21.

103 11 4
                                    

Jakoś przyzwyczaiłam się do swojego małego pokoju i beznadziejnej pracy. Nie pierwszy raz. Nie miałam ochoty zrobić nic więcej ze swoim życiem. W weekendy przesiadywałam w klubach. Nic się w tej kwestii nie zmieniło. Nadal szukałam wrażeń wśród obcych facetów. Raz wpakowałam się w głupią akcję. Dwie naćpane dziewczyny biły się o chłopaka, z którym w pewnym momencie wyszłam z klubu. Zabrał mnie do siebie. Niestety rano spotkałam jedną z panienek, które biły się w klubie. O mało, co mi się nie oberwało. Głupia, myślałam, że koleś będzie czekał, aż wygra walkę z inną dziewczyną. Facet nie marnował czasu. Wolał wyjść ze mną i zaspokoić swoje potrzeby niż zostać z niczym. Nie mój problem. Również nie zamierzałam rezygnować z seksu.

– Co ty tutaj robisz? - Spojrzałam zaskoczona na chłopaka.

Nie spodziewałam się, że Drew mnie znajdzie. Niby skąd wiedział, gdzie teraz mieszkałam? Nikt nie znał mojego nowego adresu. Nawet nie miał pewności, że akurat teraz zastanie mnie w tym miejscu. Mogłam być wszędzie. Zazwyczaj mieszkanie traktowałam jak noclegownie. Większość dnia spędzałam na mieście. Czemu uznał, że było inaczej? I co takiego chciał, że pofatygował się do mnie?

– Porozmawiać.

Nie powinien tutaj przychodzić. Było mi przykro, że nie mogłam mu już powiedzieć, co czułam. Chciałabym jak kiedyś wtulić się w niego i wypłakać. Nie zawsze potrafił mi pomóc, a większość słów i tak do mnie nie docierała, ale sama obecność Drew wystarczyła. Mogłam przez chwilę uwierzyć, że komuś na mnie zależało. Nie czułam się samotna ani niechciana, ale tamte czasy minęły. Nie byliśmy w stanie zrobić nic, żeby to zmienić.

– Co na to twoja dziewczyna? - Starałam się być spokojna.

Szczerze, nie obchodziło mnie to. Jednak żadna kobieta nie byłaby zadowolona, że jej facet przychodził do innej. Jeszcze gorzej, jeśli robił to w tajemnicy. Nie chciałam być niczyim powodem do kłótni. Mimo że nie przyjaźniłam się już z Drew, nie znaczyło to, że chciałam dla niego źle. Życzyłam mu szczęścia, nawet jeśli musiałam przez to cierpieć. Sama sobie na to zasłużyłam.

– Nie mam jej.

A to ciekawe, bo niedługo zostanie tatusiem. Nie musiał kłamać. Niby po co? Zawsze był ze mną szczery. Co się zmieniło? Czemu uznał, że nie mógł powiedzieć prawdy o swoim związku? Nie zamierzałam nachodzić jego dziewczyny. Nawet nie wiedziałam, kto nią był. Nikt nie potwierdził moich podejrzeć o Larissie, ale może to i lepiej. Wolałam żyć w niepewności.

– Spodziewasz się dziecka.

– Tak. - Spojrzał na mnie.

– Więc czego chcesz?

Nie miałam mu nic do zaoferowania. Na przyjaźń nie mogło już liczyć żadne z nas. Powinien się zająć matką swojego dziecka. Potrzebowała go teraz. Nie musiał przede mną udawać, że nie byli razem. Zasłużył na szczęście. Nawet jeśli ja nie mogłam na to liczyć. Sama chciałam, żeby ułożył sobie życie. Byłam zła na własne wybory, bo nie miałam z nich nic dobrego, ale Drew nie powinien się tym przejmować.

– Porozmawiać.

Po co? Nie miałam ochoty na gadkę z nim. Co niby chciał mi powiedzieć? Nie zamierzałam słuchać, jak zachwycał się oczekiwaniem na swojego potomka. Nie chciałam wiedzieć nic na ten temat. Tak samo nie chciałam rozmawiać o sobie. Drew marnował swój czas. Nie widziałam dla siebie ratunku i wolałam, żeby nikt nie poświęcał mi swojego czasu. Nie chciałam czuć większych wyrzutów sumienia niż do tej pory.

– Nie mamy o czym, Drew. - Przymknęłam powieki.

Nie chciałam się rozkleić. Nie przed nim. Obawiałam się jego reakcji. Kiedyś umiałam powiedzieć mu wszystko. Niestety nie byliśmy już przyjaciółmi. Lepiej, żeby nie wiedział, co działo się w moim życiu. Nie powinien się o nic obwiniać. Nie miał nic wspólnego z moim upadkiem. Wolałam, żeby wyszedł. Miał ważniejsze sprawy na głowie. Byłam dorosła i jakoś sobie poradzę. Przecież zawsze byłam zdana sama na siebie.

Zanim Cię pokocham.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz