1 "Ten nowy"

393 28 26
                                    


-Klasa 4C, prawda? - odezwała się krótkowłosa blondynka wchodząc do klasy. W tej szkole była prawa ręką dyrektora, wiele osób uważało nawet że coś kręcą, bo codziennie zamykali się w sekretariacie na godzinę żeby ,,porozmawiać o ważnych sprawach''.

Nauczyciel przytaknął na pytanie kobiety.

-Macie nowego kolegę w klasie, chodź kochany nie wstydź się – do klasy wszedł lekko podirytowany zachowaniem sekretarki blondwłosy chłopak. Był wysoki, o wiele wyższy od Sapnapa, był ubrany w czarne dresy i białą, nieco przydużą bluzę. Poza tym miał delikatne czarne kolczyki.

-Przywitajcie kolegę, mówię przywitajcie, nie śpijcie! - wykrzyczała kobieta, a wzrok całej klasy, w tym blondyna, przeniósł się na powoli wstającego z ławki Nicka.

-Przepraszam, już się więcej nie powtórzy – klasa nigdy o tym nie zapomni, będzie miał przejebane.

-Przedstaw się kochany – Odezwała się w końcu sekretarka, popychając lekko blondyna do przodu. Sapnap zamarł. Bardzo dobrze pamięta wszystko co działo się wczoraj. Pamięta, to jest chłopak, który sprzedał mu narkotyki, a to oznacza tylko jedno - Sapnap będzie miał jeszcze bardziej przejebane. W tym momencie jedyne, o czym marzył to ucieczka ze szkoły i zapuszczenie się w jakimś lesie, tak, żeby nikt go nie znalazł, i tak, żeby miał spokój od tego wszystkiego.

- Mam na imię Luke – odezwał się wreszcie blondyn, a sekretarka poleciła usiąść mu na jakimś wolnym miejscu, gdzie od razu został zasypany pytaniami, na które chłopak nawet nie fatygował się żeby odpowiadać.

Dzwonek zadzwonił.

Nick szybkim ruchem zabrał swój plecak i zaczął kierować się w stronę wyjścia. Postanowił jednak uciec ze szkoły i nie wracać do końca zajęć. Jego ojciec i tak ma wyjebane w to, czy jego syn chodzi do szkoły, czy nie. Obchodził go z resztą tylko alkohol, pieniądze i jakże zajebista reputacja idealnego człowieka sukcesu, więc dlaczego Sapnap miałby teraz zostać w szkole, jak może wyjść i nie przejmować się klasą?

Był teraz spokojniejszy, na zewnątrz budynku, powoli wychodząc za jego bramy. Zaciągnął się ciepłym powietrzem, czując się wolny. Powinien częściej uciekać ze szkoły, to uczucie bardzo mu się podobało, jak niewiele rzeczy w jego dziwnym życiu.

Jego lekkie przemyślenia przerwał głos, który bardzo dobrze zapamiętał.

-Jesteś Nick, tak? -

Ten nowy.

-Nie uciekaj w swój pierwszy dzień, będziesz miał przesrane. - odezwał się Sapnap, przyśpieszając kroku.

-nie obchodzi mnie to. - dogonił go i zatrzymał, chwytając za nadgarstek i patrząc chłopakowi głęboko w oczy.

-Chcę iść z tobą -dodał po chwili i puścił chłopaka.

-Nie masz po co, wróć do szkoły – odezwał się sapnap dobrze wiedząc, że jakby teraz się zgodził, znielubili by Luke'a tak jak jego i zniszczył by mu życie szkolne. Zaczął powoli odchodzić mając nadzieję, że chłopak go posłuchał i zawrócił.

Mylił się.

Chłopak nadal szedł za nim, wpatrując się w niego i delikatnie, wręcz niezauważalnie, uśmiechając.

-Naprawdę chcesz ze mną gadać? Chodzi o te dragi wczoraj, a może chcesz mieć tak zjebane życie jak ja? - Lekko podniósł głos.

-Papierosa? - Zapytał Punz odpalając sobie jednego w ustach, totalnie ignorując wypowiedź drugiego chłopaka.

-Daj.- Po usłyszeniu tego, blondyn chwycił delikatnie Nicka za rękę, lekko ciągnąc go w stronę parkingu.

-Chcesz mnie porwać? Wciągnąłeś mnie do tego auta. - zaśmiał się Nick.

Luke kątem oka zauważył śmiejącego się Sapnapa i uznał to za cudowny widok, nawet sam się delikatnie zaśmiał.

-Nie, zapalimy w parku. - odpowiedział wyrzucając połowę niedopalonego papierosa na drogę. Odjechał, a po jakimś czasie skręcił w uliczkę, gdzie znajdował się mały parking.

Przez parę godzin siedzieli na drewnianej ławce, rozmawiają, śmiejąc się i żartując. W końcu oboje mieli tak samo zjebane poczucie humoru, gdzie wystarczyły dwa, proste słowa, aby zwijać się ze śmiechu- ,,twoja stara''. Sapnap pomimo faktu, że jego matka nie żyje, nie potrafił zachować powagi, kiedy Luke postanowił sobie z niej zażartować oczywiście nie wiedząc o jej śmierci. W końcu dlaczego chłopak miałby żałować kogoś, kogo nawet nie znał? Zdawał sobie sprawę, że może jego ojciec nie zaczął by pić gdyby nie umarła przy porodzie, ale tak szczerze to miał na to wyjebane. Nie wyobrażał sobie lepszego życia- gdzie się nie tnie, gdzie jego ojciec nie bije go kiedy mu się zechce. Po prostu przestało go to obchodzić. Przestał wyobrażać sobie rzeczy, które nigdy by się nie wydarzyły.

Cały ,,wypad'', o ile można tak nazwać ucieczkę z lekcji do parku, przebiegł w dobrej atmosferze. Mężczyźni rozmawiali o wielu rzeczach, dowiedzieli się nawet, że maja wiele wspólnych cech i miło spędzili czas. Spotkanie zakończyło się wymianą numerów i odwiezieniem Sapnapa pod szkołę, od której miał mieć ,,blisko'' do domu. Tak naprawdę to nie chciał tylko aby Punz zobaczył, jeśli jego ojciec znowu leży pijany na trawniku przed blokiem, więc zdecydował się na 3- kilometrowy spacer.

Kładąc się spać, Nick nie mógł przestać myśleć o nowym chłopaku. Dręczyło go jedno pytanie- Dlaczego Punz uparł się, aby się z nim zakolegować? W końcu tyle osób się nim zainteresowało, a on wybrał ,,najgorszą'' opcję. Może chce się do niego zbliżyć przez te narkotyki, ale jaki miałoby to sens? Przecież raczej nie jest typem człowieka próbującego pomóc wszystkim wokół, dlatego nie miał by powodu aby próbować wyciągnąć nieznajomego z wciągania kokainy. A jeżeli nawet chce się z nim zakolegować, to żadnych pozytywów nie otrzyma. Przyjaźń z osobą taką jak Sapnap nigdy nie jest dobrym wyborem, ponieważ, zdaniem Sapnapa, taka osoba ściąga cię na dno i razem, zjebani próbujecie pozbyć się problemów drugiej osoby, co jest praktycznie niemożliwe. Ostatecznie oboje jesteście nieszczęśliwi.

W końcu podsumował swoje przemyślenia jednym, prostym zdaniem - ,,Odsunę się od niego, bo nie chcę go zranić''. Nick za bardzo polubił chłopaka, żeby ,,zniszczyć'' mu życie.



Niech ktoś mi napisze JAK SIĘ NAZYWA KOLOR WŁOSÓW SAPNAPA PLS-

//A cigarette?// cur1os1ty

vote?

A cigarette? /punznapOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz