– CHERYL?!
Nawet przez słuchawkę dziewczyna zauważyła, że głos Petera był przestraszony i to bardzo. Może przyłapała go na zbijaniu porcelany swojej cioci? Chociaż czy porcelana ryczy? Raczej nie, nawet nie szklanie..
– Co to było, Peter?! – zapytała szybko i pobiegła szkolnym korytarzem, aby poszukać Neda.
Nastolatek prawdopodobnie siedział teraz na ławce na korytarzu przy nie uczęszczanej sali od plastyki i martwił się o przyjaciela. Cheryl nigdy jeszcze nie widziała kolegi w takim stanie i wręcz nie rozumiała dlaczego Ned aż tak bardzo martwi się o swojego przyjaciela. Przecież mogły to być zwykłe wagary... No dobra, to nie za bardzo w stylu Petera, ale optymistyczne myśli zawsze brzmiały lepiej.
Im dłużej Cheryl widziała reakcję Neda na brak wiadomości od Petera i nieodebrane telefony, tym bardziej tak samo zaczęła się o niego martwić. Nastolatek znał go dłużej, a po jego reakcji można było spodziewać się, że takie rzeczy nie zdarzają się często, a jak już – to mają poważne skutki.
– Ja... To nic, nic się nie stało. Dlaczego dzwonisz? – kłamstwo dało się wykryć z kilometra, ale rudowłosa tylko westchnęła i przewróciła oczami.
Przez moment zapiszczało jej w głowie, że skądś rozpoznaje ten głos i to nie w tym sensie, że należał do Petera. Czuła jakby już kiedyś ktoś coś podobnego do niej mówił. Może tak samo niedorzeczne kłamstwo? Jednak dziewczyna szybko porzuciła tę myśl i zajęła się przemierzaniem korytarzy.
– Nie było Cię w szkole. Ned się martwił kazał i mi zadzwonić. Myślę, że widziałeś trzydzieści nieodebranych połączeń od niego – wytłumaczyła i przecisnęła się między ludźmi. — O ile nie jest ich już ze sto. No bo wiesz, NIE ODBIERASZ TELEFONU OD RANA!
Zaludnione korytarze to koszmar, który śni się po nocach nawet nauczycielom. Szczególnie woźni mają nieszczęśliwe sny związane z korytarzami. Sny, które z przyjściem zimy i błotnego śniegu się urzeczywistniają..
– Martwił się?
– MY się martwiliśmy! Idioto, lepiej miej jakieś dobre wytłumaczenie.
Odpowiedziała jej cisza. Cheryl zauważyła Neda i szybko do niego podbiegła, prawie wywalając się o własne nogi. Nastolatek podniósł na nią głowę i gdy ujrzał, że dziewczyna trzyma przy uchu telefon, momentalnie wstał i podszedł do niej szybkim krokiem.
– Peter?! – W tym momencie rudowłosa nie widziała innego rozwiązania, niż podanie spanikowanemu nastolatkowi urządzenia, co też uczyniła.
– Peter? Miałeś mi mówić! Oczywiście, że wiem o co chodzi! Czy ty się dobrze czujesz?! – chłopak szybko przycisnął urządzenie do ucha i nieznacznie oddalił się od nastolatki, aby móc spokojnie porozmawiać.
Choć spokojna rozmowa to na pewno nie była – Ned wręcz krzyczał na przyjaciela, co ponosiło korytarzami echo, więc zaprzestał i tylko mówił delikatnie podniesionym głosem.
Cheryl westchnęła i usiadła na ławce, obok plecaka Leedsa, przy którym także postawiła swoją czerwona torbę. Przeczesała palcami włosy i zapatrzyła się na sylwetkę gadającego kolegi. Ile by dała aby móc dosłyszeć, co odpowiada przyjacielowi Peter..
– Szklany? Ale, że cały szklany? Czy to w ogóle możliwe? Choć w sumie gdy o tym mówisz... Chyba, że dziś jest prima aprilis? – obrócił się i spojrzał na rudowłosą, jakby zadając to pytanie właśnie do niej.
CZYTASZ
ARAHNOPHOBIA
Fanfiction𝙋𝙀𝙏𝙀𝙍 zmęczony psującą się reputacją i rolą bohatera przez przypadek myli bloki i dochodzi do zdarzeń, które albo pomogą albo popsują mu bardziej wizerunek. ❝Chciałem trochę odpocząć, okej? Czy nie istnieje możliwość jednego dnia, JEDNEGO DNIA...