Velen było całkiem urokliwe tego lata. Piękne wschody słońca dorównywały zachodom. Nocą gwiazd było więcej na niebie niż rozsypanej kaszy w misach.
Ładna pogoda zachęcała do brania udziału w wyścigach konnych, grania z przypadkowymi ludźmi w gwinta, czy też hobbystycznego boksowania w walce o tytuł mistrza walk na gołe pięści.
Mógłby ktoś rzec, że mieszkańcy tych ziem byli beztroscy, żyło im się dobrze i nad wyraz spokojnie.Jednak nic bardziej mylnego.
Całą tą otoczkę godnego życia przysłaniały kradzieże, grabieże, gwałty, najazdy, ataki potworów, klątwy, zalęganie się w okolicy bestii, głód, bieda i inne niebezpieczeństwa.Na całe szczęście, którego często prosty lud nie potrafi docenić. Oprócz potworów i klątw po ziemi chodzą również Wiedźmini.
Nazywani również mutantami.
Nic dziwnego, ponieważ jako chłopcy są oni poddawani mutacjom i próbom, które mają za zadanie wyostrzyć ich zmysły, aby byli silniejsi, sprawniejsi, szybsi, aby nie chorowali, odczyniali złe oroki, zabijali potwory i sprzątali ten syf, który pozostawiła koniunkcja.Bycie Wiedźminem wcale nie jest proste. Trzeba bez przerwy ryzykować własne życie, a wdzięczności za pomoc czy ratunek ludzie sobie żałują.
Bo oczywiście jak trwoga to do wiedźmina, a kiedy wiedźmak nie potrzebny to zgniłym pomidorem mu w plecy i splunąć na buty.Oprócz mutacji młodzi chłopcy musieli przejść również morderczo ciężkie szkolenia. Wymagano od nich perfekcji w samym siedzeniu na dupie.
Każdy musiał na zawołanie wyrecytować na przykład czym różni się gryf od archegryfa, alghul od ghula, albo bazyliszek od kuroliszka.Niewielu przeżywało. Tylko najsilniejsi mogli wykonywać ten zawód… czyli ci co uszli z życiem po próbach traw i potem też utrzymali się przy życiu.
To ciężki okres, który trudno się wspomina, a na który do dziś dnia trzeba patrzeć, gdyż ten proces nie może się zakończyć do zniknięcia z tego świata wszystkich skutków koniunkcji.Tego jakże pięknego dnia jeden z przedstawicieli mutantów, a konkretniej przedstawiciel cechu Wilka podróżował przez szlak na swym wiernym koniu.
Jego włosy lśniły bielą, a oczy dzikim złotem. Jego twarz pokrywały blizny, z resztą jak i całe ciało.
Właśnie wyruszył z Kasztelu Wrońce po załatwieniu zlecenia na biesa i odebraniu za niego niezbyt pokaźnej nagrody.Krwawy Baron nie był szczodry i jeszcze po wykonaniu zlecenia chciał się targować. Wiedźmin zagroził, że jeśli się nie wypłaci to według kodeksu ma prawo sam zabrać należną mu nagrodę, która może być wyższa niż ustalili, a jego ukarać. Oczywiście nigdzie takiego zapisku nie było w żadnym kodeksie. Nie chciał mu jawnie grozić, a tylko nastraszyć, a to dało zamierzony efekt.
-Zwolnij Płotka.
Powiedział jeździec do konia spokojnym tonem, który wysłuchał polecenia.
Właśnie dojechali do wsi zalipie, gdzie chciał on naszliwiwać miecze, oraz udać się na skromny posiłek.***
CZYTASZ
Bardziej Dziki [Geralt x Jaskier]
FanfictionGeralt dostaje kolejne nietypowe zlecenie na potwora, równie nietypowego... Szybki romans❤ *** spojlery z gierki