w którym nie było już odwrotu. To miało być potwierdzenie, że na poważnie chce aby ta relacja znalazła własne tory. Moje usta pragnęły jego pomimo, że rozum stanowczo mnie od tego odciągał lecz tym razem bicie mojego serca stanowczo zagłuszył już i tak ciche skamlanie mojego mózgu. Coś mnie do niego przyciągało i nie mogłam tego oszukać. Od dłuższego czasu lgnęłam do niego i nie mogłam przestać.

Jego wargi musnęły moje przez co przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Zawahałam się lekko aby w końcu pogłębić pocałunek. Był on leniwy lecz przekazywał wszystkie emocje, troski i tęsknotę, która tkwiła w nas od dawna. Położyłam drżące dłonie na jego karku przyciągając go jeszcze bardziej do siebie aby zmniejszyć dystans między nami wręcz do zera. Znów obudziło się we mnie to znajome już uczucie miłego mrowienia w brzuchu. Gdy brakło nam tchu oderwaliśmy się od siebie.

Chciałbym pokazać Ci świat na nowo. ⎯ wyszeptał zarzucając mi opadające pasmo włosów za ucho

Wisło, powierzam Ci kolejną moją tajemnice. Uczyniliśmy Cię naszym miejscem, jeszcze nie raz będziesz świadkiem moich łez, uśmiechów i niepewności. Wzbogaciłaś się o kolejne serca oddane by płynęły wraz z nurtem lecz nie raz będziemy próbowali Ci je odebrać.

𝐕𝐄𝐍𝐈 𝐕𝐈𝐃𝐈 𝐕𝐈𝐂𝐈

k

choice | kinny zimmerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz