18.

105 6 0
                                    

Musiałam wrócić do miasta. Po niecałym miesiącu. Trochę byłam z tego niezadowolona, ale sama nie mogłam zostać w obcym mieście. Nie, gdy zostałam bez pracy. Dobrze, że zarobiłam parę groszy. Lisa wpakowała się w kłopoty. Nie byłam w stanie jej pomóc. Ludzie w fundacji nawet nie chcieli wysłuchać jej tłumaczenia. Nie to, żeby próbowała to robić. Chciałam jakoś złagodzić sytuację, ale nikt mnie nie słuchał. Zostałam zwolniona chwilę po tym, jak w San Diego pojawili się rodzice Lisy. Nawet dokładnie nie wiedziałam, o co chodziło, bo spędzałyśmy razem mało czasu. Tłumaczyła się pracą, ale prawda była taka, że wtedy nie wpakowałaby się w tarapaty. Mimo to próbowałam udawać, że wiedziałam, co zrobiła i nawet broniłam przyjaciółkę. Niestety to nic nie dało.

Nawet nie myślałam o powrocie do ojca. Ta opcja wcale nie wchodziła w grę. Nie upokorzę się przed nim. Niestety nie miałam pracy. Za zarobione do tej pory pieniądze starczyło mi na pokój w hotelu na dwie noce. Musiałam jeszcze kupić sobie coś do jedzenia. Uznałam, że dobrym pomysłem będzie poznać faceta, który przenocuje mnie na kilka nocy. Chociaż doskonale wiedziałam, że to głupie. Nie byłam pewna, że szybko znajdę pracę. Miałam ukończone studia i doświadczenie, żeby stać za barem i wciskać ludziom kredyty w bankach. Powinno być łatwo, ale wiedziałam, że nie należałam do osób, którym inni ufa się od razu. Poza tym będę musiała umówić się na wiele rozmów w sprawie pracy, więc o piciu alkoholu w najbliższym czasie mogłam zapomnieć.

– Seks w zamian za dach nad głową? - Spojrzałam na kolesia, którego poznałam wczoraj w klubie, do którego wróciłam.

Był starszy ode mnie, o co najmniej trzy lata. Idealny kandydat. Do tego mogłabym uznać, że był przystojny, ale to nie miało znaczenia. Na pewno nie mieszkał z rodzicami. Potrzebowałam kogoś z własnym mieszkaniem. Dobrze, że znowu się spotkaliśmy, bo dzisiaj nie było do kogo zagadać. Miałam dość obleśnych typów, którzy szastali kasą, licząc na bzyknięcie młodej panienki. Gdyby mogli, zaciągnęliby do łóżka nawet małolatki.

– Niby, czemu uważasz, że mógłbym na to pójść? - Uśmiechnął się.

– Bo jestem zdesperowana.

Nigdy nie gadałam z obcymi facetami o swoim życiu. Nic nie musieli o mnie wiedzieć. Niby po co? Nikogo to nie obchodziło. Do klubów nie przychodziło się po współczucie. Tutaj nikt nie przejmował się losem innych. Tym bardziej że każdego dnia poznawało się kolejne osoby. Nie było czasu na romansowanie. Musiał wystarczyć szybki flirt, zanim ktoś inny sprzątnąłby nam upatrzony towar sprzed nosa. Tutaj nie było żadnych zasad. Nie raz widziałam, jak faceci dawali sobie po mordach za laski, które dopiero, co poznali.

– Przez to przestajesz być atrakcyjna. - Rozejrzał się po klubie.

A to ciekawe, bo jeszcze chwilę wcześniej gapił mi się na biust, a łapy rwały mu się w stronę mojego tyłka wciśniętego, w krótką sukienkę. Do klubów zawsze ubierałam się wyzywająco. Nie lubiłam ciuchów, które miałam na sobie, ale pomagały zwrócić na siebie uwagę facetów, a na tym zależało mi, gdy tutaj przychodziłam. Na co dzień wolałam spodnie i zwykłe koszulki. Poza domem zawsze czułam się jak przebrana, a nie ubrana. Nawet do pracy musiałam nosić ubrania, w których nie czułam się komfortowo. Zdążyłam się jednak do tego przyzwyczaić.

– Nie lubisz pomagać? - Patrzyłam na niego.

Nie liczyłam, że zacznie mi współczuć. Niby czego? Nawet mnie nie znał. Możliwe, że dlatego miał opory, żeby zabrać mnie do domu. Mogłam okazać się złodziejką albo psychicznie chorą dziewczyną, której zacznie odwalać albo wyobrazi sobie, nie wiadomo, co po naszej znajomości. Poza tym nawet przez chwilę nie przeszło mi przez myśl, żeby zapytać go, czy był w związku. Doskonale wiedziałam, że do klubu przychodzili również faceci, którzy byli zajęci.

Zanim Cię pokocham.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz