9. CZŁOWIEK SZKLANE BUTY

13 1 0
                                    



KAŻDY MA taki dzień w tygodniu, który można nazwać pechowym. Peter miał takich aż trzy. Pierwszy to oczywiście poniedziałek - w poniedziałki zawsze miał dużo roboty, szczególnie rano, gdyż tę porę najczęściej wybierali włamywacze lub inni przestępcy na łamanie prawa. No bo przecież nikt we wczesny, poniedziałkowy ranek nie wstaje szybko. Nikt oprócz nich i Spider-Mana. Drugim takim dniem była środa - dwie godziny historii mówią same za siebie, a po za tym to wtedy Ciocia May chodziła na długą zmianę, Ned miał dodatkowe zajęcia rybołówstwa z wujkiem (tak, dodatkowe, normalne miał w każdy niedzielny ranek), MJ treningi samoobrony, a wtedy w domu Cheryl często byli rodzice – przez co siedział sam. Trzecim dniem była niedziela - telewizja wypuszczała aż TRZY audycje w Daily Bugle o Spider-Manie i wtedy też siedział do późna nad lekcjami i sprawami superbohatera.

Dlatego Peter radośnie wyszedł w czwartkowy ranek z mieszkania. W jego słuchawkach brzmiał Led Zeppelin, a plecak był wyjątkowo lekki. Chłopak nie spodziewał się, że prawdziwego pecha dostanie właśnie w czwartek, który wcześniej uchodził dla niego za jeden z szczęśliwszych dni tygodnia. Peter nawet urodził się w czwartek, przez co zawsze uważał ten dzień jako niemożliwy do bycia pechowym dla niego.

Już bardziej spodziewał się pecha po wtorku, gdyż z nocnych wyliczeń, które robił kilka miesięcy temu, wyszło, że pech w wtorek wynosił aż dwadzieścia procent pechu z całego roku, natomiast czwartek miał wynik siedem procent. I akurat w ten czwartek te siedem procent się objawiło, przez co Peter nie był wcale gotowy.

Po samym wyjściu, nawet przez słuchawki słyszał jakby coś za nim trzeszczało. Jak gdyby co kilka chwil coś szklanego zaczynało się rozbijać, było rzucane na chodnikowa kostkę. Jednak zawsze gdy odwracał głowę, nic nie było, nawet jednego malutkiego śladu po rozbitym szkle.

Z początku nastolatek nie zwrócił na to uwagi, jednak z czasem stawało się to coraz bardziej niepokojące i – trzeba przyznać – intrygujące. Przecież mogła to być kolejna sprawa dla Spider-Mana. Dlatego po kilku chwilach i narastających, uciążliwych dźwiękach, Peter wbiegł w pusta uliczkę. Przywarł jak najbliżej ciałem do ściany i nasłuchiwał, uprzednio wykładając słuchawki z uszu. Weird Leisure Biffy'ego Clyro mogło poczekać..

Zamierzone działanie przyniosło jakiś skutek. Ale czy lepszy czy gorszy to nie mi oceniać. Trzaski nasiliły się i z za rogu uliczki, wyszła postać. O ile w ogóle można było to coś tak nazwać.

Oprócz około dwóch metrów wysokości (choć Peter był pewny, że postać w każdej chwili mogła stać się wyższa), niewyraźnej twarzy i prawie niewidocznych kończyn dolnych, był jeszcze jeden, duży szczegół – to coś było szklane. Wyglądało jakby było zrobione częściowo z normalnego szkła (głównie twarz, głową i trochę tułowia), natomiast dół ciała i dłonie były usypane z połamanych kawałków tego materiału, który gdy postać się poruszała, przemieszczał się z nią i tworzył nieregularne kształty.

Wtedy też Peter wykminił skąd pochodzi ten szklany dźwięk rozbijających się kieliszków – otóż co kilka chwili fragmenty nóg i rąk stwora odpadały i rozpryskiwały się na chodniku. Co śmieszne, po chwili już były z powrotem wchłaniane do ciała szklanej postaci i szybowały w coraz to mniejszej postaci pokruszonego szkła.

– Czy oni wiedzą jakie dali mi możliwości..? – wymamrotała szklanym głosem postać i tylko przez ostatki niskiego głosu, nastolatek mógł stwierdzić, że to mężczyzna (lub raczej to co z niego zostało).

Szklany, człowieko podobny koleś po kilku chwilach zniknął za zakrętem i zaniżył się w ciemności kolejnej, Nowojorskiej uliczki. Peter przez chwilę się wahał patrząc na zegarek w swoim telefonie, ale po chwili pokręcił głową i wyjął z plecaka strój Spider-Mana. Trzeba wyśledzić czy ten koleś nie planuje niczego złego – pomyślał i zaczął wkładać strój – A poza tym, szkoła to tylko szkoła. Powie Nedowi aby w razie czego go krył.

ARAHNOPHOBIAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz