– MASZ COŚ, KAREN? – zapytał Peter i zatrzymał się na dachu bloku, przed jednym z najwyższych wieżowców w Nowym Jorku.
Wiatr dmuchał mu prosto w zakrytą twarz a rześkie powietrze napawało zapałem. Poranek był mglisty i chłodny, co jednak nie przeszkadzało chłopakowi w codziennym patrolu. Dochodziła godzina szósta rano i mimo wczesnej jesieni, ten początek dnia był wyjątkowo ponury. Słońce prawie w ogóle nie wyglądało z za szarych chmur i wydawało się, że w każdej chwili może zacząć padać z nieba lodowaty deszcz. Mimo to chłopak postanowił odbyć poranny obchód miasta, aby zaraz po tym, z czystym sumieniem wrócić do mieszkania i zacząć normalną sobotę, normalnego mieszkańca Nowego Jorku.
– Na razie nic, Spider-Manie. Przed chwilą policja udaremniła napad na bank. W Nowym Yorku jest w tej chwili spokojnie.
Nastolatek w odpowiedzi pokiwał tylko głową, czego jednak nie mogła zauważyć Karen, będąc Sztuczną Inteligencją wbudowaną w jego maskę. Karen była trochę jak ulepszona, elektroniczna niańka dla Petera. Mimo, że potrafiła aktywować tryb zabójcy (Petera wciąż dreszcz przebiegał gdy o tym wspominał), to ta sztuczna inteligencja była na tyle inteligentna, że potrafiła zadbać o nastoletniego bohatera. A czasem naprawdę się to przydawało.
Gwar z ulicy w dole trochę rozpraszał chłopaka, więc postanowił on usiąść na dachu budynku i rozejrzeć się wokół. Opadł na zimną, betonową krawędź i wystawił nogi za dach. Jego oczy wciąż były zmęczone i mimowolnie zamykały się z każdą sekundą na dłużej. Trudno się temu dziwić, Peter wybrał dość wczesną porę na patrol i powoli zaczynał tego żałować. Mógłbym być teraz w łóżku i spokojnie spać – przebiegło mu przez głowę.
– Myślę, że to odpowiedni moment na zakończenie patrolu – odezwała się Karen gdy chłopak już przysypiał.
Ten natychmiast się otrząsnął i ziewnął przeciągle. Nie mógł się także powstrzymać od przetarcia oczy przez maskę, co jednak dało marny rezultat rozbudzenia. Szybko sprawdził godzinę na telefonie i ze zdziwieniem stwierdził, że dochodziła już ósma.
– Masz rację. Choć to tylko patrol, jestem strasznie zmęczony.
– Nie spałeś ostatnio za dużo. — wytknęła mu — Średnia godzin spania w tamtym tygodniu wynosi tylko pięć godzin dziennie. Rośniesz Peter, powinieneś przyjmować odpowiednią dawkę snu i jedzenia. — Na te słowa nastolatek czuł jak mimowolnie przewraca oczami — Proponuję od przyszłego tygodnia zacząć kłaść się o dwudziestej pierwszej. Przy okazji dobrze zaczniesz ten nowy rok szkolny.
W odpowiedzi zaszeleściło ciche westchnięcie, wydobywające się z ust bruneta. Karen wcale się nie myliła.
– Masz rację, ostatnio nie mogę zebrać myśli i zasnąć bez problemów. Ale to nie przez szkołę, szkoła to błahostka – stwierdził i wstał z lodowatego betonu.
Wieżowiec przed nim rozświetlił się jasnym światłem i na ekranach telewizorów pojawiły się poranne wiadomości. Chłopak natychmiast odwrócił wzrok od ekranów. Nie było to spowodowane ostrym i sztucznym światłem, które z nich dobiegało i raziło go w oczy, a raczej tym co po chwili wyświetliło się na olbrzymich ekranach, pokrywających nawet trzy czwarte wieżowca.
– To przez Daily Bugle? Jeśli chcesz mogę włamać się im na stronę i usunąć wszystkie informacje oraz artykuły o Tobie.
Spiderman zaśmiał się ale odmówił natychmiastowo. Musiał sam sobie z tym poradzić. W końcu był bohaterem. Jednak także wiedział, że załatwienie jednej stacji nic nie da – jego reputacja się natychmiastowo nie poprawi i nie będzie mógł cały w skowronkach pójść spać.
CZYTASZ
ARAHNOPHOBIA
Fanfic𝙋𝙀𝙏𝙀𝙍 zmęczony psującą się reputacją i rolą bohatera przez przypadek myli bloki i dochodzi do zdarzeń, które albo pomogą albo popsują mu bardziej wizerunek. ❝Chciałem trochę odpocząć, okej? Czy nie istnieje możliwość jednego dnia, JEDNEGO DNIA...