Szatyn patrząc na wchodzącego powoli przez okno blondyna na początku zbytnio się tym nie przejął, dopiero po paru sekundach zorientował się jak w tym momencie wygląda i spanikował. Siedzi na łóżku, w uszach ma słuchawki, a co najważniejsze, nie ma na sobie bluzy. Nie ma na sobie nic, co by przykrywało jego odsłoniętą klatkę piersiową i brzuch, a co z tym idzie, nic nie osłania znienawidzonych przez niego siniaków. Od razu zaczął szukać obok siebie czegokolwiek- koca, poduszki czy jakiegoś ubrania i szybko chwycił za koniec czerwonego, puchatego materiału przykładając go sobie do ciała. Spojrzał nerwowo w stronę okna i spotkał się z widokiem zeskakującego z parapetu na podłogę przyjaciela. Odetchnął z ulgą, blondyn nic nie widział.
-Nick? - Sapnap zorientował się, że lekko się zamyślił i patrzy już od jakiegoś czasu na puste okno, gdzie chwilę temu znajdował się Luke. W tym momencie, chłopak stał przed jego łóżkiem i wpatrywał się w niego z lekko przekręconą w lewo głową, z miną, z której szatyn nie mógł wyczytać niczego. Dlatego też poczuł się lekko zdenerwowany, zacisnął koc w dłoniach i trochę bardziej go na siebie naciągnął.
-Widziałem je. - Może to zabrzmi dziwnie, ale do Sapnapa nadal do końca nie dotarło co właśnie usłyszał, więc nie reagował na słowa chłopaka. Fakt, że blondyn wie teraz o jednej z paru rzeczy, których szatyn nigdy nie chciał mu wyjawić nie spowodował u niego żadnej emocjonalnej reakcji. Nie poczuł się zmartwiony, ani zdenerwowany, tylko z zupełnie nijaką miną zaczął przyglądać się każdemu centymetrowi twarzy blondyna, na końcu zatrzymując się na jego oczach. Jego pięknych, niebieskich oczach, których nigdy nie obserwował wystarczająco długo, żeby mu się znudziły. Były dla niego jak magnes, zawsze przyciągały jego uwagę. Idealne, koloru jaśniejszego niż bezchmurne niebo, lekko zabarwione szarością, ale wciąż niesamowicie czyste. Głębokie, sprawiające wrażenie jakby pochłaniały wszystko wokół wraz z myślami szatyna. Patrząc na nie, chłopaka nie obchodziła aktualna sytuacja, pamiętał o niej, ale zbytnio się nią nie przejmował. Teraz wolał patrzeć się w oczy blondyna nieustannie, jakby to miało być ostatni raz, chociaż z pewnością tak nie było. W końcu Punz ruszył się, przerywając długi kontakt wzrokowy i powoli podszedł do łóżka siadając bardzo blisko swojego przyjaciela, który zresztą już dawno puścił czerwony koc nie zwracając uwagi na swój wygląd.
-Nick? - powiedział cicho Punz, opierając się plecami o zimną ścianę za łóżkiem. Nie brzmiał na złego czy smutnego. Jego ton głosu wydawał się normalny, spokojny, jakby blondyn rozumiał, że chłopak nie jest w stanie od razu mu wszystkiego powiedzieć. Jakby rozumiał, że potrzebuje czasu. Wszystkie słowa pocieszenia są zbędne, jak zawsze. ,,Wszystko będzie dobrze" i każda inna forma próby podniesienia kogoś na duchu jest bez sensu, bo nie pomaga, a czasami nawet pogarsza sytuację. Tym bardziej, że blondyn nie ma pojęcia skąd pochodzą siniaki na ciele chłopaka, więc chociaż jest to przykre, nie mógł nic mu zapewnić, a okłamanie przyjaciela, że wszystko wkrótce się naprawi to ostatnia rzecz, którą Luke mógłby zrobić. Oczywiście, że chciał wiedzieć co się dzieje, ale jeżeli szatyn nie ma ochoty o tym na razie mówić, to on to zaakceptuje i nie będzie go wypytywał.
W pewnym momencie Nicholas wziął głęboki oddech i spojrzał na siedzącego obok niego chłopaka. Nie dał rady wydusić z siebie ani jednego słowa, więc tylko mocno się zastanawiając wpatrywał się w swojego towarzysza, a potem w przestrzeń za nim. Zaledwie chwilę później w jego oczach zaczęły zbierać się łzy. Nie zaczął jednak płakać, z trudem się powstrzymał i szybko odwrócił wzrok w przeciwną stronę. Nie chciał nic mówić, ale czuł, że teraz to on właśnie powinien się odezwać więc w głowie próbował coś ułożyć, cokolwiek, co miało by chociaż trochę sensu. Z jego trwającego już jakiś czas zamyślenia wyrwała go zimna ręka blondyna, delikatnie dotykając jego policzka i obracając jego twarz w swoją stronę.
CZYTASZ
A cigarette? /punznap
Fanfiction-Jesteś Nick, tak? - Ten nowy. -Nie uciekaj w swój pierwszy dzień, będziesz miał problemy. - rzucił stanowczym tonem, jednocześnie przyspieszając kroku w nadzieji, że zostawi drugiego w tyle. -Nie obchodzi mnie to. - po usłyszeniu tych słów chłopak...