♟│twenty-second move

1.1K 76 19
                                    

   Z twardego snu wyrwał mnie dźwięk robienia zdjęcia jakby ta osoba wcale się z tym nie kryła a mi wcale to nie przeszkadzało przez wyczerpanie psychiczne i fizyczne dlatego cicho westchnęłam i dalej błądziłam w moich snach lecz nie na długo. Bez powrotnie ze snu wyrwał mnie subtelny i miły dotyk. Pocałunki od karku przez pierwsze kręgi kręgosłupa, odkrytą łopatkę i ramię aż do szyi. Zaśmiałam się cicho bo ten dotyk był naprawdę przyjemny. W końcu otworzyłam delikatnie powieki witając się z dopiero wstającym słońcem odbijającym się w lustrze wiszącym na przeciwległej ścianie. Przekręciłam się na drugi bok i ujrzałam uśmiechniętego szatyna w swojej zielonej "harcerskiej" czapce i nie do końca dokładnie złożonej fioletowej chuście. Na moje usta wpełzł senny uśmiech.

⎯ O mój harcerzyna wrócił... ⎯ mruknęłam zaspana. ⎯ Słyszałam jak ktoś wychodził ale myślałam, że mi się to śniło, a jednak. Gdzie byłeś? ⎯ zapytałam przykrywając się kocem.

⎯ Podarowałem ci jeszcze pół godzinki snu bo byłem w sklepie i nie chciałem cię budzić. Kupiłem ci twoje ulubione croissanty z czekoladą i świeży sok pomarańczowy ⎯ powiedział zdejmując kapelusz. 

Podniosłam się do siadu i szybko poprawiłam ramiączko braletki, które spadło niebezpiecznie nisko. Przeczesałam jeszcze dłonią moje gęste włosy i spojrzałam na Wiktora.

⎯ Serio pojechałeś na drugi koniec Warszawy po dwie bułki? ⎯ zapytałam uśmiechając się wdzięcznie na co ten przytaknął.

Spojrzałam na zegarek i faktycznie była już siódma rano. Zwlekłam się z łóżka i wyciągnęłam z szafy czarne szerokie dresy, które póki co zarzuciłam na spodenki aby było mi nieco cieplej. Weszłam do kuchni i podeszłam do regału aby wyciągnąć dwie szerokie szklanki i dwa talerzyki. Wiktor rozłożył na każdym po croissancie i mandarynce, które również kochałam. Rozlałam do połowy szklanek sok i włożyłam do niego po metalowej słomce. Szatyn chwycił pilot i już po chwili w głośnikach rozbrzmiało Fiji Taco Hemingwaya. Sączyłam sok nucąc cicho kolejne zwrotki.

⎯ Gadałem wczoraj z Solarem i Magdą. No i tak jakoś wyszło, że zapomniałem ci powiedzieć.. ⎯ mówił co chwilę gryząc słodką bułkę co mnie nieco zaciekawiło więc kiwnęłam głową na znak aby mówił dalej. ⎯ Gdzieś na początku stycznia ty i Roksana macie sesje zdjęciową dla tej marki bieliźnianej co do ciebie pisała... ⎯ gdy to powiedział zachłysnęłam się sokiem mało co go nie wypluwając. Gdy w końcu odkaszlnęłam i nabrałam powietrza w płuca spiorunowałam go wzrokiem.

⎯ Czy ty sobie ze mnie żartujesz? ⎯ zapytałam odkładając szklankę.

⎯ Magda stwierdziła, że to świetny pomysł i twoje zdjęcia będą opublikowane na profilu dziewczyn z SBM... ⎯ powiedział spoglądając na mnie sceptycznie.

⎯ Ale czy ktoś zapytał mnie o zdanie?! Jestem managerką a nie modelką, Wiktor! W dodatku to bielizna! A ja nienawidzę swojego ciała! ⎯ podniosłam głos po czym odetchnęłam głęboko i przymknęłam oczy. Wiktor podniósł się z miejsca i stanął przede mną. Chwycił moje policzki w swoje dłonie a ja pomimo to wzrok wbiłam w jego srebrną bransoletkę. ⎯ Po prostu nie akceptuję siebie, okej? ⎯ powiedziałam już o wiele spokojniej.

⎯ Spójrz na mnie ⎯ szepnął łagodnie. Nie pewnie podniosłam wzrok, który automatycznie złapał i prześwietlał mnie swoimi błękitnymi tęczówkami. 

Przeciągał nasz kontakt wzrokowy tak długo jak tylko mógł. A ja nawet nie zwróciłam uwagi, że piosenka lecąca w tle się zmieniła. 

Ufam tylko twoim oczom, słowo
Szczególnie, gdy widzę w nich siebie
Bo wtedy wiem jak bardzo pasujemy do siebie

choice | kinny zimmerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz