-Wypierdalaj stąd, przeszkadzasz mi w pracy. - Sapnap zmarszczył brwi słysząc niski głos swojego ojca z salonu. Stał w kuchni podirytowany zachowaniem wysokiego staruszka, którego wkurzał własny syn stojący w całkiem innym pomieszczeniu niż salon. W dodatku mężczyzna wcale nie robił nic oprócz leżenia wygodnie ułożonym przed telewizorem i oglądania jakiejś kolejnej, nieśmiesznej komedii. Cicho wzdychając zabrał przygotowane przez siebie jedzenie i wrócił do pokoju. Było około trzynastej, a chłopak dopiero wstał i postanowił zjeść śniadanie. W dodatku nie wiedział co ma robić przez cały dzień, więc teoretycznie najłatwiej by było mu po prostu zasnąć od nowa. Nie miał jednak ochoty spać, dlatego musiał coś wymyślić. Ostatecznie zdecydował się na oglądanie czegoś przez resztę dnia żeby odpocząć i zbytnio nie myśleć. Tym razem padło na ,,hunter x hunter" – jego ulubione anime, które ostatnio zaczął oglądać od nowa.
Po zjedzeniu śniadania przy jego biurku szybko wszedł pod kołdrę, przykrywając się nią i kładąc obok siebie stos poduszek i koców, które kochał. Jak uparcie twierdził, każdy z jego czterech, puchatych koców były mu niezmiernie potrzebne. Może nie aż tak, że nie potrafiłby bez nich zasnąć, ale zdecydowanie spanie z nimi było dla niego komfortowe. Codziennie wieczorem lub w nocy otulał się każdym z nich i otwierał okno, żeby nie było mu za gorąco. Może wydaje się to trochę bez sensu, ale chłopakowi właśnie tak było najwygodniej.
Godziny mijały w zaskakująco szybkim tempie, szatyn nawet nie zauważył kiedy w pokoju zrobiło się ciemno. Przed włączeniem kolejnego odcinka wstał, żeby otworzyć okno, gdyż w pokoju zaczynało robić się nieco za ciepło i trochę się rozciągnął. W końcu to nie zbyt dobrze dla ciała leżeć przez dobre siedem godzin w tej samej pozycji, wychodząc tylko co jakiś czas do toalety, więc nawet parę niepoprawnie wykonanych skłonów i energiczne obracanie nadgarstkami dosyć sporo pomoże.
Zanim jednak udał się z powrotem do łóżka sprawdził telefon, który na czas odpoczynku wyciszył i zupełnie o nim zapomniał. Na ekranie wyświetlało się dziesięć nieodebranych połączeń od jego przyjaciela, Luke'a. Chłopak trochę się zdenerwował, po raz kolejny w głowie miał już obraz dźgniętego blondyna, ale tym razem postanowił jednak nie panikować i spokojnie oddzwonić.
-Punz? Wszystko okej? - w odpowiedzi usłyszał tylko głośną muzykę i głosy dużej ilości ludzi. Przypomniał sobie wczorajszą propozycję blondyna i łatwo wywnioskował, że chłopak wybrał się na osiemnastkę kuzyna. Całe zdenerwowanie już zniknęło, bo przecież małe są szanse na to, że ktokolwiek zostanie dźgnięty na imprezie urodzinowej wśród tak wielu ludzi.
-Nick... - ze słuchawki nareszcie wydobył się głos blondyna. Już po jednym słowie szatyn zorientował się, że jego przyjaciel jest na prawdę pijany. Z tego co kiedyś mówił mu chłopak wiedział, że koledzy jego kuzyna lubią głośne imprezy z dużą ilością alkoholu, więc jakoś specjalnie nie zdziwił go jego stan.
-Nick, kurwa, jesteś taki zajebisty. - przerwał swoją wypowiedź na chwilę, żeby po paru sekundach kontynuować.
-Już wiem, jesteś taki cudowny, że aż bym cię pocałował. Ale czy to by znaczyło, że cię kocham? Kurwa, nie ważne, po prostu chcę cię tu teraz mieć i pocałować, kochanie. - cała jego wypowiedź była co chwilę przerywana przez głosy jakichś przypadkowych ludzi z imprezy. Jego głos za to był czasami cichy, mówił niewyraźnie i plątał mu się język. Po prostu był strasznie najebany i było to dobrze słychać. Po tych słowach po prostu przestał się odzywać, jakby czekał na reakcję Sapnapa.
-Dobrze, pocałuję cię kiedyś, ale dzisiaj już więcej nie pij. - szatyn już wiedział, że będzie to wypominał chłopakowi przy każdej możliwej sytuacji. Zgodził się na propozycję blondyna wiedząc, że nie mówi on na poważnie i żadna z tych rzeczy się nie wydarzy. Trzymając telefon usiadł z powrotem na łóżku cały czas cicho się śmiejąc i przykrył się dwoma kocami. Luke słysząc odpowiedź przyjaciela wyraźnie się podekscytował, bo z telefonu można było usłyszeć różne, dziwne dźwięki zachwytu i zaskoczenia, jak i również śmiech.
Jakiś czas później połączenie zostało nagle zerwane, a pokój Sapnapa znowu wypełnił się ciszą. Rozbawiony zachowaniem przyjaciela nastolatek wyszedł trochę przez okno i zwiesił nogi patrząc w gwiazdy. Z kieszeni wyciągnął paczkę papierosów i wyciągnął jednego, odpalając go czerwoną zapalniczką. Delikatnie się zaciągnął, żeby później wypuścić dym i oprzeć się o framugę okna. W tym momencie myślał tylko o propozycji blondyna. Nie brał jej na poważnie, ale sama myśl o niej powodowała u szatyna dziwne uczucie w brzuchu, którego nigdy jeszcze nie doznał.
***
W czasie trwania pierwszej lekcji, czyli angielskiego, Nicholas rozglądał się po całej sali szukając wzrokiem swojego przyjaciela. W końcu stwierdził, że zapewne chłopak odsypia wczorajszą imprezę lub próbuje nie załamać się przez ból głowy spowodowany wypitym przez niego alkoholem, więc zrezygnował i skupił się na swoim zeszycie. Nie chciało mu się zbytnio słuchać na lekcji, więc przez całą godzinę rysował małe podobizny jakichś przypadkowych ludzi. Zresztą, nie wychodziły mu, bo rysowanie to nigdy nie była rzecz dla niego. Pomimo tego robił to zawsze kiedy mu się nudziło, a potem wkurzał się, że nic nie wygląda tak jakby tego chciał. Tak zleciało mu całe czterdzieści pięć minut. Po dzwonku bez pośpiechu spakował swoje rzeczy i zaczął kierować się w stronę drzwi. W spokojnym wyjściu z klasy przeszkodził mu jednak głos jego nauczycielki próbującej zatrzymać chłopaka w celu rozmowy. Kobieta nie była odpowiednim nauczycielem dla kogokolwiek i nawet trochę nie była dobra w tym, co robi. Można by było rzec, że jest idealnym przykładem jak nie uczyć współczesnych nastolatków. Każda jej lekcja była niesamowicie nudna, a sama nauczycielka do końca nie potrafiła omówić żadnego tematu w języku angielskim. Jej wymuszony akcent męczył wszystkich uczniów przez co nikt nie chciał jej słuchać. W dodatku ostatnio wymyśliła naprawdę bezsensowny pomysł aby pozbyć się zagrożeń młodzieży. Uznała, że jak nie da uczniom poprawiać większości kartkówek i testów, to oni ochoczo zaczną uczyć się na pierwszy termin, a potem dziwiła się, że jej sposób nie zadziałał. Demotywowanie uczniów do jakichkolwiek prób zrozumienia i zapamiętania określonego tematu było dla niej codziennością. Ciągłe kartkówki sprawiały, że każdy komu zależało na dobrych stopniach ciągle chodził zestresowany i był zdecydowanie przeciążony ilością materiału. Dlatego też Nicka przestały obchodzić jego oceny z tego przedmiotu, co zaczęło martwić niekompetentną nauczycielkę.
-Nicholas, musisz wziąć się za naukę – zaczęła nauczycielka. Sapnap od razu znudził się słowami kobiety. Poprawił plecak i wyszedł z klasy rzucając tylko nauczycielce jakieś nic nie znaczące słowa, coś w stylu, że się poprawi i zacznie uczyć. Kobieta próbowała jeszcze zawołać szatyna, żeby mogła dokładnie wyjaśnić mu dlaczego olewanie sobie angielskiego jest nieodpowiednie, ale nie zdołała zatrzymać chłopaka, który zdążył już się oddalić. Akurat tą nauczycielkę mógł ignorować, ponieważ nie zdarzyło jej się ani raz zadzwonić do rodziców żadnego ucznia, więc w tym przypadku nie musiał martwić się o ojca. Jakiś czas później, kiedy parę minut przed lekcją szukał książki od biologii, w ręce wpadła mu mała, biała karteczka z prostym napisem:
,,Czekam przed szkołą, Sapnap"
1129 słów
A cigarette?//cur1os1ty
vote?
CZYTASZ
A cigarette? /punznap
Fanfiction-Jesteś Nick, tak? - Ten nowy. -Nie uciekaj w swój pierwszy dzień, będziesz miał problemy. - rzucił stanowczym tonem, jednocześnie przyspieszając kroku w nadzieji, że zostawi drugiego w tyle. -Nie obchodzi mnie to. - po usłyszeniu tych słów chłopak...