Minął tydzień, Sapnap i Punz zaczęli bardzo dobrze się dogadywać. Spotykali się codziennie w szkole i prawie codziennie po lekcjach, aby wypalić papierosa w parku. Jedyne co było dziwne to fakt, że ojciec Sapnapa nadal nie wrócił i nie wyglądało to jakby nagle miałby się pojawić się w domu.
Cała szkoła już prawie zapomniała o zdjęciu nadgarstków Sapnapa, jednak bardzo dobrze pamiętała o filmiku. Tak, tym na którym Jay błagał blondyna o zostawienie go w spokoju. Czarnowłosy za to był okropnie zły i tylko czekał na okazję, kiedy będzie mógł w jakiś sposób zemścić się na Punzie. Wymyślał różne scenariusze za każdy razem kiedy widział go na korytarzu, jednak na razie wolał się do niego nie zbliżać. Jakimś cudem blondyn był o wiele silniejszy niż on, co znacznie utrudniało mu plan zemsty. Chociaż właściwie gdyby nie był, to taka sytuacja w ogóle by się nie wydarzyła, a on zapewne stłukł by blondyna tak, żeby nie mógł już nigdy wstać z podłogi.
***
-Sap... no zgódź się, będzie zajebiście! - lekko wykrzyczał Punz wieszając się na szatynie od tyłu. Chciał namówić go na imprezę, jednak Nick nie wydawał się jakby miał się zgodzić. Najzwyczajniej bał się tak dużej ilości ludzi i alkoholu w jednym miejscu. Chociaż bardziej ludzi, to jasne, że alkohol odrobinę zniszczył mu życie (oczywiście mówiąc bardziej o jego ojcu) ale i tak go lubił. Nie był uzależniony, ale czasami lubił się mocno najebać, nawet gdyby miałoby to być samemu w jego ulubionym parku. Tak szczerze to czasami, kiedy uciekał w nocy z domu żeby pooglądać gwiazdy po prostu zabierał ojcu jedną butelkę czegoś mocniejszego. Mężczyzna przecież miał ich tak dużo, że nie miał prawa zorientować się o zniknięciu jednej raz na jakiś czas.
-Nick błagam, chodźmy. - Punz próbował przekonać chłopaka do dzisiejszej imprezy. Na prawdę chciał tam pójść, kochał imprezy, a w dodatku dawno na żadnej nie był. Nie chciał iść też bez Nicholasa, chciał go wziąć ze sobą, chciał się z nim nachlać.
-Dobra przestań już idioto, pójdę – Na tą wiadomość Luke puścił chłopaka i zaczął skakać jednocześnie się śmiejąc.
Nick trochę się stresował przed dzisiejszą imprezą. Picie samemu to nie to samo co picie z innymi, a on nigdy nie pamiętał co robił po dużej ilości alkoholu. Jedynie kiedy budził się w parku to wiedział, że prawdopodobnie najebany oglądał gwiazdy. Nikt też nie miał nigdy okazji mu powiedzieć, bo przeważnie pił w samotności. Bardzo prawdopodobne jest to, że albo robi dziwne rzeczy pod wpływem, albo zachowuje się jakby nie żył. Teoretycznie mógłby w ogóle nie pić ale nie wydaje mu się, że udałoby mu się pozostać trzeźwym, kiedy wszyscy wokół będą rozlewać jakiś procentowy napój.
***
Sapnap wreszcie dotarł pod wyznaczony adres. Był ubrany w czarną bluzę z płomieniami i niebieskie dżinsy. Idąc w ślad Punza na palce założył dwa srebrne sygnety, których nie nosił od wieków. Po prostu nigdy nie chciał na siebie zwracać uwagi a zazwyczaj takie ozdoby ją przyciągają.
Przy wejściu kręciło się dużo ludzi, wielu z nich było już najebanych pomimo tego, że impreza dopiero się zaczęła. Kiedy wszedł do domu nawet w powietrzu czuć był alkohol. Liczne rozmowy i śmiechy zagłuszała równie głośna muzyka, a całe wnętrze domu wyglądało na zrujnowane. Na ubrudzonej podłodze leżały kubki i książki, które nie wiadomo jak przeniosły się tu z przewróconego regału pod ścianą. Niektórzy ludzie leżeli po kątach wypluwając alkohol, którego niestety nie dali rady już połknąć. Trochę obrzydliwe, jednak to było normalne na tego typu spotkaniach. O łazience nawet wolałabym nie mówić. Wspomnę tylko, że to pomieszczenie cały czas było zajęte i trudno było się dostać chociaż na chwilę do toalety, która w domu była tylko jedna.
CZYTASZ
A cigarette? /punznap
Fanfiction-Jesteś Nick, tak? - Ten nowy. -Nie uciekaj w swój pierwszy dzień, będziesz miał problemy. - rzucił stanowczym tonem, jednocześnie przyspieszając kroku w nadzieji, że zostawi drugiego w tyle. -Nie obchodzi mnie to. - po usłyszeniu tych słów chłopak...