Cały ból zniknął, pojawiło się tylko szczęście, sprawiając, że chłopak czuł się zwyczajnie dobrze. Leżał co chwilę przypominając sobie jakieś nieśmieszne żarty, które w tym momencie wydawały się zabawne. Był pobudzony- w końcu przed chwilą wciągnął kokainę, która po prostu ma takie działanie, więc to raczej nie dziwne. Ponad to wreszcie osiągnął upragniony spokój- był odcięty od świata, nie słyszał kroków, głosów ludzi ani samochodów przejeżdżających blisko parku. Jedynie bardzo wyraźnie słyszał swój oddech, który okazał się niezwykle uspokajający. Otoczony ciszą i delikatnym dźwiękiem wdychanego i wydychanego powietrza, czuł się bezpiecznie nie chcąc końca tej chwili. Właśnie dlatego kochał narkotyki, bo chociaż nie brał ich często to zawsze w jakiś sposób pozwalały mu na chwilę przyjemności.
Leżąc szczęśliwie na chłodnej trawie zauważył stojącą nad nim postać. Od razu rozpoznał kim jest. Jego nowy, najlepszy przyjaciel, chłopak o blond włosach i niebieskich oczach- Luke, właśnie stał wpatrując się mu w oczy.
-Nick? - blondyn przykucnął powoli wyciągając rękę w stronę twarzy szatyna. Ten jednak nie przejął się zbytnio obecnością drugiego człowieka – żył teraz we własnym, niesamowicie radosnym świecie nie reagując zupełnie na głos przyjaciela.
-Nick, co jest? - szatyn energicznie ruszał nogami, jakby w rytm piosenki, która leciała mu w słuchawkach.
-Kurwa, Luke. Szkoda, że nie widać gwiazd bo są tak zajebiste, że nigdy nie dam radę przestać na nie patrzeć. - powiedział po chwili szatyn nadal wymachując nogami i kołysząc się lekko do słuchanej piosenki. Chociaż było dopiero przed południem, on i tak miał zamiar siedzieć w tym parku i doczekać się upragnionego widoku małych, białych punktów na niebie.
- Piłeś coś? - blondyn podniósł się i spojrzał z góry na leżącego na ziemi chłopaka. Nie ukrywał tego, martwił się o zdrowie przyjaciela i było to po nim wyraźnie widać. Jeszcze raz przeleciał wzrokiem ciało przyjaciela szukając przy nim jakichś butelek po alkoholu lub czegokolwiek innego, ale nic specjalnie nie rzuciło mu się w oczy.
- Wiesz, że gdybym wiedział dokładnie wszystkie tajemnice gwiazd, to nie wydawałyby się już tak ciekawe? Dlatego staram się o nich nie czytać, mam wrażenie, że im więcej bym o nich wiedział tym mniej by mnie fascynowały. Wolę obserwować je razem wszystkie, lub każdą z osobna nie zauważając w nich żadnych, dzielących ich gwiazdozbiorów. To dziwne, że ludzie psują sobie tą całą, tajemniczą magię gwiazd czytając o nich w internecie, nie? - szeroko uśmiechając się zwrócił się do zdezorientowanego tak przypadkową odpowiedzią blondyna, po czym zaśmiał się delikatnie uspokajając na chwilę swoje nogi.
Blondyn jeszcze raz przykucnął tym razem chcąc sprawdzić jeden, ważny szczegół- źrenice szatyna. Do głowy przyszedł mu moment, kiedy sprzedawał chłopakowi narkotyki i miał wrażenie, że to właśnie to jest przyczyną jego dziwnego zachowania. Nie mylił się – źrenice chłopaka były wyraźnie powiększone. W sumie blondyn mógł zorientować się wcześniej, przecież widać było zwiększoną aktywność chłopaka, wyraźne szczęście i dziwną gadatliwość, ale przede wszystkim lekkie podrażnienie na nosie chłopaka, które sprawiało, że jego nos od spodu był lekko czerwony. Wciągnął kilkanaście minut temu tą samą kokainę, którą jakiś czas temu sprzedał mu blondyn.
-Kurwa, Nick. Jesteś idiotą. - powiedział układając się obok przyjaciela. Spojrzał w górę kierując wzrok na jedną z białych chmur, która powoli przesuwała się po niebie.
-Jesteś naćpany, odwieźć cię do domu? - Nicholas tylko głośno się zaśmiał, powoli obracając swoją głowę w stronę leżącego obok niego blondyna. Nawet po wzięciu narkotyków po wspomnieniu o domu wiedział, że nie chce tam iść.
CZYTASZ
A cigarette? /punznap
Fanfiction-Jesteś Nick, tak? - Ten nowy. -Nie uciekaj w swój pierwszy dzień, będziesz miał problemy. - rzucił stanowczym tonem, jednocześnie przyspieszając kroku w nadzieji, że zostawi drugiego w tyle. -Nie obchodzi mnie to. - po usłyszeniu tych słów chłopak...