NA KRAWĘDZI dachu wysokiego budynku siedziała postać. Wśród arogancji ludzi i powszechnego pośpiechu nikt jej jeszcze nie zauważył, przez co dzięki Bogu, miała wreszcie spokój. Na niebie zachodziło już słońce, lekki wiatr wiał w plecy siedzącego chłopaka i jego rozłożone na kolanach notatki.
– Może powiadomić o tym wszystkim Pana Starka? – zapytała Karen, gdy Peter skończył odrabiać ostatnie zadanie z matematyki.
– Hymm.. Nie sądzę, że to dobry pomysł – odparł chłopak – Pan Stark jest teraz na misji, gdzieś daleko z Avengersami. Nie chcę go rozpraszać.
– Jesteś pewny? Sądzę, że Tony mógłby coś na to poradzić i nie byłby to dla niego duży problem – wałkowała swoje zdanie sztuczna inteligencja, chcąc przekonać nastolatka do swojego zdania.
Peter westchnął i przez chwilę zapomniał, że wciąż jest w masce i stroju Spider-mana. Poczuł się znów strasznie zmęczony, jak w momencie pomylenia mieszkań lub gdy widział swoją zamaskowana twarz w telewizji. To było męczące i pozbawiające motywacji do superbohaterskich działań.
Nastolatek, gdy na patrolach nie działo się nic istotnego, siadał na dachach budynków i odrabiał pracę domową, aby potem, gdy wróci do domu, móc zająć się innymi rzeczami. (Na przykład nałogowym rozkręcaniem długopisów, w którym zaczynał być mistrzem).
– Jak długo Pan Stark jest zajęty ratowaniem świata, tak długo nie mogę mu przeszkadzać. Jestem pewien, że to czym się teraz zajmuje to ważna rzecz – mówiąc to, schował zeszyt do plecaka i rozejrzał się wokół – Na pewno ważniejsza od tego.
Pod nogami miał piękny widok na park w Queens, do którego często wybierał się z May, gdy był młodszy. Kilka działających fontann pryskało wodą i niektóre liście na drzewach przybierały złoty kolor. Było całkiem ładnie, Peter lubił patrzeć na ten park lub czasem chodzić alejkami z ciocią.
– Rozumiem. Jednak, gdy Tony przekroczy granicę Nowego Jorku, natychmiast powiadomię go o sytuacji – odpowiedziała Karen po kilku sekundach ciszy.
Spider-Man wzruszył tylko ramionami, nie widział sensu wykłócanie się o to z nią. Sztuczne Inteligencje Tony'ego Starka były wyjątkowo uparte... A co do samego Pana Starka, Peter nie sądził, że on coś z tym zrobi. Był milionerem to jasne i miał dużo względów na świecie, ale po co miałby się przejmować reputacją Spider-Mana? Nastolatek sam chciał to wszystko załatwić, choć z każdą chwilą coraz trudniej było mu wierzyć w to, że mu się uda...
– Cheryl Miller-Moore namierzona w parku w Queens. Czy chciałbyś abym wysłała na jej telefon połączenie z rozkazem o oddanie twojej własności?
– Co?!
Serce zabiło mu mocniej i krew po raz kolejny zaszumiała w uszach. Gdyby nie miał twarzy zakrytej maską z pewnością można by zauważyć zdezorientowanie na jego twarzy.
– Panna Miller-Moore znajduje się w parku pod twoimi stopami. Masz szansę odzyskać wyrzutnię sieci. Czy mam wysłać połączenie?
– Nie! Karen, nie! – zaprzeczył szybko. Ostatnią rzeczą jaką chciał to zastraszenie i tak już strachliwej rudowłosej.
Nastolatek natychmiast rozejrzał się i zaczął uporczywie błądzić oczami między drzewami, szukając nastolatki.
W momentu jej przyjścia do szkoły i dnia tragicznej wycieczki minęło kilka dni i zdążył trochę zakolegować się z dziewczyną. Mimo, że na początku myślał, że nigdy jej nie spotka, a nawet jeśli to dziewczyna go rozpozna i zemdleje – nic takiego się nie stało. Cheryl wydawała się nie zauważyć podobieństwa w głosie Petera i Spider-Mana, co było bardzo na rękę bohaterowi.
CZYTASZ
ARAHNOPHOBIA
Fanfiction𝙋𝙀𝙏𝙀𝙍 zmęczony psującą się reputacją i rolą bohatera przez przypadek myli bloki i dochodzi do zdarzeń, które albo pomogą albo popsują mu bardziej wizerunek. ❝Chciałem trochę odpocząć, okej? Czy nie istnieje możliwość jednego dnia, JEDNEGO DNIA...