♟│ninth move

1.3K 60 27
                                    

Od tamtego pamiętnego dnia minął miesiąc. Zdążyłam odizolować się od tych, którzy coś dla mnie znaczyli. Myślałam, że zmiany pomogą mi wyjść z tego błędu. Spędzałam wiele godzin wpatrując się w nurt Wisły z mostu poniatowskiego. Był on spokojny. Wisła płynęła swoim tempem nie zwracając uwagi na nic wokół. Sprawiała wrażenie jakby wysłuchiwała moich zwierzeń. To ona stała się moją najlepszą przyjaciółką, bo tak też było. Wisła znała najgłębsze moje sekrety, to u jej boku w mojej głowie kłębiły się myśli, niektóre tak czarne i mówiące najgorsze scenariusze a niektóre takie co dawały mi siłę aby walczyć dalej.

Prawda była taka, że tęskniłam za tym szerokim uśmiechem, za tymi platynowymi kosmykami włosów, które za nic nie chciały się układać, za szklanymi tęczówkami, które przenikały do najgłębszych zakamarków mej duszy. Najbardziej zaś tęskniłam za tym ciepłem, spokojem i bezpieczeństwem, których mogłam szukać tylko w jego ramionach.

Oszukiwałam samą siebie, że jestem samowystarczalna i nie potrzebuję nikogo lub po prostu tak było do momentu, w którym go poznałam.

Znów staliśmy się nieznajomymi.

Coś w moim życiu biegło zdecydowanie za szybko i najwyraźniej nie miało zamiaru zwolnić. Nie potrafiłam odnaleźć się w tym co mnie otaczało. Szukałam prawdziwej siebie w tym wszystkim. Właśnie to wszystko sprawiło, że stanęłam przed dobrze znanymi mi drzwiami. 

⎯ Iza? Kochanie.. ⎯ wyszeptała już coraz starsza kobieta, przytuliła mnie mocno a ja przymykając oczy schowałam nos za taflą jej farbowanych włosów

⎯ Tęskniłam mamo. ⎯ odparłam pocierając delikatnie jej plecy

Zagoniła mnie do środka niewielkiego domu. Podłożyła mi talerz zupy pomidorowej pod nos. Nie miałam chęci jeść i ten stan utrzymywał się u mnie od dłuższego czasu, wszystko kumulowało się we mnie; cały stres, niepewność i ból sprawiały, że jedyne co robiłam po powrocie do domu to wypalałam papierosy siedząc na zimnej posadzce balkonu. Czasem była to jedna paczka, czasem jeden papieros a czasem kilka paczek. Chciałam wypełnić pustkę w moim wnętrzu dymem, okłamywałam samą siebie, że to działa. Tak właśnie mijały kolejne tygodnie. Ograniczałam spotkania z ludźmi do tych biznesowych z Janem a każda podejmowana próba kontaktu ze mną kończyła się na zbyciu rozmówcy. Jakowski wydał rozmazaną kreskę a Jan terminal, cieszyłam się ich szczęściem ale w sobie, nie umiałam im tego okazać. Wielokrotnie Pasula czy Wiktor próbowali do mnie dotrzeć a ja odbijałam ich słowa zamykając się w swojej bańce bo moja chora ambicja nie pozwalała mi ich do niej wpuścić

Zrobiłam dokładnie to czego zakazywałam Jankowi. Zaczęłam uciekać w samotność przed bólem.

Gdy pewnego dnia do mojego mieszkania wparował Karol z Magdą poddałam się a oni sprawili, że właśnie czeka mnie poważna rozmowa z osobą, która zapewniła mi miłość po odejściu tych, których tak bardzo kochałam. 

⎯ Gdzie tata? ⎯ zapytałam myjąc oba talerze

⎯ W warsztacie. ⎯ odpowiedziała przyglądając mi się podejrzliwie, skinęłam niezauważalnie głową ⎯ Co się stało kochanie, widzę, że coś jest nie tak, jesteś bardzo przybita. ⎯ zauważyła kobieta

Rzuciłam gąbkę i wzdychając wytarłam dłonie o ręcznik zwisający z uchwytu piekarnika. Odwróciłam się i przetarłam zmęczoną twarz dłonią.

⎯ Potrzebuję rozmowy, mamo. ⎯ wyszeptałam załamującym się głosem, blondynka łapiąc me dłonie. Usiadłyśmy na kanapie, która z każdym kolejnym razem gdy zjawiałam się w tym domu skrzypiała coraz bardziej.

⎯ Co się dzieję, słoneczko? ⎯ zapytała ściskając moją dłoń

⎯ Tęsknie za nimi mamo, coraz częściej pojawiają się w moich snach, mama trzyma w dłoniach bukiet jakichś kwiatów a tata wyciąga do mnie dłoń. Boje się, że to jakiś znak. Zaczęłam się gubić w tym wszystkim, poznałam dobrych ludzi ale boje się im zaufać. ⎯ mówiłam niespokojnie poruszając dłońmi ⎯ Nie mam już siły.. ⎯ wyszeptałam, kobieta zamknęła mnie w swoich ramionach. Podziwiałam ją, że zawsze potrafiła zachować spokój, uczyłam się tej powagi od niej ale wiedziałam, że nigdy nie uda mi się wejść na taki poziom co ona.

⎯ Może rodzice chcą pokazać Ci, że powinnaś spróbować zaznać szczęścia? Oni chcieli aby ich córka była szczęśliwa mimo wszystko a ty się zamykasz na to szczęście. Jeśli czujesz, że ci ludzie są warci Ciebie może powinnaś pozwolić się im do ciebie zbliżyć? Jestem pewna, że twoi rodzice wyciągają ręce w twoim kierunku aby pomóc Ci wyjść z tego błędnego koła, w którym tkwisz. Pamiętaj, że gdy życie rzuca ci pod nogi kłody, zacznij budować z nich schody do celu. ⎯ powiedziała uśmiechając się do mnie pocieszająco

⎯ Masz rację mamo. ⎯ powiedziałam odchylając głowę do tyłu

⎯ Czy mogłabym Cię o coś zapytać? ⎯ powiedziała niepewnie kobieta

⎯ Jasne.. ⎯ odpowiedziałam zawieszając z powrotem na niej wzrok

⎯ Kto podarował Ci taki śliczny pierścionek? ⎯ zapytała przyglądając się błyskotce na moim serdecznym palcu.

Przymknęłam oczy. Nie chciałam wchodzić na ten temat, bo był on dla mnie bardzo wrażliwy, ale czułam, że osoba siedząca przede mną była godna moich sekretów i najgłębszych myśli.

⎯ Wiktor, dostałam go z okazji podpisania umowy managerskiej. ⎯ powiedziałam speszona również przyglądając się pierścionkowi

⎯ Tak myślałam.. ⎯ mruknęła 

⎯ Co masz na myśli? ⎯ zapytałam zdziwiona, mówiła jakby znała Jakowskiego

⎯ Słyszałam o nim dużo. Karol opowiadał mi jak dobrze się dogadujecie, słyszałam, że jest porządnym chłopakiem. ⎯ rozmarzyła się kobieta

Uśmiechnęłam się nieznacznie a tak naprawdę w środku rozlewała się złość. Poziemski miał kontakt z moją matką, ale nie myślałam, że tak spoufala się z nią a szczególnie nie spodziewałam się, że opowiada jej rzeczy, których sama bym jej nie powiedziała. Odetchnęłam głęboko przymykając oczy. To był ten czas aby odkryć wszystkie karty.

⎯ Wiktor bardzo się stara a ja go odpycham za każdym razem. Chciałabym naprawdę bym chciała aby cokolwiek z tego było ale cholernie się boję straty. ⎯ powiedziałam na jednym wdechu

⎯ Nie musisz od razu wychodzić z nim za mąż. Spróbuj, małymi kroczkami. Skoro jest tego wart powinnaś spróbować ulepić coś z tego co masz. Jesteś młoda, jeszcze dużo przed sobą. Nie widzisz tego, że coś cię do niego ciągnie? Gdy tylko zapytałam o pierścionek twoje oczy się zaświeciły. ⎯ oznajmiła kobieta

⎯ Ale ja z nim nie rozmawiam od paru tygodni..⎯ powiedziałam spuszczając głowę ⎯ Odcięłam się od niego na własne życzenie, bo myślałam, że tak będzie lepiej..

⎯ Co stoi na przeszkodzie aby ten kontakt odnowić? ⎯ przerwała mi patrząc na mnie z politowaniem

⎯ Sugerujesz, że powinnam się z nim spotkać? ⎯ zapytałam z grymasem na twarzy. 

Blondynka kiwnęła głową wstając z kanapy. Podeszła do lodówki wyciągając z niej kompot. Rozlała go do dwóch szklanek. Wróciła podając mi jedną. Zamoczyłam usta w zimnym napoju.

⎯ A co u Janka? ⎯ zapytała z uśmiechem

⎯  Janek jak Janek. ⎯ westchnęłam ⎯ Nadal się spóźnia, ciągle zapomina, nadal nie potrafi ogarnąć swoich włosów.. ⎯ wyliczałam teatralnie kręcąc głową

⎯ Oj przestań, a tak serio?

⎯ Wydał kolejne dwa single, pisze płytę, baluje i ciągle wspólnie planujemy akcje promocyjne albumu i takie tam. ⎯ odpowiedziałam szczerze

Miałam mętlik w głowie. Rozmawiałyśmy do momentu, w którym w progu stanął tata ze skrzynką pełną narzędzi. Przywitaliśmy się podczas gdy mama oznajmiła, że idzie przygotowywać obiad. Zaczęliśmy rozmowę. Uśmiechałam się co chwilę bo poczułam się w końcu dobrze. Po kilkunastu minutach przeprosiłam rodziców i wyszłam do ogródka. Oparłam się o ścianę wyciągając papierosa. Odpaliłam go drżącymi dłońmi. Zaciągnęłam się odchylając głowę do tyłu. Wyciągnęłam telefon z kieszeni. 

Chciałam zrobić coś przed czym wzbraniałam się od jakiegoś czasu. Moja podświadomość mówiła mi , że to odpowiedni czas aby spróbować odbudować coś co zepsuły moje cholerne lęki. Wpatrywałam się w niebo próbując przełamać lęk. Zebrałam się w sobie i wybrałam odpowiedni numer. Po kilku sekundach sygnał został odebrany. Przymknęłam oczy.

⎯ Spotkajmy się.

𝐕𝐄𝐍𝐈 𝐕𝐈𝐃𝐈 𝐕𝐈𝐂𝐈

k

choice | kinny zimmerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz